Anna Kembrowska oraz Robert Odżga 17 sierpnia 1997 stali się ofiarami bezlitosnego zabójstwa. Podczas wędrówki szlakiem niebieskim, z miejscowości Duszniki Zdrój do Karłowa, niewykryci do dzisiaj sprawcy pozbawili ich życia, oddając dwa strzały w głowę Roberta oraz jeden strzał między oczy Anny. Było popołudnie, środek sezonu, dosłownie kawałek od głównego szlaku. Mimo to ich ciała znaleziono dopiero po 10 dniach.
Ta tragiczna historia do dzisiaj nie znalazła jednoznacznego rozwiązania. Nikt nie odpowiedział za morderstwo dwójki młodych, zakochanych ludzi, pełnych pasji, aspiracji i miłości do przyrody. Temat tej zbrodni poruszany jest na internetowych forach, na łamach gazet oraz w filmach dokumentalnych. Istnieją grupy zaangażowanych osób, które do dzisiaj próbują na własną rękę rozwikłać tę zagadkę.
Wśród nich jest Janusz Bartkiewicz, emerytowany funkcjonariusz, były oficer śledczy CBŚ, który od początku zaangażowany jest w sprawę zabójstwa studentów. Obecnie zajmuje się nią krakowskie “Archiwum X”, czyli Wydział spraw niewykrytych KWP w Krakowie. W tym artykule postaramy się przyjrzeć dotychczasowym ustaleniom, hipotezom oraz tropom, które zostały wykluczone.
Była studentką trzeciego roku Ochrony Środowiska na Akademii Rolniczej we Wrocławiu, dziś to Uniwersytet Przyrodniczy. W chwili śmierci miała 22 lata. Pełna pasji do natury oraz fotografii, była założycielką i przewodniczącą Koła Naukowego Gleboznawstwa i Ochrony Środowiska Akademii Rolniczej, do którego należał również Robert. Anna uwielbiała robić zdjęcia rzadkim okazom przyrody. Prowadziła zielniki wypełnione wyjątkowymi roślinami. W przeszłości trenowała sztuki walki, była też turystką. Razem z Robertem często wyjeżdżali na weekendowe wycieczki, podróżowali autostopem i spali pod gołym niebem. Anna była bardzo wrażliwa i uważna, pogodna, często się śmiała. Prowadziła swój pamiętnik, w którym zapisywała własne przeżycia oraz przemyślenia. Podobno była też bardziej zdecydowana od swojego partnera.
Miał 25 lat. Znajomi mówili na niego “Albert”. Studiował na Akademii Rolniczej we Wrocławiu, na wydziale Geodezji i Kartografii. Na uczelnię przeniósł się, gdy Anna rozpoczynała na niej swoje studia. Chcieli być razem. Za trzy tygodnie miał bronić swoją pracę magisterską. Był pasjonatem przyrody i podróży, uwielbiał góry, a teren Dusznik-Zdroju i Karłowa znał bardzo dobrze. Odbywał niegdyś staż w Parku Narodowym na terenie Gór Stołowych. Kolejnym z jego hobby była muzyka - grał na gitarze, komponował, pisał teksty i jeździł na koncerty. Ukończył Szkołę Muzyczną I Stopnia. Z relacji bliskich wiadomo, że Robert był spokojny i nieśmiały, ale zawsze życzliwy. W sytuacjach konfliktowych wolał się wycofać niż prowadzić do konfrontacji.
Po jakimś czasie ich relacja zaczęła się rozwijać. Coraz częściej ze sobą przebywali. Łączyły ich wspólne zainteresowania, te same sposoby spędzania wolnego czasu, miłość do gór, przyrody, a z czasem również miłość do siebie nawzajem. Dwa miesiące przed śmiercią ukończyli kurs Strażników Przyrody. Byli bardzo aktywni. Ich wakacje w 1997 roku również do takich należały.
Następnie wyjechali do Augustowa. Tam spotkali się ze znajomą parą, by w czwórkę wyruszyć kajakami w kierunku Czarnej Hańczy w otoczeniu Puszczy Augustowskiej. Wrócili do Augustowa, skąd udali się do Katowic, a stamtąd do swoich domów. Od 13 sierpnia przebywali w domu rodziny Roberta, w Międzylesiu. 15 sierpnia wszyscy razem uczestniczyli we Mszy Świętej. Około godziny 13:40 ojciec Roberta odwiózł ich do Różanki, skąd pieszo rozpoczęli swoją 3-dniową wędrówkę z metą w Karłowie. 18 sierpnia miał zacząć się tam obóz naukowy studentów Akademii Rolniczej, którego Anna była współorganizatorką. Mieli odebrać klucze do Gwoździówki – miejsca noclegowego obozowiczów. Niestety ani po klucze, ani na obóz nie dotarli.
