Henryk Z., to morderca i pedofil, który pochodził ze Świdnicy. Jego sąsiedzi uważali, że miał „odchyłki” już od urodzenia.
Mord z 1970 roku wstrząsnął mieszkańcami Świdnicy. Z dokumentów sądowych wynika, że gwałcił dzieci, kiedy tylko miał taką okazję. Sądy jeszcze w PRL-u traktowały go łagodnie. Pierwszy raz zgwałcił 7-letnią dziewczynkę, gdy miał 16 lat. Za ten czyn trafił do zakładu dla nieletnich.
W 1975 roku mężczyzna, gdy miał 21 lat, ponownie zgwałcił 7-letniego chłopca oraz 9-letnią dziewczynkę. Za ten makabryczny czyn Henryk Z., trafił do więzienia tylko na 2 lata.
26 maja 1977 r. Henryk opuścił więzienie. Po opuszczeniu zakładu wytrzymał na wolności tylko 10 dni. Po tym jakże krótkim czasie dopuścił się kolejnego gwałtu na małoletnim chłopcu, 7 czerwca 1977 r.
11 czerwca 1977 r. mężczyzna próbował zmusić 18-letnią znajomą do stosunku. Sąd za te czyny skazał go na 3 lata pozbawienia wolności.
11 listopada 1980 roku Henryk ponownie opuścił mury zakładu karnego. Po dwóch dniach wolności, 13 listopada usiłował zgwałcić 9-letnią dziewczynkę.
Cztery dni później, 17 listopada 1980 r., dokonał gwałtu na 10-letniej dziewczynce. Trafił za kraty na 4,5 roku.
Po 2 latach, 16 grudnia 1982 r., został przeniesiony do zakładu psychiatrycznego.
14 maja 1983 r. uciekł z zakładu psychiatrycznego. Tego samego dnia zgwałcił 9-letnią dziewczynkę. Mężczyzna dostał kolejną karę – 6 lat więzienia.
Sześć lat za kratami, w grudniu 1989 roku na mocy amnestii sąd wypuścił Henryka Z., na wolność. Po miesiącu brutalnie zgwałcił i zamordował 5-miesięcznego chłopca.
17 stycznia 1990 roku mężczyzna wyniósł 5-miesięcznego chłopca z mieszkania znajomych. Niemowlę zaniósł nad rzekę, gdzie brutalnie zgwałcił i zamordował dziecko. Opis tych zdarzeń sprzed ponad ćwierć wieku jest tak brutalny i sadystyczny, że nie nadaje się do publikacji. Tak tłumaczył swoje bestialstwo w sądzie.
„Teraz to ja odróżniam budowę człowieka dorosłego i budowę dziecka. Natomiast w momencie dokonywania czynu lubieżnego to po prostu nie przywiązuje do tego wagi, tzn. do wieku, do płci. To jest silniejsze ode mnie, mam takie podniety, że nie jestem w stanie zapanować nad sobą”.
To była ostatnia zbrodnia, jakiej dokonał w swoim życiu.
Pół roku przed upływem 25-letniej kary Henryka Z. służba więzienna nie miała wątpliwości, że ćwierć wieku za kratami i więzienne terapie niewiele dały. Służba więzienna w Sztumie apelowała do Sądu Okręgowego w Gdańsku:
„Wnoszę o uznanie skazanego Henryka Z., za osobę stwarzająca zagrożenie”
„U skazanego występują zaburzenia preferencji seksualnej - pedofila oraz cechy osobowości nieprawidłowej”
„Obecnie nie można wykluczyć popełnienia czynu zabronionego z użyciem przemocy”
Opinia sądowo-psychiatryczna sprzed dwudziestu pięciu lat, która już wtedy była miażdżąca dla mordercy:
„Stanowił on w przeszłości i będzie stanowił w przyszłości bardzo poważne zagrożenie dla porządku prawnego. Organiczne uszkodzenia centralnego układu nerwowego oraz zaburzenia w sferze popędu płciowego o charakterze zboczeń seksualnych nie poddają się oddziaływaniom leczniczym [...]”
Sąd miał pół roku, żeby na wniosek służby więziennej przebadać Henryka Z., i zdecydować o jego dalszym losie. Gdyby biegli stwierdzili, że wciąż jest groźny, nie wyszedłby na wolność, tylko leczony byłby w zakładzie zamkniętym w Gostyninie.
Tego dnia Henryk Z., wyszedł na wolność, ponieważ biegły seksuolog, powołany przez sąd, przez pół roku nie zdążył wydać opinii. Sąd tłumaczył się, że nie ma wystarczająco dużo biegłych, że ponaglał seksuologa, by wydał opinię. Jak mimo apeli służby więziennej morderca pedofil znalazł się na wolności? Kto Sąd Okręgowy w Gdańsku zawinił?
Henryk Z., po wszystkim dostał mieszkanie socjalne w Świdnicy i zarejestrował się w urzędzie dla bezrobotnych. Co na to nowi sąsiedzi?
„Ja się też boję, bo on może tu przyjść do swojego mieszkania. Nawet nie można wypuścić dziecka, bo nie wiadomo, co mu strzeli do głowy".
Z informacji wynika, że Henryk Z nie pojawił się jeszcze w mieszkaniu.
Mężczyzna przeszedł badania w gdańskim szpitalu psychiatrycznym. Czekają go badania w zamkniętym ośrodku w Gostyninie.
Odpowiedź na pytania, czy izolować Henryka Z.
– Nie wolno mi podać informacji, gdzie przebywa Henryk Z. – mówi inspektor Mariusz Sokołowski, rzecznik prasowy Komendy Głównej Policji. – Jest pod „opieką” policjantów, którzy czuwają nad bezpieczeństwem ludzi, ale także chronią tego mężczyznę przed linczem. Zapewniam, że policjanci skutecznie chronią lokalną społeczność. Zdajemy sobie sprawę z powagi sytuacji.
Autor: Magda Grzelczyk
Bibliografia
https://dziennikbaltycki.pl/sprawa-bestii-henryka-z-wciaz-nierozstrzygnieta/ar/3787409
https://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/trojmiasto/henryk-z-nie-chce-isc-do-gostynina/0xjkxw2