KRS: 0000870180

"Chcę wierzyć w szlachetność ludzkiego ducha"* - przerwane życie Michała Łyska

Wybitny. Inteligentny. Niezwykły. Utalentowany. Geniusz. Tak najczęściej przedstawiany jest Michał.

I.

Michał Jakub Łysek Przyszedł na świat 1 marca 1973 roku w Krakowie. Nie miał rodzeństwa. Chociaż Michał na pierwszy rzut oka zdawał się być mało przystępny, zdystansowany, zawsze z poważną miną, jednak w swoim niewielkim gronie bliskich przyjaciół zmieniał się nie do poznania.

Serdeczny, uśmiechnięty, z burzą gęstych długich włosów i ogromnym poczuciem humoru. Wrażliwy, dusza romantyka. Zawsze chętny do pomocy. Miał wiele pasji. Był spragniony świata. Pisał wiersze. Kochał podróżować, uwielbiał muzykę, pochłaniał tony książek. Potrafił przejechać pół Europy na rowerze. Pasjonowała go fotografia. Z każdej wycieczki przywoził mnóstwo zdjęć i ciekawych historii do opowiedzenia, których jego znajomi zawsze chętnie wysłuchiwali.

Podczas jednej z takich zagranicznych rowerowych wycieczek Michał poznał we Francji dziewczynę, młodą studentkę Akademii Sztuk Pięknych. Wielkanoc 1997 roku planowali spędzić razem.

Michał nie opuścił ani jednego koncertu swojego ukochanego, holendersko-angielskiego zespołu rockowego The Legendary Pink Dots – teksty ich piosenek tłumaczył i publikował w Internecie. Nie rozstawał się ze swoją ulubioną książką, którą był „Kubuś Puchatek”. Podziwiał piękno przyrody i zwierząt, a najbardziej kochał delfiny, które uważał za niezwykle inteligentne. Próbował przekonywać swoich znajomych, by nie jedli tuńczyków – podczas połowów tych ryb delfiny umierają w męczarniach, zaplątując się w wielkie sieci.

Michał odnalazł miłość swojego życia jeszcze w dzieciństwie. Była nią matematyka – królowa wszystkich nauk i królowa jego serca. Jego uzdolniony ścisły umysł pozwalał mu na branie udziału w licznych konkursach matematycznych. W 1992 roku Michał wygrał licealne Międzynarodowe Zawody Matematyczne w kategorii klas IV o profilu matematyczno-fizycznym. Takie osiągnięcie umożliwiało wybranie dowolnej uczelni wyższej bez obowiązku zdawania egzaminów wstępnych.

Ale Michał nie należał do osób, które spoczywają na laurach. Zdecydował się na wybór jedynej uczelni, której nie obejmował przywilej otrzymany w konkursie. Niedługo później więc Michał przystąpił do egzaminów wstępnych na kierunek Matematyka na Uniwersytecie Jagiellońskim.

II.

Na studiach szło mu doskonale. Na III roku wybrał sekcję teoretyczną – jedną z najciekawszych, ale i najtrudniejszych na tym kierunku. Interesowały go układy dynamiczne i fizyka matematyczna. Michał został dwukrotnie stypendystą Ministra Edukacji Narodowej, a na V roku udał się na Uniwersytet Oksfordzki dzięki otrzymanemu stypendium Fundacji Stefana Batorego. Pisał pracę magisterską na temat teorii chaosu. Po obronie Michał planował rozpocząć studia doktoranckie oraz prowadzić ćwiczenia z układów dynamicznych.

Zabrakło mu czasu.

III.

14 marca 1997 roku. Michał umówiony był z kolegą. Rozmawiali, słuchając hitów The Legendary Pink Dots, potem wybrali się na spacer, który jednocześnie miał być odprowadzką kolegi. Michał zabrał ze sobą rower – zdecydował, że w drodze powrotnej wsiądzie na niego i tak wróci do domu.

Mniej więcej w tym samym czasie dwoje uczniów krakowskiego technikum zastanawiało się, jak spędzić to piątkowe popołudnie. Zaczynał się weekend, fajnie by było jakoś się rozerwać, jednak ani Pawłowi T., ani Wojciechowi K., żaden kreatywny pomysł nie przychodził do głowy. Uznali, że kilka orzeźwiających piw ich zainspiruje. Inspiracja przyszła – ale nie taka, jakiej można by się spodziewać po nastolatkach.

