Henryk Dębski urodził się w 1950, a zmarł w 1985 roku. Był polskim mordercą i pedofilem. W latach 1980–1981 zamordował dwie dziewczynki, ostatecznie został skazany na karę śmierci.
W 1980 roku w czerwcu w miejscowości Suwałki zaginęła 2,5 letnia dziewczynka o imieniu Ania, która bawiła się na podwórku, przed blokiem. Dziewczynka była pod obserwacją matki, która wyglądała przez okno z mieszkania znajdującego się na 3 piętrze. Po chwili dziecka pod blokiem już nie było.
Matka na początku wołała Anię, następnie rozpoczęła poszukiwania. Policja została poinformowana o tym fakcie natychmiast, jednak poszukiwania dziecka były bezowocne. Po czasie udało się ustalić, iż dziewczynka była widziana z niskim, młodym mężczyzną, idąc z nim za rękę.
Upłynął rok od zaginięcia Ani. Pewnego dnia dozorca odkrył odkopane z ziemi szczątki małego dziecka, były już zeszkieletowane, natomiast rodzice Ani rozpoznali resztki ubrań, w które dziewczynka była ubrana w dniu zaginięcia.
Na początku zarówno sprawca zbrodni, jak i jej motyw, były nieznane. Przypuszczano, iż dziecko zamordował seryjny morderca i te przypuszczenia potwierdziły się, gdy w listopadzie 1981 roku zaginęła kolejna mała dziewczynka – Agata Szandar.
Agatkę znaleziono w okolicznym lesie częściowo rozebraną. Stwierdzono, iż została uduszona a następnie zgwałcona. Burzliwe śledztwo spowodowało, że sprawcę zatrzymano. Okazał się nim 31 letni Henryk Dębski, który wśród dzieci był znany jako „dobry wujek”, gdyż częstował małoletnich lizakami, rozmawiał i bawił się z nimi.
Pomimo tego, że mężczyzna niejednokrotnie zmieniał zeznania, ostatecznie opowiedział o szczegółach morderstwa Ani oraz Agatki. Henryk opowiedział, iż 2,5 letnia Ania złapała go za rękę, ponieważ przedstawił się jej jako wujek. W ustronnym miejscu zaczął molestować dziewczynkę, Ania zaczęła płakać. Henryk, chcąc uciszyć dziecko, zatkał jej buzię, chwycił za szyję, a następnie uniósł ku górze. Dziecko udusiło się.
Gdy wyszło na jaw, kto jest sprawcą, tłum nie krył oburzenia. Henryk bał się o swoje życie. Mężczyznę oskarżono o zabicie 2,5-letniej Anny N. oraz zabicie i gwałt 7-letniej Agaty Szandar. Z tego powodu został skazany 19 maja 1984 roku, przez Sąd Wojewódzki w Suwałkach, na karę śmierci poprzez powieszenie. Sąd Najwyższy zignorował rewizję obrońców. Egzekucję przez powieszenie wykonano w więzieniu na ulicy Rakowieckiej 37 w Warszawie.
Nie była zbyt towarzyska, wolała mieć kilku prawdziwych przyjaciół. Kasia chorowała na depresję, która była następstwem śmierci jej ojca. 12 listopada dziewczyna była umówiona z matką, natomiast na spotkanie nie dotarła. Zmartwiona kobieta zgłosiła tego samego dnia zaginięcie córki, jednakże poszukiwania nie przyniosły żadnych rezultatów.
Minęły dwa miesiące od zaginięcia Kasi, rodzina w dalszym ciągu żyła w niepokoju, nadziei, że dziewczyna odnajdzie się cała i zdrowa.
Natychmiast ustalono, iż skóra należy do zaginionej w listopadzie studentki Katarzyny Z. Po tygodniu wypływały kolejne części ludzkiego ciała. Badania DNA po raz kolejny wykazały, iż są to szczątki należące do 23 letniej studentki. Z racji, iż Kasia chorowała na depresję, śledczy uznali, że było to samobójstwo a ciało uległo rozkawałkowaniu przez pływające po rzece statki. Pojawiła się hipoteza związana z zabójstwem, natomiast sprawę umorzono w 2000 roku.