Z Różanki wyruszyli w kierunku Dusznik. Mieli biwakować w okolicach Spalonej. Miejsce, w którym spędzili pierwszą noc nie zostało jednoznacznie ustalone.
Jest to jedna z najbardziej zagadkowych postaci w całej historii. Małżeństwo, które zeznało, że tego dnia widziało parę w hotelu, twierdzi, że szukała tam noclegu. Cena okazała się dla nich zbyt wysoka, dlatego zrezygnowali. Towarzyszył im mężczyzna, który wyglądał na przewodnika grupy. Był wyższy od Roberta, miał dominującą i pewną postawę. To on zadecydował, że hotel jest zbyt drogi. Sporządzono jego portret pamięciowy i nadano mu pseudonim “Blondyn”.
Jego wizerunek był wielokrotnie udostępniany w mediach, jednak do dzisiaj nie został zidentyfikowany. Miał blond włosy do ramion, grzywkę, czarno-czerwoną koszulę w kratę i plecak moro. We trójkę opuścili hotel. Noc mieli spędzić na jednym z pól namiotowych.
Jak twierdzili, było to około godziny 10 rano. Miała powiedzieć mamie, że wyruszają właśnie niebieskim szlakiem w kierunku Karłowa, i że byli tego dnia w pijalni wód. Anna była alergiczką i miała problemy z drogami oddechowymi. Wody lecznicze z pijalni pomagają w tego rodzaju dolegliwościach. Jest jednak druga wersja - zeznanie żony właściciela stacji benzynowej, Elżbiety J., która utrzymuje, że widziała parę między godziną 12 a 13 na stacji benzynowej w Dusznikach. Około kobieta 12 przyszła na stację, żeby zmienić swojego męża, żeby mógł zjeść obiad. Widziała wtedy, jak dziewczyna kupuje kartę i korzysta z budki telefonicznej. Niektóre źródła mówią o tym, że Robert również skorzystał z telefonu, ale ani jego rodzina ani znajomi nie potwierdzili, aby ten się z nimi kontaktował. Nie ściągnięto bilingów z budki. Według kobiety ze stacji benzynowej para była sama. Sama również wchodziła na szlak. Nikt za nimi nie podążał.
Dwie przyjaciółki, które również tego dnia szły tą trasą, zapamiętały studentów, ponieważ ci pozdrowili ich słowem “cześć”. Dopiero później jedna z turystek, Danuta Ł. dowiedziała się, że jest to typowe przywitanie na szlaku. Z jej zeznań wynika, że widziała dwójkę młodych ludzi. Oboje mieli okulary, granatowe plecaki i długie włosy. Kobieta miała wianek na głowie i pojedyncze kwiaty wplecione w plecak. Ostatnimi świadkami, którzy widzieli parę była Janina N. oraz jej 10-letni syn. Zbierali jagody i między 15 a 16 zobaczyli Annę i Roberta na szlaku. Dziewczyna podobno nie miała już wtedy wianka i spięła włosy.
Po pierwszym i drugim usłyszała kobiecy krzyk, a po trzecim nastąpiła cisza. To samo zeznał 12-latek, który siedział wtedy sam na biwaku.
Przez pierwsze kilka dni nikt ich nie szukał. Nikt też nie zgłaszał dźwięku strzałów w przekonaniu, że spowodowali je kłusownicy. O duszącym zapachu na szlaku donosiła tylko jedna z miejscowych kobiet, jednak nic wtedy nie znaleziono. Rodzice byli pewni, że dzieci są na obozie, a jego uczestnicy myśleli, że prawdopodobnie para zrezygnowała. Mimo to, 24 sierpnia jeden z biorących udział w obozie studentów, zadzwonił do rodziców Anny zapytać o powód jej nieobecności. Oni natychmiast skontaktowali się z rodzicami Roberta, żeby zapytać, czy wiedzą, gdzie przebywają ich dzieci. Gdy okazało się, że nikt nie ma o niczym pojęcia, powiadomiona została policja. Nie podejmowała jednak żadnych działań, mówiąc, że młodzi mogli pojechać do Czech na wycieczkę. Rodzice skierowali się do GOPR-u, który od razu zorganizował akcję poszukiwawczą. Brały w niej udział trzy czteroosobowe ekipy oraz trzy psy. Poszukiwania trwały 2 dni.
