Grażyna Ż., wywodziła się z dobrego domu. Matka nauczycielka (w późniejszym czasie dyrektorka szkoły). Grażyna w wieku 19 lat przygotowywała się do matury, jednak – podobnie jak i o dwa lata starszy, chodzący do innej szkoły, Sławomir – miała problemy z matematyką. Oboje uczęszczali w związku z tym na korepetycje. Od momentu poznania darzyli się sympatią, zaczęli się spotykać, wkrótce zostali parą.
Na początku państwo młodzi zamieszkali w domu rodziców Sławomira. W lokalu tym mieszkała również siostra mężczyzny wraz ze swoją rodziną. Przed maturą Grażyna podjęła pracę jako spedytor, gdzie była chwalona za swoją sumienność oraz zaangażowanie. Sławomir również miał stabilne zatrudnienie. Mama mężczyzny była właścicielką kiosków Ruchu i właśnie w tym zawodzie zatrudniała swojego syna, zajmował się on dostawą towaru. W pierwszym okresie małżeństwa, niczego im nie brakowało, byli szczęśliwi. Wkrótce małżonkom urodził się syn – Grzegorz. Wtedy też Grażyna pracowała mniej, aby móc sprawować opiekę nad dzieckiem. W późniejszym etapie zrezygnowała całkowicie z pracy.
Siostra Sławomira przeprowadziła się do jednego z lokali, a Sławomir i Grażyna otrzymali dom znajdujący się W Rumii, zostali jego właścicielami.
Gdy syn małżonków uczęszczał do IV klasy podstawowej, zdecydowali oni, iż kobieta założy własną działalność gospodarczą. Tak też się stało, natomiast z nieznanego powodu zarejestrowali oni firmę na nazwisko matki Sławomira. Kobieta prowadziła wówczas firmę spedycyjną, którą ostatecznie zamknęła. Warto również wspomnieć, iż od momentu zamieszkania w Rumii, zarówno Grażyna, jak i Sławomir, zaczęli nadużywać alkoholu. Według znajomych kobieta o wiele gorzej radziła sobie z nałogiem, nie potrafiła funkcjonować bez trunku. Sławomir niejednokrotnie miał zachęcać żonę do terapii, zawoził ją dwukrotnie na odwyk do szpitala w Starogardzie Gdańskim, tzw. Kocborowa. Grażyna jednak opuszczała placówkę na żądanie, obiecując Sławomirowi, że jeśli ją odbierze, przestanie pić – tak też się działo, lecz nie na długo.
W najgorszym okresie swojego życia, Grażyna nie była w stanie wstać choćby z łóżka, z racji swojego nałogu oraz depresji. Wtedy też synem i domem miał zajmować się Sławomir. W ekstremalnych sytuacjach małżonek miał wzywać psychiatrę do Grażyny, wówczas pojawiała się u nich pielęgniarka, której zadaniem było podłączanie kroplówek na wzmocnienie. Nadszedł czas, gdy matka mężczyzny doradzała mu, aby rozwiódł się z Grażyną, Sławomir przyznawał rodzicielce rację, jednakże nic nie robił w tej sprawie, zdecydowanie jednak małżeństwo nie było już ze sobą szczęśliwe. W domu coraz częściej dochodziło do awantur, bijatyk. Sławomir miał grozić żonie rozwodem, jeśli ta nie przestanie pić. Ostatecznie do tego nie doszło.
Odebrał jej wnuk, mówiąc, że mama nie może rozmawiać, ponieważ jest na górze z tatą i rozmawiają. Kobieta zadzwoniła więc po półtorej godziny. O 14:30 ponownie odebrał wnuk. Poinformował babcię, że mama kilka chwil temu wyszła do sklepu. Mama Grażyny zadzwoniła do niej na komórkę, w dalszym ciągu jednak nie odbierała. Kilkukrotnie też dzwoniła zarówno na numer komórkowy jak i stacjonarny. Kobieta miała napisać do córki SMS o treści: „Gdzie jesteś? Odezwij się”. Następnie o 8:24 napisała „Jak się nie odezwiesz, dzwonię na policję”.