Nastolatkowie lubią piłkę, lubią czytać komiksy, grać w gry komputerowe, może zrobić zabawnego psikusa sąsiadom. Na pewno nie zabijać. A to właśnie ten pomysł Wojciech i Paweł uznali za doskonały sposób rozrywki. No dobrze, pomysł jest, ale jak go zrealizować? Znajomy ma kij bejsbolowy. Gruby, drewniany, ciężki.  Taki raz dwa może pozbawić życia. Gdzie zapolować? Ulica Do Wilgi jest w sam raz. A kto będzie ofiarą? Zobaczą, kto akurat im się nawinie. Wtedy wybiorą.

Może kobieta? Skręciła za wcześnie.

Mężczyzna? Ale było ich dwóch. Nie daliby im rady, nie są tak silni.

Wtem nadjechał chłopak na rowerze. Niewiele starszy od nich. A co najważniejsze, sam. 

IV.

W momencie, gdy Michał znalazł się na ulicy Do Wilgi, nieoczekiwanie ktoś strącił go z roweru, a on sam otrzymał kilka potężnych ciosów w głowę. Po tym ataku oprawcy zbiegli. Michał, ledwo przytomny, zdołał jeszcze o własnych siłach wrócić do mieszkania przy ul. Brożka. "Tatuś, otwórz, napadli mnie" - te słowa usłyszał ojciec, który otworzył mu drzwi.

Michał zdążył wejść do mieszkania, pójść do łazienki, żeby zmyć krew, a po chwili stracił przytomność.

Państwo Łysek przez 20 minut próbowali dodzwonić się na pogotowie – i bynajmniej nie dlatego, że linia była zajęta. Kiedy już się dodzwonili, dyspozytorka, zamiast wysłać karetkę, zaczęła zadawać mnóstwo zbędnych pytań.

Zanim pogotowie w końcu przyjechało pod wskazany adres, minęła godzina. Michał w końcu został zabrany do szpitala. Wciąż był nieprzytomny. I tej przytomności nie odzyskał już nigdy. Obrażenia były tak rozległe, że zmarł w szpitalu 16 marca 1997 roku.

Pomimo tragedii, rodzice Michała podjęli niezwykle trudną i szlachetną decyzję o oddaniu organów swojego jedynego dziecka do przeszczepu. Wiedzieli, że Michał, który zawsze był gotów do pomocy innym, tego by chciał. Jego twardówki, nerki, serce trafiły do potrzebujących i dały innym życie, które Michałowi zostało w tak okrutny sposób odebrane.

Pogrzeb Michała odbył się 21 marca 1997 roku. Około tysiąc osób żegnało uzdolnionego młodego człowieka. W południe zawyły syreny, wstrzymano ruch uliczny na minutę. Wieczorem mieszkańcy Krakowa symbolicznie zapalili w oknach znicze. Został zorganizowany również Marsz Milczenia przeciwko przemocy, w którym wzięło udział przeszło kilkadziesiąt tysięcy osób.

V.

Szybko wszczęto poszukiwania sprawców napadu. Została wyznaczona nagroda za wskazanie zabójców Michała przez ministra sprawiedliwości. Tymczasem Paweł i Wojciech uznali swój wyczyn za godny uwagi na tyle, by chwalić się wśród swoich kolegów ze szkoły, że „pobili jakiegoś długowłosego”. Nie spodziewali się jednak, że napadnięty przez nich młody człowiek nie przeżył ataku.

Wkrótce chłopcy zostali zatrzymani. Przyznali się do winy, nigdy jednak nie okazali skruchy ani nie przeprosili rodziców Michała. Mimo że popełnili zbrodnię jak dorośli, zostali osądzeni jako nieletni. Zgodnie z wyrokiem Sądu Rodzinnego i dla Nieletnich w Krakowie – Podgórzu, 30 stycznia 1998 roku Wojciech K. i Paweł T. zostali umieszczeni w zakładach poprawczych (Paweł w Barczewie, Wojciech w Pszczynie) do ukończenia 21. roku życia.

Poprawczak. Za odebranie życia. Dla rozrywki. Wyrok przyjęto z niedowierzaniem i oburzeniem, zarówno przez społeczeństwo, jak i rodziców Michała. Niestety, wówczas była to najsurowsza kara przewidziana dla nieletnich. Dopiero tragedia Michała przyczyniła się do nowelizacji kodeksu karnego.

