Mary Shelley w jednej ze swoich książek napisała, że „nikt nie wybiera zła: jest ono mylone ze szczęściem i dobrem, którego każdy poszukuje”. I faktycznie, gdy przyjrzeć się nawet złym i okrutnym zachowaniom ludzi, mało które z nich jest przez kogoś podejmowane dlatego, że po prostu jest „złe”. Należy bowiem zauważyć, ze każde działanie ma jakiś cel i sens: celem kradzieży jest zdobycie danego przedmiotu lub dóbr materialnych, na które dany przedmiot można wymienić; celem porwania drugiego człowieka może być zdobycie pieniędzy z okupu, bądź nielegalnej sprzedaży, czy zasianie strachu w społeczeństwie. A więc jeśli jakieś działanie uznane jest przez nas za bezsensowne, oznacza to mniej więcej tyle, że my tego sensu (jeszcze) nie widzimy.
Po pierwsze, wyobraźmy sobie, że zostaliśmy wychowani w środowisku, które zamiast cenić postępowanie zgodnie z prawem, daje nam komunikaty, że musimy je łamać, aby przetrwać. I mowa tutaj nie tylko o środowiskach, w których bieda i niski status społeczny zmuszają ludzi do postępowania wbrew prawu, ale i o zorganizowanych grupach przestępczych, czy środowiskach, w których status wywalcza się sobie przemocą i okrucieństwem. Osoba przebywająca długo w takiej grupie przejmuje jej normy – zasady, którymi należy się kierować, aby pozostać członkiem grupy i być jako taki członek akceptowany.
W pewnych momentach, do głosu dochodzi również konformizm, czyli taka jednostka zaczyna zmieniać swoje zachowania i opinie, aby dostosować się do większości. Jeśli więc grupa mówi, że należy być okrutnym, jest duża szansa że jednostka się do tych wymagań dostosuje. Jaki ma w tym cel? Nie zostać wyśmianym oraz wykluczonym. Takie zjawisko jak się okazało zachodzi nie tylko u dorosłych, ale i u dzieci i młodzieży.
Znęcanie się, rozumiane jako długotrwałe stosowanie agresji fizycznej i/lub psychicznej przez jednostkę bądź grupę w stosunku do innej jednostki, również można nazwać aktem okrucieństwa.[1] Oczywiście podejmowane przez dzieci będzie się opierało na działaniach, na które są one w stanie się zdobyć. A więc rzadziej będzie to poważne pobicie, częściej raczej przepychanki, wyśmiewanie, pomijanie czy zabieranie przedmiotów. Znęcanie opiera się na tym, że ofiara zazwyczaj niczym nie zawiniła swojemu oprawcy. Po co więc oprawca to robi? Aby zdobyć bądź zaznaczyć swoją pozycję w grupie rówieśniczej. Osobom zaś biernie przyglądającym się aktom agresji, przyświecać może cel, o którym była mowa w powyższym akapicie – nie chcą one zostać wyrzucone z grupy, aby nie podzielić losu ofiary. Warto tutaj zaznaczyć, że dla dzieci i młodzieży pozycja w grupie rówieśniczej jest niezwykle istotna, stąd nawet dobrze wychowane dzieci, które dobrze wiedzą, że mogą zostać ukarane za takie zachowanie, mogą je podejmować.
Nauczycielami i rodzicami, którzy mogliby zatrzymać nieodpowiednie zachowania? Owszem, rola autorytetów jest tutaj nieoceniona. Niemniej, zostawiając na chwilę podwórko szkolne, warto zauważyć, że wpływ autorytetów nie ogranicza się tylko do wpływu na dzieci i młodzież, ale również na dorosłych. Pod ich naciskiem ludzie myślący, można by pomyśleć, w pełni krytycznie, potrafią robić złe i okrutne rzeczy.
Przykładem tego, może być eksperyment Stanleya Milgrama. Zapraszał on ludzi do specjalnie przygotowanego pokoju, w którym mieli się oni wcielić w rolę „nauczycieli” i uczyć innego uczestnika (w rzeczywistości pozoranta) par słów. Jeśli ich „uczeń” udzielał złej odpowiedzi na pytanie, mieli oni wymierzać mu wstrząsy elektryczne o coraz to większym natężeniu. Wszystkiemu przyglądał się rzekomy eksperymentator, czyli w rzeczywistości niezbyt doświadczona osoba w białym kilcie, która gdy tylko „nauczyciel” się zawahał, zachęcała go do kontynuowania badania. Jak się okazało, pomimo próśb i krzyków „ucznia” aby w pewnym momencie przerwać badanie, „nauczyciele” nadal wymierzali mu coraz to większe wstrząsy elektryczne. Nawet, gdy pod koniec badania „uczeń” przestawał się w ogóle odzywać, co oznaczałoby, że zemdlał lub nawet nie żyje, duża część badanych nadal decydowała się wymierzać mu wstrząsy, choć na zdrowy rozsadek, nie dało się już takiego człowieka niczego nauczyć.
Okazuje się, że za wszystkim stoi owy człowiek w białym kilcie, który zachęca do kontynuowania eksperymentu. Niejako ściąga w ten sposób z osoby wymierzającej karę część odpowiedzialności, co ułatwia wytłumaczenie sobie, że nie robi się nic złego, a jedynie wykonuje polecenia. Ale skoro, jak już było wspomniane, nie ma działań bezcelowych, to jaki jest cel bezkrytycznego słuchania drugiego człowieka? Otóż owo zjawisko działa wtedy, gdy drugi człowiek postrzegany jest jako autorytet, a więc ktoś cieszący się uznaniem. Do głosu dochodzi wtedy strach przed popełnieniem błędu w obliczu tak znaczącej jednostki, a także strach przed sprzeciwieniem się jej. Być może w niektórych przypadkach również chęć zaimponowania. Badanie pokazało, że nieistotne są tu cechy osobowości badanego, ani nawet jego płeć, a to właśnie obecność autorytetu odgrywała tu najistotniejszą rolę.
Kiedy nie zależy nam aż tak na zdobyciu pozycji w grupie, a nasze normy mówią, aby postępować zgodnie z prawem? Czy wtedy jesteśmy skazani na dobre postępowanie? Okazuje się, że nie jest to takie proste. Dochodzi tutaj jeszcze istotna rola systemu, w którym działamy.
Aby zilustrować wpływ systemu na jednostkę Philip Zimbardo przeprowadził „stanfordzki eksperyment więzienny”. Podzielił on losowo swoich studentów na dwie grupy – więźniów i strażników, a następnie zamknął ich w specjalnie przygotowanych pomieszczeniach imitujących więzienie. Studenci będący strażnikami mieli w tym stworzonym systemie władzę, podkreślaną choćby przez mundury wojskowe, czy noszone przy pasie pałki policyjne i kajdanki. „Więźniowie” zaś, mieli być im posłuszni. Jak się okazało, z dnia na dzień podczas trwania eksperymentu, „strażnicy” stawali się coraz bardziej wrodzy i dopuszczali się coraz okrutniejszych aktów wobec „więźniów”, ci drudzy zaś, stawali się coraz bardziej posłuszni. Mimo, że początkowo wszyscy byli zwykłymi studentami o niewyróżniającym się rysie osobowościowym, w zależności od roli jaką dostali w systemie potrafili stać się bardzo agresywni lub bierni i wycofani. Eksperyment, mimo że zaplanowany był na 2 tygodnie, zakończono po 6 dniach ze względu na poniżanie i akty sadyzmu, które były podejmowane wobec części badanych.
Co więc zmusiło tych młodych ludzi do takiego traktowania swoich rówieśników? Przecież mieli już pozycję w grupie, której nie mogli utracić, a nie stał nad nimi żaden autorytet. Okazuje się, że zadziałał zgubny wpływ systemu. Posiadając w nim określoną rolę, wypełniali ją, działając zgodnie z systemem. Aż w końcu się w danej roli zatracali, widząc że działania przynosiły zamierzony skutek - wzmacniali je.
Jak pokazuje życie, istnieją na tym świecie bohaterowie, którzy potrafią postawić odpowiednie postępowanie ponad wpływem grupy, systemu czy autorytetu. Czytając to, większość osób ma nadzieję, że oni byliby właśnie takimi wyjątkowymi jednostkami, jednak psychologia pokazuje, że taka postawa jest niezwykle trudna. Często wiąże się z byciem niezrozumianym, wykluczonym i działaniem samotnie przeciw całemu systemowi. W ekstremalnych przypadkach może wiązać się z zagrożeniem życia zarówno jednostki, jak i jej bliskich. Niemniej, popkultura daje nam obraz bohaterów jako uwielbianych przez tłum, wdzięczny za ich dokonania. I choć jest wielu, których właściwe czyny nie wychodzą na światło dzienne, odpowiednie postępowanie ostatecznie bywa zazwyczaj chwalone i nagradzane. Stąd mimo trudności, które stawia przed nami nasza psychika oraz środowisko, warto choć próbować odróżniać dobro od zła i nie pozostawać biernym.
[1] Według PWN „okrucieństwo” to „skłonność do znęcania się”.
Bibliografia:
Autorka: Klaudia Sak, wolontariuszka Fundacji Zaginieni
Zdjęcie: https://tygodnikits.pl/
Zaburzenie osobowości jest trwałym wzorcem zachowań, sposobu postrzegania świata oraz kategoryzowania wspomnień i doświadczeń. W niektórych przypadkach jest źródłem cierpienia osoby nim dotkniętej, a jednocześnie człowiek z takim zaburzeniem może uważać, że jego myśli i działania są normalne i naturalne.
W grono zaburzeń osobowości wpisuje się omawiane w tym artykule antyspołeczne zaburzenie osobowości (ang. antisocial personality disorder - ASPD).
Najpopularniejszą, dość dokładną, zweryfikowaną naukowo definicję tego zaburzenia przedstawia nam Diagnostyczny i Statystyczny Podręcznik Zaburzeń Psychicznych, jakim jest w skrócie DSM-5. W podręczniku tym możemy wyczytać, że ASPD należy do wiązki B zaburzeń osobowości. Ale co to oznacza?
Wiązkę B charakteryzują zachowania odznaczające się wśród innych swoją dramatycznością, emocjonalnością i lekceważeniem konsekwencji, a zasadniczą cechą antyspołecznego zaburzenia osobowości jest właśnie wszechobecny wzorzec naruszania praw innych oraz brak poszanowania zasad etycznych. Taki schemat może zacząć się kształtować już w dzieciństwie, i jest kontynuowany w wieku dorosłym, a sam wzorzec można określać m.in. jako psychopatia bądź socjopatia, w zależności od określonych cech jednostki.
Osoby z antyspołecznym zaburzeniem osobowości nie przestrzegają norm zachowań zgodnych z prawem. Wielokrotnie mogą dokonywać czynów, które stanowią podstawę do aresztowania Przez wzgląd na tendencję do okazywania agresji, wykazują również lekkomyślne, nieodpowiedzialne podejście do bezpieczeństwa własnego lub innych. Mogą wielokrotnie wdawać się w fizyczne bójki lub dopuszczać się aktów napaści.
W celu uzyskania osobistych korzyści lub przyjemności potrafią zgrabnie manipulować, okłamywać i oszukiwać.