Po braku odpowiedzi skontaktowała się ze Sławomirem, mówiąc, że nie może dodzwonić się do Grażyny oraz że się martwi. Mężczyzna miał powiedzieć jej, że Grażyna zostawiła telefon w domu, ponieważ się ładuje. Matka Grażyny była jednak przestraszona, że córka tak długo nie daje znaku życia. Wkrótce kobieta pojawiła się w domu małżonków. Zapytała zięcia, czy zgłosił on zaginięcie. On natomiast odparł, że nie ma takiej potrzeby, gdyż to nie jest pierwsza taka sytuacja, że przepadła na całą noc. Uspokajał mamę Grażyny, mówiąc, że na pewno w niedługim czasie się pojawi.
Jednak ona nie dawała za wygraną. Obdzwaniała koleżanki i znajomych Grażyny oraz szpitale. Po kobiecie jednak nie było śladu. Brat Grażyny poszedł do sklepu, do którego miała się udać. Ekspedientki potwierdziły, że była ona w sklepie zeszłego popołudnia. Kupowała alkohol, jednak nie były w stanie przypomnieć sobie o której godzinie dokładnie przebywała w lokalu. Pomocny, jednakże, był zapis z monitoringu, na którym zauważono, że Grażyna pojawiła się ok. godziny 14:30. Po wyjściu ze sklepu ślad po niej zaginął.
Sławomir Ż., 49-letni mąż Grażyny Ż., dwa dni po „zaginięciu” pojawił się na Komisariacie Policji i zawiadomił o zaginięciu żony (18 czerwca). Zdaniem matki Grażyny mężczyzna poszedł tam niechętnie, pod presją. Policjant przyjmujący zgłoszenie miał dociekać, dlaczego Sławomir postanowił zgłosić zaginięcie po dwóch dniach. Mężczyzna wyjaśniał, że żonie zdarzało się znikać już wcześniej, a więc myślał, że, tak jak zawsze, prędzej czy później, pojawi się w domu. Zgłosił on także zaginięcie w Fundacji Itaka.
Rodzina kobiety zauważyła jednak, że Sławomir nie angażuje się w poszukiwania, tak jak powinien angażować się zmartwiony mąż. Mama Grażyny 5-krotnie spotykała się z Krzysztofem Jackowskim, aby dowiedzieć się coś więcej na temat losów córki. Każdą wersję jasnowidza policja weryfikowała, sprawdzane były miejsca wytypowane przez Jackowskiego, organizowano poszukiwania, w których udział brał również Sławomir. Kiedy po raz trzeci przeszukiwano teren, Sławomir odmówił pomocy w kolejnych pooszukiwaniach, gdy Krzysztof Jackowski chciał wejść do domu małżonków, Sławomir również odmówił. Mężczyzna odmówił także wydania ubrań żony, twierdząc, że wszystkie wyprał. To zachowanie dało do myślenia funkcjonariuszom policji.
Sławomir, wraz z synem Grzegorzem przez cały czas mieszkał w domu w Rumii, przez lata z nikim się nie związał tłumacząc, że cały czas czeka na swoją ukochaną żonę.
Przez lata zastanawiano się, co stało się z Grażyną Ż. Policja badała różne hipotezy, przesłuchano również wiele osób, które oznajmiały, że niemożliwe jest, aby kobieta spontanicznie opuściła dom i rodzinę.
Rodzice przedstawiali wątki, które uważali, że trzeba sprawdzić, twierdzili, że to zięć przyczynił się do zaginięcia Grażyny. Zaczęto ponownie zapoznawać się z aktami sprawy. Pewne szczegóły, które były tam umieszczone zainteresowały funkcjonariuszy. Stwierdzono, że warto byłoby to ponownie zbadać. Na telefon Sławomira założono również podsłuch, przeprowadzane rozmowy sugerowały, że jego żona nie żyje.
Na początku września 2016r., w obecności biegłego i przy wykorzystaniu georadaru, sprawdzano stan ziemi w ogrodzie. Policja w tym czasie przeszukiwała dom oraz ogród małżonków. W pewnej chwili w georadarze wystąpiły zakłócenia, które wskazywały, że coś znajduje się pod ziemią. Powierzchnię oznaczono i ogrodzono. Zaczęto w tym miejscu kopać. Dokopano się do betonowej płyty, którą następnie odsunięto. Pod płytą była cienka betonowa wylewka, kolejno warstwa ziemi. Gdy wszystko wykopano i odsłonięto, ukazała się kość, mająca ok. 30 cm długości. Zaprzestano dalszych czynności i wezwano na miejsce patomorfologa, który stwierdził, że kość zdecydowanie należy do człowieka. Po tym znalezisku ponowiono dalsze działania i ujawniono szkielet ludzki. Czaszka jednak była w foliowym worku. Szczątki zabrano, w celu ich zbadania. Budowa szkieletu uwidaczniała, że należał on do kobiety, następnie ustalono tożsamość denatki. Była to bez wątpienia Grażyna Ż.
