KRS: 0000870180

Zastanawiałeś się kiedyś, drogi Czytelniku, jak zachowywałbyś się gdybyś miał kompletną władzę nad innymi? W którą stronę kierowałaby tobą władza? Sprawiedliwą i uzasadnioną? A może w tą okrutniejszą?

Powiem Ci tak, gdybyś żył w 1971 roku jako młody mężczyzna na studiach, mógłbyś to sprawdzić.

źródło: https://en.wikipedia.org/wiki/Stanford_prison_experiment

Bowiem pewnego dnia w jednej z amerykańskich gazet pojawiło się takie ogłoszenie. 15 dolarów za dzień w mającym trwać maksymalnie dwa tygodnie eksperymencie w… więzieniu?

Hm… To co, skusiłbyś się?

Zbieranie i selekcja chętnych

Na ogłoszenie odpowiedziało ponad 70 chętnych. Spośród nich wybrano zaledwie 24 na podstawie oceny stabilności psychicznej i umiejętności psychoruchowych. Dodatkowo, osoby biorące udział w badaniu nie mogły mieć żadnych konfliktów z prawem ani uzależnień.

“Aby wyeliminować kandydatów z kryminalną przeszłością, problemami narkotykowymi, psychologicznymi lub fizycznymi, zostali oni poddani wywiadom diagnostycznym i testom osobowościowym. (…) Wybrani przez nas przeszli wszystkie przeprowadzone przez nas testy i reagowali normalnie we wszystkich zaobserwowanych przez nas sytuacjach.”

~ Philip Zimbardo

Po selekcji odpowiednich kandydatów spełniających obowiązkowe warunki, należało przydzielić im odpowiednie role. Trzeba przyznać, że sposób wybrany przez naukowca był nieco… nietuzinkowy.

“Na podstawie wybranej grupy zwykłych, zdrowych, inteligentnych mężczyzn – przedstawicieli klasy średniej – zaczęło się nasze badanie więziennego życia. W wyniku rzutu monetą, chłopcy zostali podzieleni na dwie grupy (…). Należy pamiętać, że na początku naszego eksperymentu nie było żadnych różnic pomiędzy odgrywającymi strażników i tymi, którym przypadła w udziale rola uwięzionych.”

~ Philip Zimbardo

Następnie spośród zakwalifikowanych 24 chętnych, dziewięciu plus trzech potencjalnych zastępców zostało strażnikami, a druga połowa (również dziewięciu plus trzech potencjalnych zastępców) więźniami.

Przygotowanie “więzienia”

Z przyczyn nieco oczywistych takiego badania niezbyt dało się przeprowadzić w normalnym, funkcjonującym areszcie. W związku z tym piwnicę Uniwersytetu Stanforda w Kalifornii przerobiono w całkiem niezły zamiennik.

Eksperyment został przeprowadzony na korytarzu mierzącym 11 metrów w piwnicy Jordan Hall wydziału psychologii. Dodatkowo, przy wejściu i przy ścianie celi, aby zablokować obserwację, postawiono po jednej ścianie. Mały korytarz prowadził na dziedziniec więzienny. Oprócz tego zaaranżowano izolatkę, przebieralnię i większy pokój naprzeciwko więźniów dla strażników i naczelnika. Stał się nim asystent Zimbardo, David Jaffe. Pomysłodawca badania przyjął rolę przełożonego obiektu.

Philip Zimbardo był jednym z najbardziej znanych naukowców w świecie psychologii. Jego badania głównie obejmowały próbę zrozumienia jak można wpływać na zachowanie drugiego człowieka. Największych dokonań z jego strony można szukać w szeroko pojętej psychologii społecznej. Oprócz tytułowego, i dość kontrowersyjnego, eksperymentu więziennego zajmował się badaniem nieśmiałości, terroryzmu, zjawiska dehumanizacji. Bardzo aktywnie uczestniczył w empirycznym świecie psychologicznym, niestety zmarł w październiku tego roku w Kalifornii. Mimo to, nawet w Polsce pozostawił po sobie ślad. Na katowickim Nikiszowcu od 2014 roku działa Centrum Zimbardo, w którym młodzież może uczestniczyć w lokalnych akcjach jako wolontariusze, tworząc przy okazji poczucie przynależności a także czyniąc dobro.