Osoby dotknięte ASPD zazwyczaj nie okazują skruchy związanej z konsekwencjami swoich czynów (jedynie sporadycznie oraz w niewielkim stopniu), “minimalizując” szkody, jakie wyrządziły ich działania. Z reguły jednak nie rekompensują ani nie naprawiają swojego zachowania. Mogą być obojętne lub powierzchownie usprawiedliwiać wyrządzenie komuś krzywdy, a nawet obwiniać ofiary za to, że np. są głupie, bezradne lub zasługują na swój los.
Omówmy sobie krótko dwa wzorce ASPD o których była mowa wyżej. Będzie nam to potrzebne przy zrozumieniu dalszej części artykułu. Bo o jakich zjawiskach tak naprawdę mówimy, gdy posługujemy się terminami psychopatia lub socjopatia?
Stéphane A De Brito i Sheilagh Hodgins z King’s College w Londynie w publikacji Personality, Personality Disorder and Violence: An Evidence Based Approach zajmują się analizą badań dotyczących ASPD pod kątem jego związku z przestępczością i przemocą. Przytoczę 3 z nich, które najbardziej zwróciły moją uwagę.
Przegląd 62 badań przeprowadzonych na przestrzeni kilku dekad w 12 krajach pozwolił ocenić częstość występowania zaburzeń psychicznych wśród reprezentatywnych prób skazanych przestępców. Spośród 13844 więźniów aż u 47% mężczyzn i 21% kobiet zdiagnozowano ASPD.
W innym badaniu obserwowano dużą grupę osób narodowości duńskiej składającej się z ponad 300 000 osób do 43 roku życia. Rejestry karne osób z ASPD, które zostały przyjęte na oddział psychiatryczny, porównano z członkami grupy, którzy nie byli hospitalizowani.
Należy jednak wspomnieć, że autorzy rozdziału sugerują, iż wyniki te mogą być nie do końca dobrze sformułowane i różnić się od realiów. Uważają, że osoby z ASPD, które zostały przyjęte do szpitala psychiatrycznego na hospitalizację, różnią się od zdecydowanej większości osób z tym zaburzeniem.
Podobne badanie przeprowadziło jednak Liverpool Violence Assessment. Porównano 61 brytyjskich więźniów, gdzie część posiadała diagnozę ASPD, a część nie. Porównania dotyczyły ogólnego występowania wzorców przemocy - więźniowie z ASPD uzyskali znacznie wyższe wyniki w zakresie przemocy niż ci bez ASPD.
Istniała jednak znaczna zmienność w poziomach przemocy w grupie osadzonych z ASPD. Jedna trzecia prezentowała tylko sporadyczne incydenty niskiego poziomu przemocy, a kolejna jedna trzecia prezentowała powtarzające się akty przemocy. A jak to wygląda jeśli chodzi o agresję?
W zakładzie karnym na północy Portugalii przeprowadzono badanie, w którym udział wzięło 134 mężczyzn. Większość z więźniów zostało skazanych za przestępstwa z użyciem przemocy (napaść fizyczna, morderstwo lub usiłowanie morderstwa), a do samego badania dobrowolnie włączono tych, którzy dokonali aktów agresji fizycznej wobec innych więźniów.
96 z badanych mężczyzn miało już wcześniej postawioną diagnozę ASPD, a 38 wykazywało psychopatię. Skupiono się na analizie impulsywności oraz agresji z premedytacją u badanych sprawców, starając się odkryć, jak te cechy wpływają na ich przestępcze zachowania.
W oddziale klinicznym zakładu karnego uczestnicy zostali przesłuchani i poddani ocenie za pomocą testów psychologicznych mierzących m.in. poziom cech psychopatycznych oraz skalę impulsywności.
Zaobserwowano następujące zależności:
Badacze dodatkowo doszli do wniosku, że cechy takie jak powierzchowny urok, patologiczne kłamstwa, oszustwa i zachowania manipulacyjne (niewrażliwość emocjonalna) pojawiły się jako predyktory agresji z premedytacją. Zwracają przy tym uwagę na szczególne znaczenie niewrażliwości emocjonalnej podczas uczenia się o tym, jak agresywne zachowanie jest wykorzystywane do uzyskiwania osobistych korzyści bez skrupułów. A, jak wiemy, jest to jedna z głównych charakterystyk osób z antyspołecznym zaburzeniem osobowości.
Recydywa to, najprościej mówiąc, popełnienie przestępstwa po raz kolejny, mimo wcześniejszego konfliktu z prawem oraz odbycia kary. Badacze z Uniwersytetu Barcelońskiego piszą, że ryzyko recydywy może wzrosnąć nawet czterokrotnie w przypadku obecności ASPD. Zostało to potwierdzone przez innych badaczy, którzy poprzez analizę ponad 200 badań doszli do wniosku, że właśnie to zaburzenie osobowości jest jednym z najsilniejszych predyktorów ponownego łamania prawa z użyciem przemocy.
Specjaliści z Kolumbii, zaniepokojeni brakiem odpowiednich badań określających związek między cechami zachęcającymi do popełniania przestępstw a ASPD, postanowili zbadać ten obszar. Sprawdzali, czy istnieją różnice w grupach przestępców skazanych po raz pierwszy w jednym z kolumbijskich więzieni, grupując ich na podstawie posiadania diagnozy antyspołecznego zaburzenia osobowości (47 więźniów) bądź jej braku (23 więźniów).
Więźniów badano na różnych wymiarach ich życia: w kontekście indywidualnym, społecznym, edukacyjnym, rodzinnym, zawodowym, karnym i penitencjarnym. W chwili badania wszystkich wybranych więźniów:
Wyniki otrzymane przez specjalistów jednoznacznie pokazywały, że osoby z ASPD częściej prezentują zachowania bądź cechy, które pociągają za sobą gorsze rokowania co do ponownego popełnienia przestępstwa. Do takich rokowań zaliczają się m.in. używanie substancji psychoaktywnych, łamanie prawa pod wpływem środków odurzających, znajomości związane z przestępczością oraz ogólna niezdolność do wyjścia z więzi przestępczych.
Oprócz tego badacze sprawdzili siłę związku między antyspołecznym zaburzeniem osobowości a zmiennymi społeczno-przestępczymi. Istotny okazał się związek między ASPD a popełnieniem przestępstwa pod wpływem substancji psychoaktywnych. Badacze uważają, że cecha ta jest typowa dla więźniów z antyspołecznym zaburzeniem osobowości. Wspomnieni wyżej A De Brito i Hodgins również piszą o tym, że nadużywanie substancji psychoaktywnych jest najczęściej współwystępującym problemem u osób z ASPD.
Obecność lub brak antyspołecznego zaburzenia osobowości współwystępuje z szeregiem zmiennych, które mogą prowadzić do popełnienia przestępstwa i recydywy. Można jednak stwierdzić, że samo zaburzenie antyspołecznej osobowości zwiększa jednak to ryzyko, niezależnie od występowania dodatkowych czynników.
Pamiętajmy, że dyskusja na temat zaburzeń psychicznych, w tym antyspołecznego zaburzenia osobowości, powinna być prowadzona z wyczuciem i zrozumieniem. Zamiast demonizować, warto podejść do tych tematów z otwartością na złożoność ludzkiego umysłu. Edukacja i rozmowa oparta na wiedzy mogą pomóc w przełamywaniu stereotypów i budowaniu rzetelnego spojrzenia na osoby dotknięte tymi zaburzeniami, kładąc równocześnie nacisk na potrzebę właściwego wsparcia i leczenia.
Autorka: Julia Skrzypiec, wolontariuszka Fundacji Zaginieni
Zdjęcie: shutterstock.com
Body image (obraz ciała) to myśli, uczucia i postrzeganie estetyki lub atrakcyjności seksualnej własnego ciała. Pojęcie obrazu ciała jest używane w wielu dyscyplinach, w tym w neuronauce, psychologii, medycynie, psychiatrii, psychoanalizie, filozofii, studiach kulturowych i feministycznych; również media często używają tego terminu. Negatywne postrzeganie własnego ciała stało się powszechne, a dążenie do idealnej sylwetki coraz bardziej niebezpieczne. Autorem pojęcia jest Paul Schilder (1950).
Atrakcyjność człowieka jest m.in. determinowana kulturowo. Według antropologów na zachodzie dominuje szczupła, zdrowa sylwetka natomiast w państwach, gdzie występuje problem z konsumpcją żywności lub wysoka śmiertelność, atrakcyjne ciało to ciało obfite.
Zaburzenia odżywiania to jednostki chorobowe charakteryzujące się zaburzeniem łaknienia na podłożu psychicznym. Dzielą się na 2 grupy czyli:
Zaburzenia odżywiania są odzwierciedleniem tego, co dana osoba przeżywa np. niska samoocena, stres, smutek, ból, trauma. Mogą stanowić sposób radzenia sobie z problemami tożsamości i kontroli osobistej (Polivy, Herman, 2002). Okazuje się, że jednostki mające bliską osobę z rodziny z jakimś zaburzeniem odżywiania, same mają od 7 do 12 razy zwiększone ryzyko pojawienia się tego problemu i u nich.
Okazywało się, że gdy jeden z nich cierpiał na zaburzenia odżywiania, to ryzyko, że drugi bliźniak będzie zmagał się z tym samym problemem, sięgało nawet 50%.
Ponadto, obsesyjne, perfekcjonistyczne i lękowe style osobowości mogą być przedchorobowymi cechami, które przyczyniają się do powstawania zaburzeń odżywiania (Culbert, Racine, Klump, 2015). Social media i niemożliwy do osiągnięcia idealny wygląd wpływają na ocenę swojego ciała i powstawanie zaburzeń odżywiania. Nieustanne porównywanie się i oglądanie często prezentowanych szczupłych lub wręcz wychudzonych ciał buduje u wielu młodych osób niebezpieczne przekonanie, że tylko taki wygląd jest akceptowalny i pozwoli im w przyszłości osiągnąć sukces. Nieustanne porównywanie się i oglądanie często prezentowanych szczupłych lub wręcz wychudzonych ciał buduje u wielu młodych osób niebezpieczne przekonanie, że tylko taki wygląd jest akceptowalny i pozwoli im w przyszłości osiągnąć sukces. Widzimy tylko efekt końcowy w postaci zdjęcia pięknej kobiety, ale nie wiemy ile wysiłku włożono, aby takie zdjęcie powstało (retusz, odpowiednie oświetlenie, charakteryzacja, makijaż).
Media stały się nieodłączną częścią naszej rzeczywistości. Mają ogromny wpływ na każdy aspekt naszego życia – kreują wolny czas, zainteresowania, kształtują wzory do naśladowania.
Myślę, że już możemy zauważyć, że zaburzenia odżywiania, w tym także otyłość, stanowią obecnie poważny problem zdrowia publicznego na całym świecie. Ale jaki wpływ na to wszystko mają media? Nieustanna ekspozycja na środki masowego przekazu (telewizja, filmy, czasopisma, bilbordy, Internet) jest skorelowana z otyłością i negatywnym wizerunkiem ciała (czyli obniżoną samooceną), co może prowadzić do zaburzeń odżywiania (Derenne, Beresin, 2006). Media codziennie bombardują nas informacjami, zdjęciami o tym, jak powinno się wyglądać, jaki rozmiar mieć i niektóre osoby wpadają w wir dążenia do nieosiągalnego ideału.