Ustalono, że Sławomir Ż. od kilku lat znęcał się nad żoną fizycznie i psychicznie. 16 czerwca 2009 roku zabił swoją małżonkę, zakładając jej foliowy worek na głowę, co doprowadziło do uduszenia. Po tym wydarzeniu mężczyzna postanowił pozbyć się zwłok, wykopał dół i wrzucił tam ciało, następnie przykrył je wapnem, płytami betonowymi, a także ziemią. Po odnalezieniu szczątek okazało się, że były one zakopane na głębokości kilkudziesięciu centymetrów.
Śledczy zgromadzili, bardzo obciążające Sławomira Ż., dowody – ślady biologiczne i genetyczne. Kilka dni przed morderstwem mężczyzna przeszukiwał Internet w celu znalezienia informacji na temat skutecznych metod pozbawienia kogoś życia. Mimo to, nie przyznał się on do popełnienia zbrodni, a tylko i wyłącznie do posiadania nielegalnej amunicji.
Komenda Wojewódzka Policji w Gdańsku przekazała do mediów oficjalny komunikat:
Z zebranych wówczas materiałów wynikało, że 41-latka wyszła do sklepu i już nie wróciła. Przez wiele lat nie udało się tej wersji wykluczyć. W ostatnim czasie policjanci z zespołu ds. przestępstw niewykrytych oraz funkcjonariusze sekcji poszukiwań i identyfikacji osób KWP w Gdańsku dotarli do informacji, które pozwoliły im na wytypowanie prawdopodobnego miejsca ukrycia zwłok kobiety. Prokuratura podzieliła zdanie policji, wydając stosowne postanowienie o przeszukaniu wskazanej posesji w powiecie wejherowskim. W czynnościach brał udział prokurator, kilkudziesięciu policjantów z komendy wojewódzkiej, technicy kryminalistyki z Wejherowa oraz biegli z zakresu badań terenowych i medycyny sądowej – relacjonuje podkom. Sienkiewicz[2].
Na przesłuchaniu mężczyzny poruszono również kwestię znęcania się nad małżonką. Sławomir zaprzeczył, aby takie działania miały miejsce. Śledczy posiadali informację, że najprawdopodobniej mężczyzna uwiązywał Grażynę przy grzejniku, temu również zaprzeczył.
Sławomir o swojej żonie wypowiadał się pozytywnie, zachwalał ją, mówił, że ją kocha i nigdy nie wyrządziłby jej krzywdy. O sobie mówił, że zawsze był wsparciem dla Grażyny i troszczył się o nią, interesował się jej stanem zdrowia i nałogiem. Odnosząc się do tego co znaleziono na jego komputerze powiedział, że strony lustrował w latach 2012-2013, kilka lat po śmierci małżonki, ponieważ kolega mówił mu, iż odurza się chloroformem i czuję się po tym fenomenalnie, sam chciał tego wypróbować, zobaczyć, jak to jest. Twierdził również, że w strony o duszeniu wszedł przypadkiem.
Do tej sprawy został zatrzymany mężczyzna, któremu przedstawiono już w Prokuraturze Rejonowej w Wejherowie zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci. Decyzją sądu został tymczasowo aresztowany na okres trzech miesięcy. Zarzuty przedstawione zatrzymanemu mogą ulec zmianie po przeprowadzeniu badań oraz uzupełnieniu materiału dowodowego – dodaje podkom. Sienkiewicz[3].
1 czerwca 2017 roku rozpoczęło się postępowanie sądowe przeciwko Sławomirowi Ż. W tym dniu przyznał się do posiadania nielegalnej broni oraz amunicji i opowiedział pierwszy raz o tym co pamięta z dnia 16 czerwca 2019 roku. Nie przyznawał się jednak w dalszym ciągu do zbrodni.