Ratownicy zwracali uwagę głównie na szczeliny i niebezpieczne miejsca, zakładając, że mają do czynienia z nieszczęśliwym wypadkiem. Dopiero następnego dnia, 27 sierpnia, około godziny 14 pies złapał trop.
Najpierw znaleźli ciało Roberta, później Anny. Leżeli 10 metrów od siebie na polanie (Lisia Przełęcz), niedaleko szlaku niebieskiego. Robert miał zsunięte spodnie do kolan, Anna do kostek. Mieli ściągnięte buty. Czyste skarpetki wskazują, że buty ściągnięto po śmierci. Na kolanach rzekomo widać były otarcia, niestety nie wiadomo jaka była ich geneza.
Ze względu na upał, ciała były w znacznym stopniu rozkładu. Nie było przy nich rzeczy osobistych, plecaków. Na początku zakładano więc motywy seksualny lub rabunkowy. Do Roberta strzelono dwa razy. Raz od tyłu głowy, tak, że pocisk przeszedł na wylot blisko oczodołu. Najprawdopodobniej był to strzał śmiertelny. Mimo to oddano także drugi. Chwilę później strzelono do Anny, prosto między oczy. Według jednej z wersji pocisk znaleziono w ziemi, pod jej głową, co oznaczałoby, że leżała na wznak w momencie śmierci. Inna wersja mówi o tym, że pocisk trafił w kamień i nie nadawał się do badań.
Czy byli zmuszeni do zejścia w las, a może weszli tam dobrowolnie? Na przykład za potrzebą fizjologiczną? To tłumaczyłoby opuszczone spodnie. Nie zabezpieczono na miejscu śladów świadczących o tej wersji. Dopiero po czasie, na zdjęciach podobno je zauważono. Było już jednak za późno, żeby je zbadać.
Anna i Robert nie byli osobami, które mogłyby w ten sposób zachowywać się na terenie Parku Narodowego. Byli obrońcami przyrody. Nie zdecydowaliby się również na uniesienia seksualne. Z ustaleń wynika, że para była mocno wierząca i chciała żyć w czystości do ślubu, który planowała.
Opcji jest wiele. Są też takie, które rozważają zmuszenie studentów do wejścia w las przez oprawców. Zniknął aparat i dziennik Anny. Czy były w nich jakieś informacje na temat zabójców? Dlaczego ktoś mógł chcieć ich zamordować?
W zabójstwo pod Narożnikiem zaangażowany jest od początku, od 1997 roku. W pierwszych dniach przesłuchano ponad stu świadków. Co więcej, jedna z osób twierdzi, że widziała mężczyznę, który wychodził z lasu przy szlaku chwilę po strzałach i zrobiła mu zdjęcie, jednak film był prześwietlony. Nad sprawą pracowała grupa kilkudziesięciu policjantów.
Zamykano wydział, cała Komenda w Wałbrzychu była w to zaangażowana. Jakiś czas później Pan Janusz trafił do CBŚ i w połowie 2000 roku na nowo podjęto sprawę. Niestety w roku 2003 dostał on polecenie, aby sprawę zakończyć i złożyć do archiwum, ponieważ psuła statystykę. W 2009 roku sprawa trafiła do rąk wrocławskiego “Archiwum X”, a obecnie zajmuje się nią “Archiwum X“ w Krakowie, czyli Wydział spraw niewykrytych KWP w Krakowie. Według pana Janusza pojawia się wiele wątpliwości co do poprawności przeprowadzonych czynności, ale jak sam mówi “mleko się rozlało”. On natomiast do dzisiaj podejmuje różne aktywności, które mają doprowadzić do rozwiązania sprawy.
Niektóre jednoznacznie odrzucone, inne wciąż wiszące gdzieś w powietrzu i głowach ludzi, którym zależy na ukaraniu sprawców.
Na początku, ze względu na częściowe obnażenie ciał zakładano tło seksualne, a brak rzeczy w pobliżu świadczyłby o motywie rabunkowym. Obie wersje jednak wykluczono.