Wyznaczają standardy atrakcyjności, trendy w żywieniu oraz wskazują cechy fizyczne, które są pożądane przez społeczeństwo. Anna Majda oraz Katarzyna Braszczyk z Wydziału Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu Jagiellońskiego Collegium Medicum w Krakowie przeprowadziły badania sondażowe na 82 uczniach klasy trzeciej gimnazjum (wiek badanych to 14-17 lat). Wśród ankietowanych znalazło się 45 dziewcząt. Autorki skupiły się głównie na takich czynnikach jak:
Po analizie wyników badań stwierdzono, że około 25% osób znajdowała się w grupie obarczonej ryzykiem wystąpienia zaburzeń odżywiania. Niedowaga częściej występowała u dziewcząt. Prawdopodobnie dlatego, że dorastające dziewczęta pragną osiągnąć szczupłą sylwetkę, podobną do sylwetek modelek. Chłopcy natomiast chcą być raczej bardziej umięśnieni i sprawiać wrażenie większych, silniejszych.
Kobieta ma być atrakcyjna, ma o siebie dbać, ma być nie tylko swoją wizytówką, ale też partnera. Mężczyzna natomiast powinien być silny, być opiekunem domu. Całe szczęście powoli dochodzimy do zmian w tym systemie np. kobieta nie jest już zależna od męża, może sama o siebie zadbać, nie tylko finansowo.
Obserwowana w pracy wartość rzeczywistego wskaźnika BMI badanych istotnie statystycznie różniła się od wartości życzeniowego wskaźnika BMI. Dane te mogą sugerować, iż młodzież nie była zadowolona ze swojego wyglądu, a szczególnie masy ciała. Wskaźnik BMI badanych nie był istotnie statystycznie zależny od częstości oglądania przez nich reklam telewizyjnych. W przeciwieństwie do tych wyników analiza rozmaitych opracowań zdaje się pokazywać, że częstość oglądania reklam może prowadzić do wzrostu konsumpcji reklamowanych produktów, w tym niezdrowych. W konsekwencji może się przyczyniać do rozwoju zaburzeń odżywiania, a szczególnie otyłości u młodzieży.
Prawie 64% badanych nastolatków stosowała dietę z powodu niezadowolenia ze swojej masy ciała, a pozostali ze względów zdrowotnych. Czyli ponad połowa dzieci zdecydowała się przejść na dietę ze względu na swój wygląd.
Piękno, tak jak już wspominałam, jest kategorią zmienną – zmienia się zgodnie z wymogami kulturowymi i upływem czasu. Nie da się zaprzeczyć, iż w dobie rozpowszechnionych mediów i bezmyślnego przyjmowania treści prezentowanych przez nich treści, wizerunek szczupłego kobiecego (ale też i męskiego) ciała może zaowocować podjęciem walki z własnymi niedoskonałościami. W rezultacie może to prowadzić do pojawienia się zaburzeń w postrzeganiu i traktowaniu własnego ciała. Jest to niebezpieczne. Łatwo przekroczyć granicę między redukcją masy ciała w celach zdrowotnych, a bezmyślnym dążeniem do idealnego ciała kosztem swojego zdrowia.
Dzięki staraniom organizacji feministycznych oraz ruchu body positive współczesne media pokazują nam bardziej realny obraz kobiecego ciała. Obraz naturalny, z krągłościami, z niedoskonałościami, ale nadal spotyka się to z dużym hejtem. Dalej usłyszymy, że ktoś jest za gruby, za duży, za brzydki. W sklepach ubrania w rozmiarze „M” stanowią większość asortymentu, podczas gdy przeciętna nastolatka wymaga rozmiaru „L”. Pod wpływem mediów młodzież jest pod presją, że jeśli nie będzie chuda, to nie będzie mieć przyjaciół. Będzie wyśmiewana i – co dla nich najważniejsze – nie spodoba się płci przeciwnej. To powoduje, że jak podają statystyki:
Według 69% badanych zdjęcia z czasopism miały wpływ na postrzeganie własnego wyglądu. 47% natomiast podjęło próby obniżenia wagi ciała (Kochan-Wójcik, Małkiewicz, 2003).
Media to nie tylko prasa. Właściwie, w XXI wieku, media to głównie internet. Także równie dużą wagę mają obrazy ruchome, których źródłem jest najpopularniejsza i mająca największą siłę opiniotwórczą telewizja.
Według badań istnieje pozytywna zależność między częstotliwością oglądania wideoklipów a poziomem znaczenia i roli wagi ciała. Atrakcyjne osoby pojawiające się w teledyskach mają za zadanie przyciągać, interesować oraz po prostu zachęcać do kupna płyty artysty. Reklamy, wideoklipy, cały ten wizualny świat nakłania do posiadania dóbr materialnych. Definiuje też obraz piękna – kupię te perfumy co używa ta piękna pani, którą wszyscy mężczyźni w reklamie podziwiają. Problematyka zdrowia jest teraz bardzo popularnym i chwytliwym tematem dla mediów. Piękno jest wabikiem na dobra konsumpcyjne.
Same supermodelki przyznają, że czasem nie poznają siebie z sesji, a siebie z lustra. Można oglądać, podziwiać, ale należy mieć świadomość, że piękna osoba ze zdjęcia nie jest tak idealna, jaką ją widzimy. Pominę nawet fakt operacji plastycznych i zabiegów medycyny estetycznej, które, jak każdy wie, potrafią zmienić człowieka nie do poznania.
Poczucie własnej wartości jest silnie uwarunkowane kulturowo. Wywiera silny wpływ na pewien zakres zachowań osobistych i społecznych, nastrój, poczucie własnej skuteczności i wiele innych aspektów życia.
Źródła:
Autor: Nadia Kamińska, wolontariuszka Fundacji Zaginieni
Zdjęcie: unsplash.com
Przemoc jest w pewnym sensie nieodzowną częścią ludzkiego jestestwa. Wiele dziedzin nauki próbuje zrozumieć i wyjaśnić fenomen jej występowania. Mimo to ciągle musimy dążyć do lepszego i głębszego poznania tego zjawiska. Konieczność ta wynika z samego charakteru tego problemu. Przemoc seksualna nie jest wcale pojęciem klinicznym czy naukowym, a politycznym.
W związku z tym, na sposób jej rozumienia wpływ będzie miała panująca sytuacja społeczna, której zmiany będą również wpływały na postrzeganie przemocy.
W psychologii wyróżnia się trzy kryteria znaczące dla zdefiniowania przemocy: rodzaj zachowania, intencje oraz skutki.
Próbę połączenia wszystkich wyżej wymienionych kryteriów w ramach spójnej definicji podjęła pedagożka resocjalizacyjna oraz patolożka społeczna Irenę Pospiszyl.
Mianem przemocy określiła „wszelkie nieprzypadkowe akty godzące w osobistą wolność jednostki lub przyczyniające się do fizycznej, a także psychicznej szkody osoby, wykraczające poza społeczne zasady wzajemnych relacji”.
Zdaniem Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) przemoc seksualna to „wszelkie zachowania seksualne, próby wymuszenia zachowań seksualnych, niechciane komentarze lub propozycje o podtekście seksualnym, zmuszanie do prostytucji lub inne zachowania skierowane przeciwko seksualności drugiej osoby, które wykorzystują przymus”. W swojej definicji przemocy seksualnej WHO podkreśla również, że dochodzi do niej niezależnie od tego jaka relacja łączy ofiarę ze sprawcą. Nieistotne jest również miejsce, w którym do niej dochodzi.
W przypadku, kiedy osoba nie mogła wyrazić świadomej zgody na dany kontakt o charakterze seksualnym, również można mówić o przemocy seksualnej. Przyczyną braku możliwości wyrażenia świadomej zgody może być stan upojenia alkoholowego lub wpływ substancji psychoaktywnych. Środki mogły zostać zażyte dobrowolnie lub podane danej osobie bez jej wiedzy i wbrew jej woli.
WHO zalicza do przemocy seksualnej następujące zachowania:
Na znacznie węższe kryteria wskazuje Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne (APA). W APA Dictionary of Psychology możemy przeczytać o sexual assault oraz sexual harassment. Mówiąc o sexual assault APA definiuje je jako brutalną penetrację seksualną. Wlicza się w nią wymuszoną penetrację oralną, analną i waginalną. Oprawca w tym przypadku często używa przemocy, gróźb bądź wykorzystuje stan, w którym ofiara nie może wyrazić świadomej zgody. Określenie sexual harassment można przetłumaczyć na molestowanie seksualne i odnosi się do zachowań o charakterze seksualnym, które są uważane za obraźliwe lub niechciane.
Centrum Praw Kobiet definiuje przemoc seksualną jako „każdy rodzaj zachowania skutkującego niechcianym kontaktem w sferze seksualnej”. Celem takiego działania jest odebranie ofierze godności oraz poniżenie jej.
Australijska organizacja The Victorian Centres Against Sexual Assault (CASA) definiuje sexual assault jako każde zachowanie o charakterze seksualnym, które sprawia, że druga osoba czuje się niekomfortowo, przestraszona, zastraszona lub zagrożona. Do przemocy seksualnej zalicza się również takie zachowania, do których dochodzi bez zgody drugiej osoby oraz sytuacje, w których sprawca wykorzystuje czy to manipulacje, czy swoją fizyczną przewagę i siłę, wymuszając w ten sposób kontakt seksualny. W definicji podkreśla się również fakt, że przemoc seksualna jest formą nadużycia władzy i siły.
Osoby, które doświadczyły przemocy seksualnej, w tym zgwałceń często w pierwszej kolejności reagują szokiem lub niedowierzaniem. Borykają się z poczuciem winy i stygmatyzacji ze strony bliskich, społeczeństwa bądź instytucji. Ich poczucie własnej wartości często znacząco się obniża.
Inną często spotykaną reakcją może być spokój, który dla otoczenia może wydawać się nieadekwatny do zaistniałej sytuacji. Zwykle jest jednak przejawem wystąpienia mechanizmu obronnego, w którym osoba nie dopuszcza do siebie myśli, że rzeczywiście padła ofiarą wykorzystania seksualnego. Wspomnienia dotyczące sytuacji są wypierane. Osoba taka stara się pozornie prowadzić normalne życie, wewnętrznie jednak odczuwa odrętwienie lub oszołomienie.
U osób, które doświadczyły przemocy seksualnej mogą występować również problemy ze snem wynikające z bezsenności bądź nawracających koszmarów sennych.
Ofiary przemocy seksualnej są również narażone na rozwinięcie się u nich stanów depresyjnych, depresji, bólów psychosomatycznych, stanów lub zaburzeń lękowych, a także zespołu stresu pourazowego (PTSD).
Do charakterystycznych objawów tego zaburzenia, wymienianych w Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób ICD-10, należą:
W związku z wyżej wspomnianymi trudnościami osoby po takich traumatycznych doświadczeniach znajdują się również w grupie zwiększonego ryzyka popełnienia samobójstwa.
Bibliografia:
Autor: Sonia Burgfeld, wolontariuszka Fundacji Zaginieni
Zdjęcie: unsplash.com
Samotność jest zjawiskiem społecznym, ponadczasowym i ponadkulturowym, które może dotknąć każdego. Naukowcy określają ją jako stan psychiczny odczuwania braku bliskiej osoby i/lub towarzystwa oraz opuszczenia przez innych ludzi bądź życia w izolacji. Zjawisko jest odczuwane subiektywnie. Pojawia się i znika w zależności od sytuacji życiowych. W przypadku samotności chronicznej jest doświadczana bez względu na okoliczności (Russo, 2018).