Zaciekawiony co robi sama na górze, udał się do niej, tam zobaczył szklankę do drinków i wywiązała się kłótnia. Następnie chciał zobaczyć, czy Grażyna schowała alkohol pod łóżko, ona jednak zagrodziła mu drogę. W trakcie awantury pomiędzy małżonkami miało dojść do szarpaniny. Grażyna miała stracić na chwilę równowagę i podeprzeć się o stół, następnie objąć brzuch mówiąc „ała”. Sławomir bez pytania co się stało, zdenerwowany wyszedł, położył się przed telewizorem, po czym zasnął. Obudził się kilka godzin później, w środku nocy, wyłączył telewizor i poszedł na górę do swojego pokoju. Przechodząc obok sypialni Grażyny, ujrzał, iż leży w ubraniu. Podszedł, aby ją obudzić, lecz nie było żadnej reakcji z jej strony. Spróbował ponownie, jednak i ta próba nie przyniosła efektów.
Zdał sobie sprawę, że Grażyna nie żyje, mimo to reanimował ją – bez rezultatów. Tłumacząc, dlaczego nie wezwał służb, mówił, że nie chciał, aby ktoś ją zabrał. Z tej właśnie przyczyny pochował ją w ogrodzie, nie miał jednak żadnych materiałów, aby zrobić dla niej trumnę. Ciało owinął więc w ręcznik kuchenny a na głowę założył foliowy worek. Płacząc nad ciałem żony zakopał ją. W trakcie przesłuchania tłumaczył, że był w szoku i działał w amoku. Na pytanie co mogło być przyczyną śmierci żony, odpowiedział, że pewnie zmieszała alkohol z lekami, zatruła się, co doprowadziło do zgonu.
Grzegorz zeznał, iż 16 czerwca 2009 roku, w dniu, gdy miała zaginąć jego mama, ojciec podjął się poszukiwań na własną rękę w godzinach wieczornych. Po zmierzchu, w ich domu pojawili się dziadkowie, gdyż Sławomir poprosił ich aby zaopiekowali się synem, kiedy ten będzie prowadził poszukiwania. Niewykluczone, że w tym jednak czasie mężczyzna zakopywał zwłoki.
Na sali sądowej pojawiła się również siostra Sławomira, która od kilku lat nie utrzymywała z nim kontaktu, dlatego też miała być najbardziej obiektywna. Kobieta twierdziła, że bardzo dobrze zna niedoskonałości swojego brata, a jego małżeństwo nie było szczęśliwe, nie kochali się, a do samego poślubienia Grażyny, Sławomir miał być nakłoniony przez matkę. Siostra Sławomira zwróciła również uwagę na nadmierne spożywanie alkoholu przez jej brata.
Koleżanki zeznały, że niejednokrotnie widziały, że Grażyna ma siniaki pod oczami, na rękach. Wiele osób miało wspomnieć również, że było świadkami upokarzania Grażyny przez jej męża, miał mówić do niej: „syfiaro, gnojówko, pijaczko”.
Kobieta miała nie wiedzieć nic na temat śmierci synowej, a o zaginięciu dowiedziała się 17 czerwca 2009 roku. Według Grzegorza babcia miała spędzić u nich noc z 16 na 17 czerwca. Wnioskowano, że kobieta miała być świadoma tego, że Grażyna nie żyje. Miało to wynikać z rozmowy telefonicznej ze Sławomirem, podczas której powiedział, że będzie musiał przenieść zwłoki. Konwersacja ta została nagrana 29 lipca 2016 roku.
Mężczyzna zapierał się, aby miał tego dokonać, twierdził, że głowa musiała oderwać się w trakcie rozkładu ciała bądź nieudolnego wyciągania szczątek, biegli jednak nie zgodzili się z tą wersją, gdyż głowa Grażyny była ciasno obwiązana foliowym workiem, poza tym dopatrzono się, że brakuje drugiego kręgu szyjnego, który zdaniem specjalisty mógł zostać zgruchotany podczas ścięcia głowy.
Wersja prokuratury wygląda następująco.
Sąd Okręgowy w Gdańsku wyrokiem z dnia 23.10.2018 r. skazał Sławomira Ż. za zabójstwo na karę 25 lat pozbawienia wolności oraz za posiadanie amunicji bez zezwolenia na karę 6 miesięcy pozbawienia wolności. Sąd wymierzył karę łączną 25 lat pozbawienia wolności[4] – mówi sędzia Tomasz Adamski, rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku.