VI.

W 2002 roku zabójcy Michała wyszli na wolność po 5 latach odsiedzenia kary. Skończyli 21 lat. Wojciech w maju, Paweł 5 miesięcy później.

W trakcie odbywania wyroku Paweł próbował skrócić okres przebywania w zakładzie poprawczym za wszelką cenę. W 2000 roku nie stawił się w zakładzie po dwutygodniowej przepustce, przyznanej w ramach leczenia ręki. Zamiast tego ciągle dosyłał zwolnienia lekarskie. Sąd jednak nakazał natychmiastowe stawienie się Pawła z powrotem w miejscu odbywania kary.

Później Paweł otrzymał miesięczny urlop, ale i z niego nie miał zamiaru wracać. Wydano za nim wówczas list gończy. Został zatrzymany, ale nie pociągnięto go do odpowiedzialności za samowolne przedłużenie urlopu, nie uznano tego bowiem za przestępstwo.

Rodzice Pawła starali się o wcześniejsze zwolnienie syna, składając wniosek do sądu o jego wcześniejsze zwolnienie. Sąd jednak nie wyraził zgody, uzasadniając swoją decyzję względami społecznymi. Natomiast resocjalizacja Wojciecha przyniosła pozytywne efekty, a wychowawcy przyznali mu bardzo dobrą opinię. Opuścił poprawczak zgodnie z ustalonym przez sąd terminem, chociaż i jemu zdarzyło się nie wrócić z przepustki. Musiał być doprowadzony do zakładu.

VII.

Michał Łysek nie został zapomniany. Uczelnia, na której studiował, postanowiła uhonorować swojego wybitnego studenta w piękny sposób. Uniwersytet Jagielloński corocznie funduje stypendium im. Michała Jakuba Łyska dla najzdolniejszych matematyków, o które mogą się ubiegać studenci, doktoranci oraz pracownicy naukowi Instytutu Matematyki. Stypendium jest przyznawane każdego roku w marcu, w rocznicę śmierci Michała.

Michał żyje, dopóki będzie się o nim mówić. Można poznać go bliżej, słuchając The Legendary Pink Dots, czytając Kubusia Puchatka czy zagłębiając się w teorię chaosu. Można również Michała odwiedzić – jego grób znajduje się na Cmentarzu Batowickim w Krakowie.

Dziś Michał miałby 51 lat. Może założyłby własną rodzinę… Na pewno posiadałby imponujący dorobek naukowy.

Non omnis moriar.

*Cytat w tytule artykułu pochodzi z przetłumaczonego tekstu piosenki Legendary Pink Dots, ulubionego zespołu Michała.

Źródła:

  • https://gazetakrakowska.pl/minelo-15-lat-od-brutalnego-zabojstwa-michala-lyska/ar/531997
  • https://www.se.pl/krakow/wyszli-na-miasto-zapolowac-i-zatlukli-genialnego-studenta-matematyki-w-tym-roku-minelo-25-lat-od-smierci-michala-aa-pqzS-S2UV-i2EE.html
  • https://wiadomosci.onet.pl/krakow/po-smierci-michala-plakal-caly-krakow-zatlukli-go-dla-zabawy-kijem-bejsbolowym/2yzg01p
  • https://wiadomosci.wp.pl/krakow/jeden-z-zabojcow-michala-lyska-odzyskuje-wolnosc-6108991300420737a
  • https://matinf.uj.edu.pl/aktualnosci/-/journal_content/56_INSTANCE_SaA7HRzna0dW/41633/150319273
  • https://im.uj.edu.pl/studia/sin/stypendium-im-michala-jakuba-lyska
  • https://www.uj.edu.pl/wiadomosci/-/journal_content/56_INSTANCE_d82lKZvhit4m/10172/151726855
  • https://wiadomosci.onet.pl/na-tropie/zabili-dla-rozrywki/v7lw2
  • https://dziennikpolski24.pl/zabojca-lyska-na-przepustce/ar/2280640
  • https://krakow.wyborcza.pl/krakow/7,44425,840571.html
  • https://krknews.pl/kartka-z-kalendarza-14-marca-ta-zbrodnia-wstrzasnela-krakowem/

Autorka: Martyna Gregorczuk, wolontariuszka Fundacji Zaginieni

Zdjęcie: Gazeta Krakowska

Fundacja ZAGINIENI
chevron-down