Przejściowa samotność występuje w chwilach zerwania więzi miłości (np. rozwód, odejście partnera/partnerki) lub przyjaźni, a także w warunkach utraty bliskiej osoby spowodowanej śmiercią czy przeprowadzką do innego miejsca zamieszkania. Każdy z nas jest narażony na doświadczenie krótkich, chwilowych stanów "codziennej samotności", pomimo posiadania adekwatnych relacji z innymi ludźmi. Samotność jest coraz większym problemem społecznym. Niektóre kraje zaczynają z nią walczyć na poziomie administracyjnym (np. w przypadku hikikomori w Japonii). Poczucie samotności wskazuje na potrzebę towarzystwa i przynależności. Jeśli nic z nią nie zrobimy, może bardzo osłabić poczucie własnej wartości osoby, która jej doświadcza. Może również sprawić, że zaczniemy kwestionować naszą wartość w oczach innych i wątpić w to, gdzie naprawdę przynależymy w naszym życiu.
Bycie samemu nie jest równoznaczne z poczuciem samotności, może to być świadomy wybór jednostki. Tak samo jak poczucie pustki i bólu może pojawić się wśród osób aktywnych zawodowo, mających partnera/partnerkę, rodzinę, dom, pasję. W takim przypadku mówimy o samotności psychicznej (emocjonalnej). Najczęściej jednak wiąże się z brakiem satysfakcjonujących związków z innymi, brakiem satysfakcji z tych relacji społecznych, które się już posiada, czy stratą bliskiej osoby (samotność społeczna). Jest także istotnym czynnikiem ryzyka rozwoju poważnych problemów zdrowotnych.
Samotność, porzucenie, izolacja społeczna – te zjawiska dotykają ludzi bez względu na wiek, orientację seksualną, pochodzenie, status ekonomiczny czy społeczny. Żyjemy w XXI wieku, czasach cyfryzacji, komunikatorów internetowych, a mimo tego samotność dotyka coraz więcej osób. Jako społeczeństwo spędzamy coraz więcej czasu, korzystając z social mediów. Nie jest to dobre dla naszych oczu, a także dla naszego samopoczucia psychicznego.
Paradoksalnie jesteśmy najbardziej ‘’połączoną’’ cywilizacją jaka kiedykolwiek istniała. Kontakty i komunikacja online jednak nie wystarczą. Świadczą o tym wyniki badania (Primack, Shensa, Sidani, Miller, 2017), które wykazały, że osoby poświęcające najwięcej czasu na media społecznościowe, w największym stopniu odczuwają i doświadczają izolacji społecznej. Samotności nie można pokonać, łącząc się z ekranem czy ikonką zamiast ze światem i bliskimi wokół nas. Telefony, komputery, czy nawet hologramy nigdy nie zastąpią bezpośrednich spotkań i prawdziwych relacji.
Ludzie jednak są coraz bardziej zabiegani, zapracowani, żyjący w ciągłym biegu. Uciekają się do wszelkich możliwych środków przekazu i mass mediów co może negatywnie wpłynąć na interakcje. Pandemia, lockdowny oraz inne restrykcje związane z Covidem 19 spowodowały wzrost poczucia samotności niezależnie od grupy wiekowej. Okres izolacji, brak interakcji społecznych lub komunikacji z innymi ludźmi wpłynął negatywnie na zdrowie psychicznie oraz rozwój psychospołeczny.
Mimo, że (tak jak już wcześniej wspomniałam) samotność może dotknąć każdego, najbardziej narażoną na nią grupą są seniorzy. Samotność w starszym wieku ma negatywne konsekwencje dla samopoczucia, zdrowia fizycznego i psychicznego oraz śmiertelności (Holt-Lunstad, Smith, Baker, Harris, Stephenson, Citation, 2015). Ze względu na gorszy stan zdrowia, starsza osoba wykluczona jest z wielu aktywności społecznych. W najgorszych przypadkach może być także hospitalizowana, co znacznie utrudnia podjęcie jej się aktywności społecznych lub utrzymanie bliskich relacji. Ponadto, seniorzy często zamieszkują w domach opieki lub innych instytucjach pomocowych.
W starszym wieku śmierć staje się coraz bardziej powszechna – umierają przyjaciele, sąsiedzi, a także współmałżonek. Najczęściej dzieci założyły już swoje rodziny, mieszkają osobno, nierzadko w innych miastach co utrudnia spędzenie ze sobą czasu. Świadomość nieuchronnej śmierci powoduje jeszcze większe poczucie samotności. Niższy poziom kondycji fizycznej może powodować poczucie wyobcowania. Zagrożeniem jest też ograniczona perspektywa na przyszłość. A do niej dochodzi dokonywanie bilansu życiowego (zrealizowanie wyznaczonych celów, skutki podjętych decyzji w różnych etapach życia).
Dodatkowo, wraz z wiekiem dochodzą trudności komunikacyjne związane z uszczerbkami funkcji słuchu i aparatu mowy. Z tego powodu często w tym pośpiechu nie znajdujemy czasu ani chęci na rozmowę z seniorem.
Stereotypizacja osób starszych i myślenie o nich w negatywnych kategoriach jest również przyczyną wykluczenia. Przekonanie, że seniorzy są aseksualni, o konserwatywnych poglądach, utracili możliwość dokonywania osiągnięć jest bardzo krzywdzące. Młodzi ludzie często lekceważą i degradują osoby w podeszłym wieku – taką postawę określa się jako ageizm (Butler, 1969). Coraz częściej osoby z podeszłym wieku spotkają się z postawą lekarzy ‘’w pana/pani wieku to normalne’’. Musimy pamiętać, każdy z nas ma prawo do leczenia.
Kiedy brakowało łóżek oraz sprzętu medycznego w szpitalach, często to właśnie seniorzy byli postrzegani jako osoby słabe, które były „spisywane na straty”. Ludzie są jednak zaprogramowani do tworzenia więzi z bliskimi, z otoczeniem – osoby starsze często są pozbawione tej szansy. Samotność to cierpienie i problem społeczny. Wprowadzono zatem instytucjonalne rozwiązania – kluby seniorów, Uniwersytet Trzeciego Wieku, organizacje akcji i wycieczek skierowanych do osób starszych. W ten sposób seniorzy mogą nabyć nowe umiejętności, nauczyć się nowych rzeczy, poznać cel w życiu i spędzić czas w gronie innych osób.
Ze względu na to jak wpływa na nasze zdrowie psychiczne wielu psychologów stara się o wpisanie jej do międzynarodowej klasyfikacji chorób i zaburzeń psychicznych. To właśnie od niej zaczyna się wiele kryzysów emocjonalnych, uzależnień czy problemów somatycznych. Należy do nich m.in. podniesiony poziom stresu (ze względu na zaburzenie wydzielania neuroprzekaźników i hormonów, takich jak np. kortyzol), pogorszenie jakości snu lub jego brak, zmiany fizjologiczne układu krążenia oraz spadek funkcji poznawczych mózgu. Badania naukowe potwierdzają także wpływ izolacji społecznej na rozwój depresji i demencji, w tym choroby Alzheimera. Samotność może zwiększać rozwoju cukrzycy typu 2 (Henriksen, Nilsen, Strandberg, 2022). Osoby dotknięte samotnością i stanami depresyjnymi znacznie rzadziej przykładają uwagę do sposobu odżywiania i umiarkowanej aktywności fizycznej. Może mieć to bezpośredni związek z rozwojem zaburzeń przemian glukozy. Długotrwała samotność może także zwiększyć ryzyko przedwczesnego zgonu.
Na pewno warto edukować młode pokolenie na temat ageizmu oraz roli komunikacji międzypokoleniowej. Osoby starsze dalej pełnią istotną rolę w rodzinie – są rodzicami, dziadkami, przyjaciółmi, wujkami. Są skarbnicą wiedzy, tradycją, pamięcią o historii.
Młodsze pokolenie mogłoby ‘’wprowadzić’’ starszych dorosłych do nowoczesnego, zmieniającego się współczesnego świata. Nauczyć korzystania z komputera, telefonu, opowiedzieć o problemach teraźniejszego pokolenia.
Hipoteza kontaktu jest jedną z prób wyjaśnienia uprzedzeń. Mówi, że kontakt pomiędzy członkami zwaśnionych grup prowadzi do obniżenia poziomu uprzedzeń oraz do poprawy ogólnych relacji międzygrupowych. Jest jedną z najstarszych koncepcji psychologii społecznej i do dziś wzbudza duże zainteresowanie badaczy (Allport, Clark, Pettigrew, 1954).
Tę teorię można użyć w praktyce. Zaprosić seniorów do szkół, przedszkoli, nawet na uczelnie, aby nie tylko opowiedzieli swoją historię, ale pokazali się w pozytywnym świetle. Warto pokazać seniorów jako pełnoprawnych członków społeczeństwa – przecież dalej mają wiele do zaoferowania.
Budowanie zespołu, w których znajdują się osoby z każdej grupy wiekowej. Zwracać uwagę na doświadczenie, a nie wady wynikające z wieku – przecież młodzi pracownicy są niewykształceni. W ten sposób każdy będzie miał swój własny wkład w zależności od umiejętności oraz doświadczenia.
Nie pozwólmy starszym usuwać się w cień i rezygnować z życia zawodowego tylko dlatego, że według opinii innych nie są już tak wydolni i pracowici. Ageizm w pracy to dyskryminacja, a dyskryminacja to mobbing – takie sprawy należy zgłaszać, nagłaśniać, zapobiegać i zwalczać.
Kiedy stajemy się starsi, czy przechodzimy na emeryturę okazuje się, że nasze potrzeby się zmieniają, modyfikują są inne niż były wcześniej. Seniorzy dalej czują potrzebę odpowiedniej stymulacji psychicznej i umysłowej (Tibbits, 1979) – chcą się czuć wartościowi, chcą się czuć docenieni i traktowani poważnie.
Nie postrzegajmy ich jak duże dzieci, za które trzeba wszystko robić. Nie wyręczajmy ani nie odbierajmy im szansy do wyrażania swoich potrzeb i wartości. Patrzmy na seniorów tak jak na całą resztę, czyli indywidualnie. Dla jednego priorytetem będzie utrzymanie kontaktu z rodziną i przyjaciółmi, dla drugiego wycieczki w samotności. Ważne jest, aby nie odbierać im możliwości do wykonywania społecznie użytecznych działań, sensu i kreacji życia, które kształtują się przez czynności dnia codziennego.
Bibliografia:
Autor: Nadia Kamińska, wolontariuszka Fundacji Zaginieni
Zdjęcie: unsplash.com
Agresja jest zjawiskiem obecnie tak powszechnym, że nie da się jej nie doświadczyć. Mamy z nią do czynienia choćby jako widzowie czy użytkownicy internetu. Świat, zarówno rzeczywisty, jak i wykreowany w książkach czy filmach, podsuwa nam bardziej lub mniej wymyślne przejawy agresji, przedstawionej w lepszym lub gorszym świetle. Warto więc zadać sobie pytanie: „jak to jest z jej przedstawianiem?” i „czy te obrazy wpływają na nasze codzienne funkcjonowanie?”.