Część rzeczy pary znaleziono rozrzucone po lesie w odległości około 800/1000 m od miejsca znalezienia zwłok. Plecaki zostały rozdarte, przeszukane. Na plecaku Roberta zabezpieczono ślady krwi. Ich rozbryzg sugerował, że w chwili śmierci miał go na sobie.
Zginęły również: zegarek Anny z napisem “25 lat ZNP”, który dostała od rodziców; jej dziennik, kronika koła naukowego, namiot dziewczyny, ich dokumenty i inne przedmioty osobiste, a także około 200 zł. Czas od zabójstwa do porozrzucania rzeczy studentów świadczyłby o tym, że sprawcy znali teren.
Za pośrednictwem wykrywacza metalu znaleziono trzy pociski, ale tylko jedną łuskę. Późniejsze badania balistyczne wykazały, że jest to pistolet CZ, produkowanego na terenie Czechosłowacji przed I wojną światową, kaliber 9 mm, wzór 28.
Wykluczono wersję o zbrodni w afekcie i pod wpływem emocji. Sposób oddawania strzałów wskazywał bowiem na egzekucję. Stąd pojawiły się hipotezy dotyczące porachunków gangsterskich lub/i narkotykowych. W tamtym czasie popularny był handel amfetaminą. Sprawdzono pod tym kątem życiorysy studentów oraz ich najbliższe otoczenie. Całkowicie wykluczono jakiekolwiek ich powiązania ze środowiskiem przestępczym i narkotykami. Podobno robiono również testy na obecność m.in. amfetaminy w ich włosach. Wyniki były negatywne.
Na tapecie funkcjonariuszy pojawiło się dwóch mężczyzn, którzy według ustaleń podkochiwali się w Annie.
Jednym z nich był leśniczy spod Warszawy, Maciej K. Jakiś czas temu Anna korespondowała z nim na prywatne tematy. Po czasie, gdy między nią a Robertem relacja pogłębiła się, powiedziała o tym Maciejowi i przestali korespondować. Wiadomo jednak, że 12 sierpnia miała wysłać mu pocztówkę, którą przywiozła z Mazur.
Drugim z mężczyzn był student, chłopak, który powiadomił rodziców o nieobecności pary na obozie. Ten trop jednak również został wykluczony.
Anna i Robert byli obrońcami przyrody. Mogli nakryć kogoś na nielegalnych działaniach na terenie Parku Narodowego i zwrócić mu uwagę lub zrobić zdjęcie. To mogło być powodem złości kłusowników lub uznania pary za potencjalnie niebezpieczną, stąd mogli zdecydować o ich zabiciu. Problem w tym, że mimo iż zwierzyna często dobijana jest bronią krótką, to mało prawdopodobne było, żeby kłusownicy w środku dnia, przy głównym szlaku prowadzili swoje nielegalne działania. Mieli oni w zwyczaju pozostawać aktywnymi w nocy, najczęściej w głębi lasu. Okazało się, że każdy z kłusowników ma również teren, na którym działa i panuje tam zasada całkowitego milczenia. Podjęto pewne działania operacyjne, m.in. przeszukania konkretnych osób w poszukiwaniu broni, jednak nic nie znaleziono.
Zachowywał się podejrzanie, zaczepiał turystów, prosił o jedzenie i bełkotał coś w niezrozumiałym języku. Nadano mu pseudonim “Rumun”. Gdy tylko zbliżały się radiowozy lub ktoś umundurowany, Rumun uciekał w las. Okazało się, że jest Czechem. Policja zwróciła się więc do tamtejszych władz z danymi, które do tej pory ustalili oraz z prośbą o informacje o tym człowieku i jego sprawdzenie.
Nie pozwolono go przesłuchać. Okazało się, że po jakimś czasie mężczyzna zamarzł. Na to, że podejrzenia wobec niego mogą nie być słuszne wskazywał również fakt, że strzały zostały oddane w sposób profesjonalny. Nie mogły być dziełem przypadkowego włóczęgi.
Zbigniew P. zastrzelił tam na szlaku małżeństwo, miłośników gór, tłumacząc, że zrobił to z głodu. Następnie uciekł do Czechosłowacji i tam dokonał kilka rozbojów z bronią, przez co został złapany. Skazano go na karę śmierci, następnie zmieniono to na dożywocie, a później na 25 lat.