Mężczyzna został także pozbawiony praw publicznych na 8 lat.
W opinii składu sędziowskiego zabójstwo zostało dokonane z niskich pobudek, zamierzeniem było pozbycie się żony ze swojego życia.
30 czerwca 2020 roku Sąd apelacyjny w Gdańsku skrócił karę Sławomirowi Ż., a więc ostatecznie został skazany na karę 15 lat pozbawienia wolności, a więc koniec kary wypada w 2031 roku.
W sprawę zaangażowani byli funkcjonariusze Zespołu Przestępstw Niewykrytych i funkcjonariusze Wydz. Kryminalnego, którzy wspomagali naszą pracę - w zależności od potrzeb i rodzaju zadań jak również policjanci z innych wydziałów.
W toku prowadzonych czynności wykonywano standardowe czynności procesowe oparte głównie na przesłuchaniu jak największej liczby osób w charakterze świadka, łącznie z rodziną p. Grażyny i p. Sławomira Ż. Przeprowadzano też liczne rozpytania i rozmowy mające na celu uzyskanie jak największej liczby informacji na temat p. Grażyny, jej otoczenia i relacji z osobami z jej kręgu. Prowadzono również czynności operacyjne w stosunku do osób wstępnie wytypowanych jako mogące mieć związek z zaginięciem p. Grażyny. Na końcowym etapie przed zatrzymaniem i postawieniem zarzutów wykorzystano biegłego w celu weryfikacji wyznaczonego obszaru terenu działania w celu ewentualnego ustalenia miejsca ukrycia zwłok - badania georadarowe.
Po analizie materiałów ze sprawy poszukiwawczej oraz wstępnych czynnościach – rozmowach z kręgiem znajomych p. Grażyny – jako najbardziej prawdopodobną hipotezę przyjęto, iż sprawcą (naówczas jeszcze "najprawdopodobniej") zabójstwa może być mąż pani Grażyny.
Pozostałe hipotezy dosyć szybko zweryfikowano jako nie mające racji bytu. Miały to być m. in. uprowadzenie czy wyjazd za granicę bez jakichkolwiek dokumentów czy środków do życia.
Zebrany podczas rozmów materiał dowodowy w postaci przesłuchań świadków, analiza tego, co wydarzyło się w rodzinie Ż. przed, i co działo się po zaginięciu p. Grażyny, a także zachowanie Sławomira Ż., który wydawał się kompletnie niezainteresowany czynnościami Policji, a mimo to przejawiał irracjonalne zachowanie podczas przesłuchania, jedynie potwierdzało coraz mocniej nasze przypuszczenia co do tego, co mogło stać się z p. Grażyną i kto ponosi za to odpowiedzialność. Ujawnienia zwłok p. Grażyny całkowicie potwierdziło słuszność naszych przypuszczeń.
Czasami potrzebne jest inne spojrzenie, dogłębna analiza, która pozwoli na wysnucie wniosków dobitniej uprawdopodabniających pewne zakładane tezy.
Źródła:
[1] „Archiwum X to specjalny wydział Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku, zajmujący się przestępstwami niewykrytymi. Utworzono go w 2005 roku w Wydziale Dochodzeniowo-Śledczym KWP w Gdańsku. W skład zespołu wchodzą doświadczeni funkcjonariusze z tego wydziału, w jego pracę angażowani są również policjanci z Wydziału Kryminalnego KWP w Gdańsku”. Def. za: Dziennik Bałtycki, [https://dziennikbaltycki.pl/rozwiklano-sprawe-zaginionej-sprzed-lat-grazyny-z-sa-zarzuty-wideo-zdjecia/ar/10612334]
[2] Cyt. za: trojmiasto.pl, [https://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Odnaleziono-szczatki-kobiety-zaginionej-siedem-lat-temu-n100416.html].
[3] Tamże.
[4] Cyt. za: Dziennik Bałtycki, [https://dziennikbaltycki.pl/final-sprawy-z-archiwum-x-mial-zabic-zone-a-jej-zwloki-ukryc-zapadl-nieprawomocny-wyrok-25-lat-wiezienia-za-zabojstwo-w-rumi/ar/13616292].
Autor: Magdalena Wychowska, wolontariuszka Fundacji Zaginieni
Zdjęcie: unsplash.com