Sprawa trafiła do Krakowskiego Archiwum, gdzie przez lata analizowano różnorakie założenia.
Z tego też powodu w 2012 roku prokuratura zdecydowała się przystąpić ponownie do umorzonej sprawy, dzięki czemu Archiwum X miało dostęp do najnowszych technologii kryminalistycznych. Prowadzącym grupę był wykwalifikowany policjant kryminalny - Bogdan Michalec, według którego osobowość człowieka jest o wiele ważniejsza, aniżeli ślady kryminalne. Dlatego też skupiono się na profilu psychologicznym mordercy, korzystając z pomocy różnych specjalistów.
Mężczyzna ten skóry swoich ofiar wykonywał odzież oraz abażury do lamp. To właśnie profiler skłaniał się ku temu, że zabójstwa studentki dokonał seryjny morderca.
W 2016 roku prokuratura zarządziła wtórne przeszukanie Wisły celem odnalezienia reszty szczątków zamordowanej Katarzyny. Do tego procederu wykorzystano sonary, kamery, GPS, natomiast dno rzeki penetrowali płetwonurkowie z Grupy Specjalnej Płetwonurków RP. Niestety poszukiwania te nie przyniosły żadnych rezultatów.
Szczątki dziewczyny, które zostały odnalezione w 1999 roku zostały zakonserwowane i były badane przy użyciu najnowocześniejszych technik kryminalistycznych. Prace badawcze opracowywane przez Instytut Ekspertyz Sądowych w Krakowie uwidoczniły cały szereg niewidocznych wiele lat wcześniej śladów, np. pyłki roślinne dzięki, którym można było zweryfikować umiejscowienie, gdzie Katarzyna była więziona, zamordowana oraz oskórowana. Wypatrzono również ślady DNA.
Stanowisko to podtrzymali również biegli od urazów sportowych. Prokurator w celu ukazania trójwymiarowego modelu obrażeń zlecił pierwsze w Polsce jak i na świecie badanie. W oparciu o szczątki Katarzyny Z. eksperci zilustrowali postać zamordowanej studentki, a także charakter zadawanych obrażeń. Naświetlenie potencjalnej sekwencji zdarzeń ukazało specyfikę miejsca, gdzie rozegrała się zbrodnia oraz jaki sposób i w jakiej kolejności były zadawane rany kłute nożem.
Profil psychologiczny mordercy ukazał, że sprawcą jest mężczyzna w średnim wieku, uprawiający sztuki walki, umiejętnie posługujący się ostrymi narzędziami typu nóż, skalpel, z zaburzeniami umysłowymi.
Sprawcą był Robert J., przedstawiany przez innych jako dziwak, lubujący się w damskiej bieliźnie (zakładał ją na siebie), torturujący zwierzęta. Obowiązkową służbę wojskową Robert odbywał w prosektorium, wkrótce potem przez moment pracował w wydziale zoologii. Mężczyzna nienawidził kobiet od chwili gdy odeszła od niego małżonka.
4 października 2017 roku Robert J, został zaaresztowany, gdyż był oskarżany o morderstwo dokonane na Katarzynie Z.
Robert J., zawarł znajomość z Katarzyną latem, zdobył jej zaufanie. Pewnego listopadowego dnia Katarzyna spotkała się z Robertem, gdyż ten nalegał aby pojechała z nim na działkę. 23 latka nie przypuszczała, że to tam dojdzie do tragedii. Kiedy dojechali, Robert uwięził dziewczynę, torturował ją przez kilka dni, a następnie zamordował i oskórował. W 2020 roku mężczyzna stanął przed Sądem Okręgowym w Krakowie, a po dwóch latach, dokładnie 14 września 2022 został skazany na dożywocie. Robert J., nie przyznał się do winy.
Zawsze zastanawiamy się co stało się z bliskim, jak doszło do zaginięcia, gdzie osoba zaginiona znajduję się w danej chwili, czy żyje czy też nie, natomiast przyczyn zaginięcia przypuszczalnie jest wiele.
Bibliografia:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Henryk_D%C4%99bski
https://gazeta.policja.pl/997/archiwum-1/2022/numer-22-102022-r/224124,Skora.html
Autor: Magdalena Wychowska, wolontariuszka Fundacji Zaginieni
Zdjęcie: pexels.com