Starano się więc ustalić jego alibi, gdyż sposób popełnienia zbrodni był bardzo podobny. On również zastrzelił swoje ofiary, rozpruł ich plecaki i zabrał rzeczy osobiste. Nie udało się jednoznacznie potwierdzić tego tropu. Mężczyzna podobno miał alibi. Tak samo jak również podejrzewany “Skorpion” – seryjny morderca, Krzysztof G. Nie udało się znaleźć obciążających go dowodów.
Funkcjonariusze kierując się danymi przedstawionymi w jednym z reportaży telewizyjnych na temat owych treningów, podjęli działania, które miały sprawdzić, czy osoba, która je prowadziła, jest zamieszana w morderstwo. Militarnych szkoleń w celu werbunku do m.in. Serbii wcale nie było. Okazało się, że prowadzący grupę jest instruktorem survivalu ekstremalnego, a informacje z reportażu są zmyślone. Wszystko było inscenizowane.
Jak się okazało, jej członkowie mieli poglądy neonazistowskie. Według Pana Janusza to jest jeden z bardziej sensownych tropów. Neonaziści z całego świata, co roku organizowali międzynarodowe spotkania i zloty właśnie na terenie Gór Stołowych, w Dusznikach.
Świadkowie donoszą jednak o dużej liczbie osób, które w wojskowych ubraniach kręciły się wtedy po lesie.
W pobliżu szczytu Narożnika znajduje się Kopa Śmierci, dawniej Skalna Czaszka, a za "niemieckich czasów" Totenkopf. Miejsce istotne z perspektywy symboliki SS oraz samych neonazistów. Mało tego, 17 sierpnia 1997 miała miejsce 10 rocznica samobójstwa Rudolfa Hessa, ich idola, jednego z najbliższych współpracowników Hitlera. W Dusznikach mieściły się również ośrodki szkoleniowe dla żołnierzy niemieckich.
Ta teoria, z powodu zakończenia śledztwa w 2003 roku, nie została do końca sprawdzona. W 2000 roku jednak odbył się jeden z międzynarodowych zlotów neonazistów. Brali w nim udział policjanci pod przykryciem. Uczestniczyli w pochodach neonazistów i próbowali dowiedzieć się czegoś na temat wydarzeń z 1997 roku. Bezskutecznie.
W 2001 roku wyemitowano odcinek programu 997, w którym przedstawiono możliwe hipotezy, również tę dotyczącą neonazistów.
Wspomniał on o grupie ludzi poszukujących skrytek z bronią i amunicją Wehrmachtu dla grup Werwolfu, operujących w 1945 roku na terenie Gór Stołowych. Przyjeżdżali na poszukiwania i nocowali w jednym z fortów, którego dzierżawcą był ów milicjant. Złapali wspólny język, więc opowiadali mu o swoich planach i znaleziskach, pokazywali stare niemieckie mapy.
Były policjant miał być świadkiem rozmowy, z której wynikało, że grupa „jeszcze przez jakiś czas” musi unikać pokazywania się w Górach Stołowych. Zaczęto ustalać uczestników obozów. Jednak zamknięcie śledztwa w 2003 znów ucięło trop.
Wróciły do Polski dopiero kilka lat pózniej. Według źródeł Pana Janusza, byli to mężczyźni, którzy w 1997 mieli około 20-25 lat i na pewno się znali.
Alfa miał odczuwać przyjemność z maltretowania zwierząt. Pan Janusz twierdzi, że mogli tego dnia po prostu wyjść w las żeby sobie “porządzić”. Według niego pasują również idealnie do profilu psychologicznego, który został sporządzony.
“Został też sporządzony portret psychologiczny sprawców. Na jego podstawie przeprowadzaliśmy typowania przy pomocy bazy numerów PESEL, biorąc pod uwagę wiek, płeć i inne kryteria przyjęte przez profilera. Typowaliśmy osoby i później sprawdzaliśmy, gdzie w danym czasie były”. – Mówi Janusz Bartkiewicz. Dokument ten został opracowany 15 kwietnia 1998 roku przez Instytut Ekspertyz Sądowych w Krakowie.
Założono więc, że w tym czasie w tych okolicach przebywała podobna do nich para. Może sprawca również ich pomylił? “Klon” Roberta został pod tym kątem sprawdzony. Nie natrafiono na żaden znaczący ślad.