Na początek warto zdefiniować, co właściwie uważamy za agresję. Powołując się na definicję przytoczoną przez psychologa społecznego – Bogdana Wojciszke, jest to zachowanie ukierunkowane na zadanie cierpienia innemu człowiekowi, który z kolei stara się tegoż cierpienia uniknąć. Czy możemy więc powiedzieć, że wyrywanie ósemek przez dentystę jest aktem agresji? Oczywiście, że nie. Choć dentysta celowo zadaje nam cierpienie, my świadomie się na ten proces godzimy. Czy można zaś mówić o agresji, kiedy chłopiec chciał uderzyć swoją koleżankę, ale ta zdążyła mu uciec? Tak – bowiem mówimy tu o samym zachowaniu ukierunkowanym na zadanie cierpienia. Nikomu nie musiała stać się krzywda, nie zmienia to jednak faktu, że samo zachowanie miało miejsce.
Aby rozstrzygnąć, czy agresja jest lub kiedykolwiek była sposobem przystosowania ludzi do środowiska, najlepiej sięgnąć do psychologii ewolucyjnej. Współczesne jej podejście przyjmuje, że agresja faktycznie jest wykształconą adaptacją, która dawniej podnosiła szansę przeżycia i reprodukcji. Szczególne znaczenie ma ta druga.
O ile sytuacji polowania na mamuta w celu zdobycia pożywienia nie da się tak łatwo odnieść do agresji wobec drugiego człowieka, o tyle zakorzeniona w ludzkiej naturze chęć przekazania dalej swoich genów, rzuca nieco więcej światła na całą sprawę. Psychologia ewolucyjna zaznacza, że kobiety są selektywne w doborze partnerów. Co za tym idzie – mężczyźni muszą silniej konkurować między sobą o ich względy. To właśnie ma rzekomo być przyczyną przejawianej przez nich agresji.
Poparciem tej teorii mają być badania, ukazujące że mężczyźni są statystycznie bardziej agresywni od kobiet. Poziom ten zazwyczaj spada w momencie, gdy znajdą stałą partnerkę. Co więcej, zależność tę obserwuje się tylko u młodych mężczyzn tj. w wieku 15 – 29 lat.
Czy teoria ta jest trafna? Trudno stwierdzić – na pewno stanowi ona jedną z wielu prób wyjaśnienia, skąd właściwie bierze się agresja. Czy jednak w takim układzie można przymrużyć oko na agresywne zachowania młodych mężczyzn (w końcu oni tylko się adaptują)? Oczywiście takie myślenie byłoby bzdurą. Żyjąc w rozwiniętych społeczeństwach, w których nie musimy już polować na mamuty, istnieją inne sposoby na zdobycie partnerki, niż pobicie potencjalnego konkurenta. Co więcej, rozwiązania siłowe nie zyskują obecnie aprobaty społecznej, nie mówiąc już o tym, że wykraczają poza granice prawa. Nie jest jednak tajemnicą, że niektórzy dalej się do nich uciekają. Nie tylko w celu rozstrzygnięcia osobistych konfliktów, ale też w celu zdobycia tego, czego chcą.
Badania prowadzone na statystykach z ostatnich stuleci pokazują, że jest wręcz przeciwne – agresja stopniowo zanika.
Dla przykładu, w Polsce ostatniej dekady XX wieku odnotowywano ponad 1000 zabójstw rocznie, a w 2008 liczba ta wyniosła 759. Ponadto warto zauważyć, że współcześnie nie stosuje się już powszechnie tortur, a znęcanie się nad zwierzętami jest uważane za czyn naganny, a nie, jak to miało miejsce w wielu krajach XVI i XVII-wiecznej Europy, za rozrywkę. Pomimo tego wszystkiego, ludzie wciąż uważają agresję za zjawisko bardzo powszechne. Często można usłyszeć hasła, że współczesny świat to „cywilizacja śmierci”. Dzieje się tak dlatego, że agresja stała się czymś nie tylko codziennym ale i… dobrze się sprzedającym.
Media w pogoni za widownią z wielkim upodobaniem pokazują przemoc. Mowa tutaj nie tylko o kanałach informacyjnych, z zapałem przekazujących wiadomości o zabójstwach i konfliktach zbrojnych, ale również serialach i filmach, w nierealistyczny sposób pokazujących rzeczywistość. Aby zilustrować, jak duża jest to różnica, warto odwołać się do faktu, że praktycznie w każdym odcinku seriali kryminalnych policjanci i przestępcy strzelają z broni palnej. Według danych zaś, przeciętny policjant z Chicago strzela raz na 27 lat.
W kontekście tego rodzi się więc pytanie, czy to, że rzeczywistość jest nam przedstawiana jako bardziej brutalna niż jest na prawdę, ma wpływ na nasze zachowanie i codzienne funkcjonowanie.
Zapewne każdy choć raz w życiu usłyszał że „komputery i gry powodują przemoc”. Ujmując te słowa bardziej naukowym aparatem – media wpływają na nasze zachowanie wywołując w nas agresywne zachowania.
Co ciekawe, w latach 60 XX wieku, wierzono że jest wręcz przeciwnie. Agresywnym osobom zalecano oglądać przemoc, aby w ten sposób mogły niejako sobie „ulżyć”.
Wraz z współpracownikami przeprowadził eksperyment. Wprowadzono dwie grupy dorosłych do pokoju z zabawkami, wśród których był między innymi duży dmuchany pajac Bobo.
Pierwsza grupa dorosłych została poinstruowana, aby zachowywali się oni agresywnie wobec pajaca (kopali go, atakowali, okładali pięściami). Drugiej grupie polecono bawić się spokojnie innymi zabawkami. Następnie dwóm grupom dzieci pokazano pierwsze lub drugie nagranie, po czym wpuszczono je do owego pokoju z zabawkami.
Jak można się domyślić, dzieci które obejrzały agresywnego dorosłego, również zachowywały się agresywnie wobec Bobo. Dzieci, którym pokazano drugi film, spokojnie bawiły się zabawkami. Eksperyment ten dał początek badaniom nad zjawiskiem modelowania, czyli uczenia się na podstawie cudzych doświadczeń. Co również istotne, badanie Bandury po pewnym czasie rozszerzono. Oprócz dorosłego, zachowującego się agresywnie wobec pajaca, pokazano też jakie były skutki działań tegoż dorosłego, tj. czy otrzymał on karę czy nagrodę za swoje zachowanie. Okazało się bowiem, że dzieci, które widziały dorosłego bijącego lalkę, a następnie otrzymującego karę za swoje zachowanie, nie powielały jego zachowania.
Nie. Otóż obok listy wielu innych czynników w modelowaniu odgrywa rolę również to, czy obserwując modela czujemy, że jesteśmy w stanie powtórzyć wykonane przez niego czynności i czy przyniosą one wówczas taki sam skutek. Wątłej postury chłopak, który zobaczy w filmie mistrza kung-fu, pokonującego w ciemnej uliczce sześciu przeciwników, może faktycznie poczuć przypływ odwagi. Mając jednak świadomość, że nie posiada on filmowych umiejętności, raczej nie pokusi się na tak ryzykowne działanie. Sprawa jest oczywiście o wiele bardziej niebezpieczna w przypadku dzieci. Mogą one nie zdawać sobie jeszcze z sprawy ze swoich możliwości i ograniczeń.
W tym wszystkim nie da się jednak ukryć jeszcze jednego aspektu. Im więcej mamy do czynienia z treściami, dotyczącymi przemocy i agresji, tym bardziej się do nich przyzwyczajamy, stają się dla nas bardziej obojętne. Mówiąc językiem psychologii, zachodzi zjawisko habituacji. Co ciekawe, efekty odroczone (długofalowe, stwierdzone w dłuższych badaniach) są silniejsze u dzieci niż u dorosłych. Efekty natychmiastowe (zaobserwowane zaraz po obejrzeniu agresywnej treści) są za to silniejsze u dorosłych niż u dzieci.
Początkowo wykazywały one związek między wyższym poziomem agresji, a oglądaniem filmów, w których występuje przemoc, ale był to związek korelacyjny. Oznacza to, że tak naprawdę nie wiadomo było, czy to filmy powodują agresję u widzów, czy może to agresywni widzowie wybierają filmy ukazujące przemoc.
Światło na tę sprawę rzuciło dopiero badanie przeprowadzone w 2009 roku. Uczestników podzielono na dwie grupy, z których jedna miała przez 15 minut grać w grę Mortal Kombat, zaś druga w grę niezawierającą przemocy. Następnie z pomocą zaaranżowanej sytuacji sprawdzano w jakim stopniu dana osoba jest w stanie sprawić ból drugiemu człowiekowi. Nie będzie raczej niczym zaskakującym, że wyniki pokazały, że osoby grające w grę zawierającą przemoc, były do tego bardziej skłonne. Równoległe badanie wykazało, że im bardziej realistyczne jest pokazanie przemocy, tym silniejsze są agresywne odczucia i pobudzenie. Niestety więc dla wszystkich młodszych użytkowników Internetu, należy przyznać tutaj rację dorosłym, nalegającym na ograniczenie czasu grania w gry wideo.
Skoro jej oglądanie może być dla nas szkodliwe, dlaczego z taką chęcią się ją ogląda? Według statystyk sprzed dwóch lat, filmy kryminalne cieszą się ponad 80% oglądalnością.
Odpowiedź brzmi: „nie wiadomo”. Być może ma to związek z tym, że zło zawsze przyciąga swoją tajemniczą naturą osoby poszukujących wrażeń.
Nie można oczekiwać od mediów, że będą całkowicie wolne od agresji czy brutalności. Nie można też jednak powiedzieć, że zawsze zachowują one do niej negatywny stosunek. Można go raczej podsumować jako niejednoznaczny, przypominający coś w rodzaju mieszanki pogardy z fascynacją. Sposób pokazywania sprawców przestępstw nie zawsze jest bowiem potępiający. Co więcej coraz częściej pojawiają się głosy mówiące o romantyzowaniu zachowań agresywnych.
Półki w księgarniach uginają się pod przykładami historii, w których główny bohater przejawia zachowania agresywne, lecz to właśnie czyni jego postać interesującą – szczególnie jeśli porównać go do bohaterki, która raczej takowych zachowań nie przejawia.
Przy okazji tego przykładu warto poruszyć temat zjawiska jakim jest hybristofilia. Jest to rodzaj parafilii, w której romantyczne zainteresowania danej osoby zależą od świadomości popełnienia przez partnera (bądź partnerkę) czynów uważanych za niemoralne (np. zdrada) lub bestialskie (np. zabójstwo).
Wyróżniamy tutaj dwie formy tego zaburzenia. Pasywną, polegającą na zaprzeczaniu zbrodniom kochanych osób oraz aktywną, gdy dana osoba bierze udział w zbrodniach popełnianych przez partnera. Hybristofilię nazwano zespołem Bonnie i Clyde’a, na cześć amerykańskiej pary kochanków, dokonującej morderstw. Mówiąc w dużym skrócie, jest to po prostu pociąg do osób, które dopuściły się przestępstw lub czynów niemoralnych. Naturalnie, zainteresowanie wcześniej wspomnianym typem romansów nie jest czymś niezdrowym – niektóre osoby mogą w ten sposób poszukiwać niecodziennych wrażeń. Warto jednak zdawać sobie sprawę z istnienia takiego rodzaju parafilii. Dzięki temu być może prościej będzie nie ulegać zachwytowi nad zachowaniem niektórych bohaterów lektur.