Mijają lata, a niektóre z hipotez nadal są niejednoznacznie rozstrzygnięte. Pojawiają się doniesienia o ponownych przesłuchaniach, badaniach DNA, ekshumacji zwłok pary, ponownym przebadaniu broni. Jedną ze świeższych sytuacji, która wzbudziła wiele plotek i domysłów była akcja związana z rozpracowaniem grupy handlującej narkotykami.
Odnaleziona została spora ilość broni oraz amunicji. Pojawiły się doniesienia, że jeden z pistoletów to ten, którym zabito studentów pod Narożnikiem w 1997 roku. W ostatnim czasie widziano ich ponownie w Trzebieszowicach, gdzie przeszukiwali teren należący do Marka P., który w 2020 został zatrzymany w związku z tą sprawą.
Zatrzymano również dwóch innych mężczyzn, jednak prokuratura zaprzecza, by mieli związek z morderstwem Anny i Roberta. W 2021 roku krakowskich policjantów widziano również w okolicach Narożnika i stawu w Złotnie.
Para została zastrzelona, a ich zwłoki przetrzymywane w workach przez kilka miesięcy. Zatrzymano dwie podejrzane kobiety, które miały przyznać się do zbrodni. Córkę zabitych i jej koleżankę. Wskazały one Dariusza Z. (ps. ”Fox”), który miał im dać broń.
Pojawiły się plotki o tym, że na terenie posesji Dariusza znaleziono aparat Anny i zdjęcia ofiar, których na pewno nie zrobiła policja. Na początku maja 2022 policjanci w radiowozach na krakowskich tablicach rejestracyjnych prowadzili akcje na posesji należącej do Dariusza Z. Kopano w ogrodzie oraz spuszczono szambo.
Na te i na inne pytania na razie nie znamy odpowiedzi. Morderca pozostaje nieuchwytny od ćwierć wieku. Przy szczycie Narożnik nadal istnieje kamienna tablica upamiętniająca zakochanych, brutalnie zabitych Annę i Roberta. Jest też kapliczka, a w sercach jeszcze tli się płomień nadziei, która umiera ostatnia.
Autor: Marlena Wandas, wolontariuszka Fundacji Zaginieni
Artykuł napisany w oparciu o źródła ogólnodostępne. Ze względu na wielość wersji w nich zawartych i problemy z ujednoliceniem przebiegu wydarzeń – możliwe jest pojawienie się w artykule informacji błędnych.
Źródła:
Michalewicz I., Zbrodnie prawie doskonałe. Polskie Archiwum X, Kraków: 2018.
http://janusz-bartkiewicz.eu/
https://gazetawroclawska.pl/policjanci-z-krakowa-pracuja-na-dolnym-slasku-rozwiazasprawe-zabojstwa-pary-studentow-z-wroclawia/ar/c1-16338657
https://klodzko24.eu/wiadomosci/zbrodnia-na-narozniku-kolejny-przelom/l3iraqtujrlhGKbfKZhA
https://gazetawroclawska.pl/morderstwo-pary-z-wroclawia-w-gorach-stolowych-mijaja-24-lata-od-tej-zbrodni/ar/c1-15757120
https://natemat.pl/333895,zabojstwo-pod-naroznikiem-anna-kembrowska-i-robert-odzga-zgineli-w-gorach
https://www.focus.pl/artykul/przelom-w-zabojstwie-sprzed-23-lat-policja-znalazla-bron-z-ktorej-zabito-studentow-w-gorach-stolowych
https://www.kryminatorium.pl/
https://crime.com.pl/831/egzekucja-na-szlaku/
https://doba.pl/index.php?mod=articles&func=article&id=12749&cat_id=0&site=dkl
https://gazetawroclawska.pl/wroclawscy-studenci-zamordowani-w-gorach-prokuratura-rozklada-rece/ar/7695639
https://gazetawroclawska.pl/masz-taki-aparat-fotograficzny-mozesz-pomoc-znalezc-zabojce-studentow/ar/c1-14520187
Zdjęcia:
https://wroclaw.tvp.pl/33632566/wspomnienie-ofiar-wciaz-zagadkowego-zabojstwa-sprzed-20-lat
https://www.google.com/amp/s/wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7,164932,22273768,kto-zastrzelil-pare-studentow-na-szlaku-w-gorach-stolowych.amp
https://fotoblogia.pl/14439,masz-zenita-ttl-mozesz-pomoc-znalezc-morderce?amp=1