Mówimy tu więc o agresji instrumentalnej, czyli będącej instrumentem do osiągnięcia jakiegoś celu. Taka agresja jest często zaplanowana, a czasem nawet akt agresji (zabójstwo) jest skrzętnie przygotowywany. W filmach i książkach pełno jest przykładów płatnych zabójców, na których patrzymy z podziwem, jak dokładnie i skrupulatnie wykonują swoją pracę. Często jednak w tych utworach pomijany jest fakt, że pracując poza granicami prawa, w pewnym momencie mogą zostać złapani, a następnie dostać najsurowszy wymiar kary.
Warto się zastanowić, dlaczego więc romantyzujemy agresywnych ludzi i ich działania? Jak się okazuje, jedną z przyczyn może być… bunt. Podczas kiedy osoba agresywna postrzegana jest jako „zła”, osoba pozostająca z nią w związku jest postrzegana jako buntownicza, przełamująca społeczne tabu i wykraczająca poza schemat. Takie działanie może wydać się szczególnie kuszące osobom młodym, chcącym pokazać swój nonkonformizm. Nie bez znaczenia pozostaje tutaj również efekt aureoli. Jest to psychologiczne zjawisko, polegające na przypisywaniu osobom bardziej urodziwym pozytywnych cech. W każdej grupie, nawet seryjnych zabójców, znajdą się osoby urodziwe, którym za sprawą tego efektu można przypisać pozytywne cechy. Co więcej, ich agresja może być momentami nietrafnie brana za siłę i oznakę niezależności. W końcu z jej pomocą mogą wywalczyć sobie to czego chcą. Oba te stwierdzenia mają niewiele wspólnego z rzeczywistością. Są to pewne automatyzmy, mogące mieć wpływ na nasze postrzeganie agresji, czy ludzi, którzy się jej dopuścili.
Nie da się zmusić mediów, aby zaprzestały publikowania treści o przemocy. Jak więc skutecznie zniechęcić ludzi do podejmowania prób agresywnego zachowania? Od wieków w tym celu stosuje się różnorakie kary, co oczywiście ma swoje uzasadnienie.
Sytuacja jest tu jednak bardzo delikatna. Jeśli kara będzie nieadekwatnie duża w stosunku do przewinienia, karany odczuje ją jako agresję ze strony karzącego. To z kolei dostarczy mu dalszych wzorców agresji na przyszłość.
Okazuje się jednak, że prócz faktycznych kar, bardzo dobrze działa samo informowanie o wykonaniu kary za przewinienie. Tutaj również zachodzi wspomniane wcześniej zjawisko modelowania – osoba widzi, że ktoś został ukarany za swoje zachowanie, więc go nie powiela. Na przykład statystyki pokazują, że po podaniu w mediach informacji o wykonanej karze śmierci, wskaźnik przestępczości na pewien czas spada. Czynnikiem decydującym tutaj nie jest jednak wysokości kary, ale jej nieuchronność. Generalna opinia psychologów i kryminologów jest taka, że o zwalczaniu przestępczości decyduje raczej procent jej wykrywalności i karalności niż surowość. W skrócie, ktoś może zlekceważyć nawet potencjalną karę 5 lat pozbawienia wolności, jeśli nie wierzy że zostanie złapany.
Reasumując, warto więc pamiętać, że choć agresja jest czymś powszechnie spotykanym w książkach, filmach i serialach, to jeśli dotyka kogoś w rzeczywistości – nie jest to wcale normą. Prawo karze wszelkie jej przejawy i choć współczesna kultura może niejako usprawiedliwiać działania agresywne. Nie znaczy absolutnie że na nie przyzwala.
Bibliografia:
Autor: Klaudia Sak, wolontariuszka Fundacji Zaginieni
Zdjęcie: unsplash.com
Rodzina zaginionego zmaga się z wieloma negatywnymi emocjami, które są trudne do zaakceptowania i wiążą się z wieloma przykrymi skutkami. Mowa tu uczuciach lęku, strachu, które doprowadzają do wielowymiarowego cierpienia, czego skutkiem może być utrata sensu życia. Naprzeciw temu bólu wychodzi koncepcja Viktora Frankla w postaci Logoterapii, która pomaga odnaleźć odpowiednią postawę wobec cierpienia oraz odnalezienie sensu w tej trudnej sytuacji.
Logoterapia jako nurt psychoterapii egzystencjalnej zajmuje się leczeniem poprzez pomoc w odnalezieniu sensu życia, który stanowi najsilniejszy rodzaj motywacji, nawet w najtrudniejszych chwilach. Logoterapia to praca z wartościami i celami w życiu. Jej twórcą jest Viktor Emil Frankl, austriacki psychiatra i psychoterapeuta pochodzenia żydowskiego, więzień obozów koncentracyjnych, m.in. Auschwitz. Frankl wywodzi nazwę swojej koncepcji psychoterapii od: logos(słowo, sens, wyjaśnienie) + therapeo(troszczę się, leczę, dbam) miało wyrazić istotę tej terapii jako: dbanie o sens i wyjaśnianie życia oraz leczenie poprzez pomoc w odnalezieniu sensu, czyli logoterapia.
Pojęcie kryzysu egzystencjalnego odnosi się do konfliktów i lęków towarzyszących problemom wpływającym na jakość naszego życia, głownie wymiaru duchowego, należy do niego również cierpienie towarzyszące podczas utraty kogoś bliskiego. Taki kryzys wiąże się z poczuciem nieodwracalnej zmiany, utraty czasu, możliwości oraz niespełnienia jakiejś ważnej potrzeby związanej z osobą zaginioną np. ważnej rozmowy. Pojawiają się pytania typu: Po co żyć? Jak teraz żyć? Co dalej ze mną będzie? Jaki to ma sens?
Kiedy człowiek nie rozumie tego, co dzieje się w jego życiu, nie zgadza się z tym, może to oznaczać, że osoba doświadcza kryzysu egzystencjalnego. Cierpienie związane z zaginięciem kogoś bliskiego może wiązać się również z nerwicą noogenną. Jest to zaburzenie, którego źródłem są problemy w sferze duchowej (wyparcie, deprywacja potrzeby sensu życia).
Termin „nerwica noogenna” odnosi się do zaburzeń nerwicowych, w których dominującym czynnikiem patogenetycznym jest problem ze sfery duchowej. Za główną przyczynę danej nerwicy uważa się frustrację egzystencjalną, czyli stan związany z niezrealizowaniem potrzeb duchowych, przede wszystkim zablokowaniem dążenia do sensu. Osoba bliska dla zaginionego może doświadczać również frustracji egzystencjalnej. Jest to cierpienie psychiczne, które nie pozwala „być sobą”. Szukanie satysfakcji, żeby oderwać się od cierpienia.
Sytuacja, w której znajduję się bliski osoby zaginionej staje się wydarzeniem traumatycznym, „krzywdą”. Następstwem tego wydarzenia jest przetwarzanie doświadczeń urazowych, które przeradza się w poczucie krzywdy. Trwałe poczucie krzywdy (psychicznego cierpienia) można traktować jako skutek nieudanego przetwarzania emocji, myśli, obrazów, ocen związanych z wydarzeniem traumatycznym.
Reakcją na krzywdę może być: manifestacja krzywdy – doświadczenie krzywdzenia sprawia, że przy wspomnieniach często pojawiają się łzy, zaciska się gardło, trudno komuś mówić i panować nad emocjami (ujawnianie się poczucia krzywdy) oraz wyparcie krzywdy, czyli siła reakcji obronnych sprawia, że niektórzy nie chcą przeżywać i odcinają się od tego, co się wydarzyło.
Konsekwencją może być utrwalenie cierpienia i sposobu myślenia z nim związany. Zbierają się niewypłakane łzy, niewypowiedziane słowa, rozgoryczenie, gniew, żal, lęk- poczucie krzywdy. Powstrzymywanie starych emocji, podobnie jak ich ciągłe przeżywanie, pochłania ogromną ilość energii. Z czasem osoby skrzywdzone stają się zmęczone i przestają mieć ochotę na cokolwiek. Jeśli przy tym często towarzyszą im niepowodzenia zaczynają wątpić w wartość i sens życia, pojawia się poczucie beznadziejności i bezradności.
Trauma nie musi nas niszczyć, jeśli odpowiednio do niej podejdziemy. Najważniejszym elementem jest spojrzenie naszemu lękowi w oczy, zmierzenie się z tym co się wydarzyło, nie uciekamy od cierpienia tylko go urealniamy. Ważne jest podjęcie świadomej decyzji, wyboru wynikającego z wolnej woli. Ogromnym wsparciem będą bogate zasoby zewnętrzne, czyli czerpanie z różnych systemów wsparcia np. rozmowa z psychologiem lub z kimś bliskim. Wpływ na przepracowanie traumy mają również zasoby wewnętrzne, czyli silny system nerwowy, silne ego i dojrzałość, nad którymi możemy pracować. Wsparcie możemy odnaleźć również w zasobach transcendentnych rozumianej jako wiarę w Boga lub Siły Wyższe. Zaginięcie kogoś bliskiego wiąże się z ogromnym, niewyobrażalnym cierpieniem, które silnie obciąża psychikę człowieka i doprowadza do utraty sensu życia, jednak traumę, cierpienie, z którym przyszło nam się zmierzyć jesteśmy w stanie przeżyć i koncepcja Logoterapii nam to umożliwia.
Źródła:
Autor: Klaudia Markiewicz, wolontariuszka Fundacji Zaginieni
Zdjęcie: unsplash.com
Współczesny świat, wypełniony wyzwaniami i możliwościami, stawia przed nami wiele zagadnień, które wymagają szczególnej uwagi i zaangażowania. Jednym z najbardziej palących i wstrząsających problemów społecznych jest temat samobójstw wśród dzieci i młodzieży. Odniesienia do tej niezwykle trudnej rzeczywistości są bolesne, lecz istotne, ponieważ ukazują ogrom wyzwań, przed jakimi stoimy jako społeczeństwo oraz potrzebę skoncentrowanych działań w celu zapobiegania tragediom.
Omawianie problemu samobójstw wśród dzieci i młodzieży wzbudza skomplikowane uczucia, od smutku i zaniepokojenia po potrzebę zrozumienia i działania. Cel niniejszego artykułu jest dwukierunkowy: po pierwsze, zwracamy uwagę na doniosłość problemu i konieczność otwartego dyskutowania o nim, a po drugie, podkreślamy znaczenie zjednoczonego wysiłku w zapobieganiu tym tragicznym zdarzeniom.
Dane Policji z 2021 i 2022 roku ukazują nam niepokojącą rzeczywistość, która dotyczy młodych umysłów i serc. Wzrost liczby zachowań samobójczych wśród dzieci i młodzieży odbija się szerokim echem, stanowiąc alarmujący sygnał dla całego społeczeństwa. Spośród tych danych wynika jedno przerażające przesłanie: potrzebujemy pilnych działań, aby zrozumieć, wspierać i chronić te pokolenia przed tragediami, które niosą ze sobą te czyny.
Co bardziej przerażające, 127 z tych prób okazało się tragicznie skuteczna. W porównaniu do roku 2020, wzrost tych zachowań wyniósł aż 77%, a liczba zgonów związanych z samobójstwami wzrosła o 19%. To wstrząsające dane, które nie pozostawiają wątpliwości, że mamy do czynienia z kryzysem zdrowia psychicznego młodych osób.
Wzrost prób samobójczych wśród dziewcząt w roku 2021, który sięgnął 101%, jest dźwięcznym alarmem, który trudno zignorować. To wyraźnie pokazuje, że kwestia samobójstw wśród dzieci i młodzieży to nie tylko problem ogólny, lecz także dotkliwie dotyczący jednej z grup wiekowych.
Patrząc na te statystyki w szerszym kontekście, możemy dostrzec jeszcze bardziej zaognioną sytuację. Policja prowadziła postępowania w sprawie 1181 śmierci samobójczych dzieci i młodzieży w ciągu ostatnich 10 lat, a próby odebrania sobie życia były jeszcze liczniejsze – 5658. Dane te pokazują, że niestety, jedna na sześć prób samobójczych w tej grupie wiekowej kończy się tragicznie.
Kolejna, szokująca liczba zamachów samobójczych w 2022 roku stanowi kolejny sygnał ostrzegawczy. Te liczby nie są tylko statystykami. To życia, marzenia i przyszłości, które zostały przerwane zbyt wcześnie. Oczywiste jest, że współpraca i świadomość to klucz do zmiany tego stanu rzeczy. Wyzwanie jest ogromne, ale tak samo wielka jest potrzeba działania, zrozumienia i dostarczania pomocy tam, gdzie jest ona najbardziej potrzebna. To jest nasza wspólna odpowiedzialność wobec młodszych pokoleń, którym musimy zagwarantować oparcie, wsparcie i nadzieję na lepszą przyszłość.
W dzisiejszym społeczeństwie coraz bardziej zwracamy uwagę na kwestie zdrowia psychicznego, zwłaszcza w kontekście dzieci i młodzieży. Wielu specjalistów w dziedzinie kryminologii i psychologii podkreśla wzrost liczby samobójstw w tej grupie wiekowej. Nasz artykuł ma na celu ukazanie szerszej perspektywy tego alarmującego zjawiska. Skupiamy się przede wszystkim na analizie czynników osobistych, społecznych i rodzinnych, które mogą przyczynić się do narastania tego problemu. Dzięki tej analizie możemy pomóc Wam lepiej zrozumieć kontekst i działać w kierunku zapobiegania tym tragicznym zdarzeniom.
Wewnętrzne stany emocjonalne i zdrowie psychiczne odgrywają kluczową rolę w procesie kształtowania zachowań i reakcji młodych ludzi. Depresja, lęki i zaburzenia psychiczne to czynniki, które mogą znacząco zwiększyć ryzyko samobójstwa. Młodzież często nie potrafi właściwie radzić sobie z tymi stanami emocjonalnymi, co może prowadzić do desperacji i w skrajnych przypadkach do decyzji o zakończeniu życia.
Wśród czynników osobistych możemy wyróżnić takie stany jak:
W dobie powszechnego dostępu do mediów społecznościowych i Internetu, młodzież staje się narażona na nowe rodzaje presji i ryzyka. Presja rówieśnicza może wywierać ogromną siłę na psychikę młodych ludzi, prowadząc do uczucia niskiej samooceny i odrzucenia społecznego.
To kolejny czynnik, który może powodować traumatyczne doświadczenia, negatywnie wpływając na zdrowie psychiczne młodzieży.
Wśród czynników społecznych najczęściej spotykamy się z następującymi stanami wśród dzieci i młodzieży:
Stanowią fundament rozwoju emocjonalnego i psychologicznego dziecka. Konflikty rodzinne, brak wsparcia emocjonalnego oraz niezdolność do komunikacji mogą wywoływać ogromny stres u młodych ludzi. Jeśli młodzież nie ma odpowiedniego wsparcia w domu, może odczuwać się osamotniona i niezrozumiana, co może przyczynić się do pogorszenia stanu emocjonalnego i ryzyka samobójstwa. Czynniki rodzinne możemy podzielić na:
Przyczyny samobójstw wśród dzieci i młodzieży są wielowymiarowe i związane z różnymi aspektami życia. Analiza czynników osobistych, społecznych i rodzinnych pozwala nam lepiej zrozumieć, dlaczego niektórzy młodzi ludzie podejmują tak tragiczne decyzje. Ważne jest, aby społeczeństwo, rodzice, nauczyciele i specjaliści z różnych dziedzin współpracowali nad zapobieganiem temu zjawisku poprzez wczesne wykrywanie objawów, tworzenie bezpiecznych przestrzeni dla rozmów oraz dostarczanie wsparcia emocjonalnego i profesjonalnej pomocy psychologicznej.
Podkreślenie tych czynników pomaga zrozumieć złożony kontekst, w jakim podejmowane są decyzje o samobójstwie przez dzieci i młodzież. Działania zapobiegawcze powinny skupiać się na edukacji, wsparciu psychologicznym, tworzeniu bezpiecznych przestrzeni i wzmocnieniu zdolności radzenia sobie z emocjami i trudnościami życiowymi.
Samobójstwa wśród dzieci i młodzieży to nie tylko statystyki, to życia przerwane w kwiecie wieku, to nieodwracalne straty dla rodzin i społeczeństwa. Istotność tego problemu manifestuje się w kilku kluczowych aspektach:
Przyjrzenie się tematowi samobójstw wśród dzieci i młodzieży to trudne zadanie, ale jednocześnie moralny i społeczny obowiązek. Tylko poprzez otwartą rozmowę, edukację i działania prewencyjne możemy mieć nadzieję na zmniejszenie liczby tych tragedii. W duchu solidarności i troski o przyszłość młodszych pokoleń, wchodzimy w dyskusję na temat samobójstw wśród dzieci i młodzieży, wierząc, że razem możemy zdziałać pozytywną zmianę.
Media społecznościowe, mimo że mogą być platformą do komunikacji i dzielenia się informacjami, mogą także wywierać negatywny wpływ na samopoczucie i zdrowie psychiczne młodych ludzi. Wirtualne porównywanie się do idealizowanych wizerunków może prowadzić do poczucia niskiej samooceny, niezadowolenia z własnego życia i osamotnienia. Dodatkowo, nadmierna ekspozycja na treści związane z przemocą, depresją czy samobójstwami może powodować kontaminację myśli i wzmacniać negatywne emocje.
Młodzi użytkownicy Internetu są narażeni na ryzyko cyberprzemocy i hejtu, które mogą prowadzić do znacznego pogorszenia stanu emocjonalnego. Zastraszanie, poniżanie czy obrażanie online może prowadzić do utraty poczucia własnej wartości i wywoływać uczucie bezradności. W skrajnych przypadkach, stała ekspozycja na hejt może wpłynąć na postrzeganie siebie jako obiekt niechęci i wzmocnić myśli samobójcze.
Media społecznościowe i Internet, pomimo pozytywnych aspektów, niosą ze sobą pewne ryzyka dla zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży. Stosowna edukacja medialna, która koncentruje się na rozwijaniu krytycznego myślenia, umiejętności radzenia sobie z cyberprzemocą i rozpoznawania treści szkodliwych, może pełnić kluczową rolę w zapewnieniu młodym użytkownikom bezpiecznego i zdrowego środowiska online. Jednakże, ważne jest, aby działać w szerokim kontekście. Należy łączyć edukację z odpowiednim wsparciem emocjonalnym oraz współpracując z rodzinami, szkołami i specjalistami, aby skutecznie przeciwdziałać negatywnym skutkom mediów społecznościowych i Internetu na zdrowie psychiczne młodzieży.
Działania profilaktyczne i wsparcie odgrywają fundamentalną rolę w zapobieganiu samobójstwom wśród dzieci i młodzieży. Poprzez edukację, dostęp do wsparcia emocjonalnego oraz budowanie zdrowych relacji z rodziną i bliskimi, możemy stworzyć środowisko, w którym młodzi ludzie czują się bezpieczni, zrozumiani i wspierani w radzeniu sobie z trudnościami emocjonalnymi.
Edukacja dotycząca zdrowia psychicznego stanowi kluczowy element działań profilaktycznych. Szkoły mogą wprowadzać programy edukacyjne, które uczą uczniów rozpoznawania oznak trudności emocjonalnych u siebie i innych. Kształtują również umiejętności radzenia sobie ze stresem oraz promują otwartą rozmowę na temat zdrowia psychicznego. Poprzez edukację dzieci i młodzież mogą lepiej zrozumieć swoje emocje, nauczyć się rozwiązywania problemów i wcześniej reagować na sytuacje kryzysowe.
Programy te mają na celu zapewnienie wsparcia emocjonalnego i psychologicznego dla uczniów, którzy mogą przeżywać trudności emocjonalne lub psychiczne. W szkołach i społecznościach mogą działać psycholodzy szkolni, doradcy, a także organizacje pozarządowe. Te osoby i instytucje oferują wsparcie w formie indywidualnych sesji terapeutycznych, grup wsparcia, warsztatów z umiejętności radzenia sobie czy relaksacyjnych technik.
Rodzina odgrywa niezwykle ważną rolę w życiu dziecka i młodzieży. Tworzenie otwartego i wspierającego środowiska, w którym dzieci mogą wyrażać swoje emocje i obawy, jest niezwykle istotne. Regularna komunikacja, wyrażanie miłości i zrozumienia oraz budowanie zdrowych relacji są kluczowe w zapobieganiu samobójstwom. Rodzice i bliscy mogą być wyczuleni na zmiany w zachowaniu dziecka. Powinni wiedzieć, jak reagować w przypadku wykazywania oznak trudności psychicznych.
Rozpoznawanie oznak problemów emocjonalnych, udzielanie wsparcia w trudnych chwilach oraz tworzenie otwartej i akceptującej atmosfery w domu są kluczowe dla budowania zdrowych relacji, radzenia sobie z trudnościami emocjonalnymi i przeciwdziałania potencjalnym problemom psychicznym u młodych ludzi.
Rozpoznawanie oznak problemów emocjonalnych u dzieci i młodzieży jest kluczowe dla zapewnienia im odpowiedniego wsparcia. Rodzice i opiekunowie powinni być świadomi pewnych sygnałów, jak na przykład:
Słuchanie, okazywanie zainteresowania i wyrozumiałości, a także unikanie oceniania czy bagatelizowania ich uczuć, są ważne. Udostępnianie zasobów, takich jak linie wsparcia, może dostarczyć dodatkowej pomocy w momencie kryzysu.
Tworzenie otwartego i akceptującego środowiska, w którym młodzi ludzie czują się komfortowo wyrażać swoje emocje, jest istotne. Rodzice i opiekunowie mogą:
Wspólna praca na rzecz zapobiegania samobójstwom wśród dzieci i młodzieży wymaga długofalowego zaangażowania i skoordynowanego wysiłku społecznego. Cele te opierają się na budowaniu świadomości, zwiększaniu dostępności do wsparcia, edukacji i badaniach, a także promowaniu wspólnej odpowiedzialności za zdrowie psychiczne najmłodszych członków społeczeństwa.
Jednym z nich jest problem samobójstw wśród dzieci i młodzieży – trudny, ale niezbędny do poruszenia. Zrozumienie, że depresja, lęki czy presja społeczna mogą prowadzić do tragedii, jest kluczowe. Wpływ mediów społecznościowych na zdrowie psychiczne młodzieży i ryzyko cyberprzemocy także wzbudzają niepokój. Ciągły rozwój technologiczny wzmaga jego wpływ na dzieci i młodzież w naszym otoczeniu. Rola rodziców, szkół i społeczności w tej sprawie jest nieoceniona. Rozpoznawanie oznak problemów emocjonalnych, tworzenie otwartych atmosfer oraz wspieranie młodych ludzi w trudnych chwilach to wyznaczniki, które mogą pomóc zapobiec tragediom. Jednak to nie tylko wyzwanie, ale również wspólna odpowiedzialność.
Dlatego zachęcamy do wspierania działań edukacyjnych, podnoszenia świadomości społecznej oraz tworzenia bezpiecznych przestrzeni, w których młodzi ludzie będą mogli wyrażać swoje emocje i otrzymywać wsparcie od osób sobie najbliższych.
tel. 116 111
(czynny 7 dni w tygodniu, 24 h na dobę)
tel. 19288
(poniedziałek-piątek od 15:00- 19:00)
tel. 800 080 222
(czynne całodobowo)
tel. 800 190 590
(poniedziałek- piątek od 8:00 do 20:00)
tel. 800 12 12 12
(poniedziałek-piątek od 8.15 do 20.00)
tel. 22 27 61 72
(poniedziałek-piątek od 15:00 do 18:00)
Źródła:
https://zwjr.pl/artykuly/raport-dotyczacy-zachowan-samobojczych-mlodziezy
https://forumprzeciwdepresji.pl/wazne-telefony-antydepresyjne
https://statystyka.policja.pl/
https://www.primopsyche.pl/pl/samobojstwa-wsrod-mlodziezy/
Autor: Magdalena Fit, wolontariuszka Fundacji Zaginieni
Zdjęcie: unsplash.com
Coraz częściej można zaobserwować rozrastające się zjawisko, w którym to dostrzegamy młodych ludzi, tzw. “dzieci ulicy”, aktywnie uczestniczących w naturalnym funkcjonowaniu miasta, przestrzeni publicznej. Problem ten obecny jest w wielu krajach, jednak najwięcej takich dzieci jest w Azji i w Ameryce Łacińskiej.
Na ulicy zaspokajają swoje potrzeby, budują poczucie tożsamości, jedności z grupą, co skutkuje łamaniem prawa, przepisów i norm społecznych. Dzieje się tak ze względu na fakt, iż konstruują swoja tożsamość poprzez proces socjalizacyjny. Uznaje się, że takie dzieci te spędzają znaczną ilość czasu poza domem, na ulicy, na podwórkach, osiedlach i na innych niekontrolowanych czynnościach, ponieważ ich rodzice nie są w stanie pełnić podstawowych ról opiekuńczo-wychowawczych. Ulica staje się dla nich źródło wiedzy o życiu. Zachodzą tam podstawowe procesy społeczne. Spędzając tam znaczna część swojego wolnego czasu doświadczają wielu często niezrozumiałych dla nich zjawisk.
Niekiedy już od najmłodszych lat mają do czynienia z alkoholem, środkami odurzającymi lub są świadkiem wydarzeń, które znacząco wpływają na ich przyszłe postrzeganie rzeczywistości. Uważają, że to co dzieje się na ulicy jest czymś normalnym. Wśród dzieci ulicy powszechna jest prostytucja i kradzieże, które stanowią źródło utrzymania. Jest to spowodowane zróżnicowanymi przyczynami. Większość dzieci i młodzieży decyduje się na taki tryb życia ze względu na swoją sytuację materialną.
Ciężej im ubiegać się o pracę, pojawia się tutaj zjawisko dziedziczenia biedy i ubóstwa. Skutkuje to rozwojem patologii społecznej. Dotyka to również dzieci, które poprzez swój status materialny są stygmatyzowane i wyśmiewane, przez co obserwowalne jest tutaj zjawisko wagarowania i rezygnacji z edukacji szkolnej. Nie otrzymują podstawowych potrzeb, które powinni im zapewniać rodzice, następuje brak poczucia akceptacji i bezpieczeństwa. Zaburzone zostają role rodzinne, co decyduje o tym, iż dzieci zaczynają się czuć bezpieczniej na ulicy niż we własnym domu.
Częstym doświadczeniem wśród badanych dzieci było negatywne postrzeganie siebie, zarówno siebie, jak i ludzi w ogóle. Uważają instytucje, które mają pomóc im w codziennym funkcjonowaniu za potencjalnych wrogów. Czując się przymuszane do spełniania określonych oczekiwań, rezygnują z oferowanej im pomocy i wybierają prostsze wyjście z sytuacji.
Większość z nich wybiera takie rozwiązania uważając jako tymczasowe i przejściowe, jednak zdecydowana ilość młodzieży pozostaje przy ryzykownym trybie życia.
Zjawisko dzieci ulicy było obecne od zawsze, jednak zapobieganie temu nie było zawsze priorytetowe. Wychodzenie poza pracę w instytucjach społecznych jest mało popularnym rozwiązaniem, jednak stanowi brakujący element w stosowaniu pomocy społecznej.
Taką osobą nazywamy pedagogiem/wychowawcą, który działa zapobiegawczo, profilaktycznie. Jego miejscem pracy jest podwórko, ulica, osiedle, czyli miejsca naturalnej socjalizacji dzieci i młodzieży.
Działania streetworkera polegają na poznawaniu środowiska, w którym znajduje się dana grupa społeczna, nawiązaniu kontaktu z jej członkami oraz regularnym spotkaniu się i spędzaniu czasu z osobami do niej należącymi. Poprzez takie działanie pedagog ulicy zyskuje zaufanie, co daje mu większe możliwości do wpłynięcia na życie osób mieszkających lub przebywających na ulicach.
Pedagogiem ulicy może zostać każdy, kto zainteresowany jest troską o dobro dziecka. Tacy ludzie pomagają zagospodarować dzieciom czas, aby zapobiec szerzeniu się zachowań ryzykownych, niekontrolowanym pomysłom.
Działania pedagogiki ulicy adresowane są głównie do dzieci i młodzieży pochodzącej ze środowisk niewydolnych pod względem wychowawczym, spędzającej większość czasu w przestrzeni miejskiej, nie korzystającej z adresowanych do nich placówek wsparcia dziennego.
Głównym założeniem podejmowanych działań jest bezpośrednia praca z dzieckiem w „jego środowisku życia”, by poprzez zajęcia animacyjne, profilaktyczne, wychowawcze i edukacyjne pobudzić i zachęcić je do konstruktywnego działania oraz alternatywnego do „bycia na ulicy” spędzania czasu wolnego. Działania te adresowane są do grupy dzieci i młodzieży, która nie chce korzystać bądź ma duże trudności z dostosowaniem się do zasad panujących w placówkach wsparcia dziennego.
Rzadko spotykanym zjawiskiem jest to, iż pedagog/wychowawca swoją pracę przekłada na teren i rzeczywiście przebywa z osobami w ich naturalnych warunkach stwarzając im różne opcje do spędzania czasu.
To zaufanie toruje drogę do innego wymiaru pracy pedagogów ulicznych. Pozwala im działać w różnych obszarach kryzysu i deprywacji dzieci i ich rodzin. Pedagodzy uliczni kontaktują się i współpracują ze szkołami, kuratorami sądowymi, wychowawcami, psychologami i innymi instytucjami i organizacjami, które mają wpływ na ich losy lub udzielają szczególnej pomocy dzieciom i rodzinom.
W ramach pracy z grupą streetworkerzy pracują także nad własnymi kreatywnymi projektami z dziećmi. Projekty dziecięce są czynnikiem zwiększającym poczucie własnej wartości, satysfakcji i poczucia spełnienia, rozwijają kreatywność, wyobraźnię i uczą się nowych rzeczy.
Dzięki swoim działaniom dzieci i młodzież mają szansę na wyrwanie się z przebywania w patologicznym środowisku. Pedagog ulicy wspomaga proces resocjalizacji młodych osób i przyczynia się do ich samodzielnego funkcjonowania w społeczeństwie. Dzięki udzielonemu wsparciu i pomocy przyczynia się do znacznego zmniejszenia się marginalizacji społeczności.
Wychodząc poza ramy instytucji jest w stanie zdziałać o wiele więcej niż stosowanie się do wytyczonych zasad wedle, których postępują konkretne ośrodki. Można stwierdzić, że jest to działanie niekonwencjonalne, lecz skuteczność owych poczynań jest niezastąpiona. Streetworking ma działanie kompensacyjne, wspierające i wręcz jest niezbędny patrząc na elementy pomocy socjalnej.
Bibliografia:
Autor: Aleksandra Bieganik, wolontariuszka Fundacji Zaginieni
Zdjęcie: pexels.com
Policja co roku odnotowuje około 9 tys. ucieczek dzieci i młodzieży. Przypadki te nasilają się w okresie wakacyjnym, jednak niewielu nastolatków “uciekinierów” zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństwa, jakie przed nim staje. Przeczytaj ten artykuł i przekonaj się sam, że to nie jest najlepszy pomysł!
Uciekając z domu, prawdopodobnie myślisz, że Twoje problemy samoistnie się rozwiążą. Jednak jest to tylko pozorne wyjście z trudnej sytuacji. Takim sposobem możesz sobie dołożyć więcej kłopotów.
Z tego względu najprawdopodobniej ktoś z Twoich bliskich zgłosił Twoje zaginięcie i z powodu wieku jesteś poszukiwany w trybie priorytetowym.
W przypadku, gdy masz problemy, które Cię przytłaczają, z którymi czujesz, że sobie nie radzisz, przeanalizuj czy nie masz wokół siebie ludzi, którym możesz zaufać. Może to być każda osoba dorosła, która uważasz, że jest godna zaufania, przy której czujesz się bezpiecznie. W momencie, gdy dojdziesz do tego, że nie ma w Twoim środowisku takiej osoby zgłoś się na policję. W obowiązkach funkcjonariusza policji jest wysłuchanie Cię i zareagowanie w odpowiedni sposób. Nie zwlekaj z wołaniem o pomoc.
Co robić jak wiesz, że twój kolega, koleżanka czy znajomy chce uciec? Jesteś dojrzały i świadomy, że ucieczka to nie przygoda tylko nieodpowiedzialna zabawa i nie wiesz jak odradzić znajomym niebezpiecznego pomysłu? A może ktoś z twoich kolegów nie radzi sobie z narastającymi trudnościami i chce uciec od problemów i nie wiesz jak pomóc? Najważniejsze, to zachowaj spokój, emocje, które Ci teraz towarzyszą nie pomogą.
Spotkałeś się pewnie z dylematem, czy powiedzieć komuś o tym, że ktoś planuje ucieczkę. Borykasz się z decyzją czy na pewno to nie będzie zdrada sekretu, utraty zaufania z przyjacielem bo przecież nie chcesz stracić swojej bliskiej osoby, rozumiem. Ta osoba jest dla Ciebie ważna i nie chcesz jej stracić, zdradzając komuś jego tajemnicę, którą powierzył Ci w zaufaniu. Pamiętaj o tym, że bezpieczeństwo jest priorytetem.
Autor: Klaudia Markiewicz, wolontariuszka Fundacji Zaginieni
Zdjęcie: unsplash.com