Wróćmy jednak z Nikiszowca do Kalifornii. Każda cela więzienna zamiast drzwi była wyposażona w stalowe kraty. Jej wymiary sięgały zaledwie 2 metrów na 3 i była nieoświetlona, a w każdej miały mieścić się 3 osoby. Aby dodać szczyptę luksusu każdy z więźniów miał swoje łóżko – czyli materac, prześcieradło i poduszkę. Więźniowie mieli pozostać w swoich celach zamknięci na cały dzień i noc, aż do zakończenia badania. Wychodzili z celi tylko i wyłącznie na rozkaz funkcjonariuszy. Natomiast strażnicy mieli przebywać w innym środowisku, oddzielonym od więźniów. Posiadali również dostęp do specjalnych obszarów odpoczynkowych, a ich zadaniem było pracować w trzyosobowych zespołach na ośmiogodzinnych zmianach.

Jak to w więzieniu, obraz tego co się działo rejestrowała kamera z końca korytarza. Nie dość, że osadzeni nie mieli dostępu do zegarów, to ich rozmowy były także podsłuchiwane…

Aresztowania

Do tej pory ten eksperyment brzmi naprawdę ciekawie, ale nieco niepokojąco, nie sądzisz? Cóż, to nie koniec.

Wyobraź sobie, że faktycznie zgłosiłeś się na chętnego, a rzut monetą przypisał ci rolę więźnia. Siedzisz w tym momencie na kanapie w swoim mieszkaniu, oglądasz telewizję, może nawet popijasz sobie herbatkę lub kawę, gdy nagle do twojego mieszkania dobija się policja.

Co?

Oficerzy oskarżają Cię o napad z bronią i włamanie.

CO?!

Starasz się wytłumaczyć, że to przecież niemożliwe, ale zanim jesteś w stanie cokolwiek powiedzieć na twoich dłoniach lądują kajdanki. Na komisariacie zostajesz spisany, pobierane są od Ciebie odciski palców, a na twoich oczach zacieśnia się jakiś materiał, przez co nic nie widzisz…

Słyszysz, że gdzieś jedziesz.

Tylko gdzie?

Wysiadasz. Znowu możesz widzieć.

Hm, długi korytarz z celami…

Naczelnik więzienia tłumaczy tobie i innym przybyłym zasady.

Chwila, czy to nie jest ten eksperyment do którego się zgłosiłeś? Czyli on JUŻ się zaczął?!

Jesteś przeszukiwany.

Ale dobra, przynajmniej wiesz, że nie jesteś na serio aresztowany, co nie?

Niby tak, ale właśnie teraz naczelnik rozkazał wam, dostarczonym osadzonym, zdjąć wszystkie ubrania aby was zdezynfekować, bo przecież jesteście brudni i nie wiadomo co przynieśliście z zewnątrz.

15 dolarów za dwa tygodnie… niech zacznie się zabawa.

Pierwsze godziny

Ochotnicy wybrani na strażników otrzymali mundury zaprojektowane specjalnie w celu ich wyodrębnienia, imitując prawdziwe ubrania dozorców więziennych. Ciekawe było to, że nosili także lustrzanki w celu “zachowania anonimowości”. Po drugiej stronie barykady więźniowie nosili niewygodne, niedopasowane fartuchy bez bielizny i czapki z pończochami, a także łańcuch wokół kostki.

Strażnicy zostali poinstruowani, aby zwracać się do więźniów po przydzielonych im numerach wyszytych na mundurach, odczłowieczając ich. Na podstawie tych cyfr, parę razy w ciągu dnia, odbywały się liczenia. Służyły jako sposób na zapoznanie więźniów z ich numerami. Co ważniejsze, stanowiły one regularną okazję dla strażników do sprawowania kontroli, bowiem na samym początku chętni będący w tej roli niezbyt wiedzieli jak mają się do tego zabrać. Jako karę za nieposłuszeństwo wprowadzono pompki. Czasem (często) jeden ze strażników wchodził na plecy więźniów podczas ich wykonywania lub zmuszał innych osadzonych do siedzenia na plecach wykonujących karę.

Już drugiego dnia zaczął się bunt więźniów. Odmawiali wychodzenia z cel, zrywali identyfikatory z numerami, zdejmowali pończochy i obrażali strażników. Aby przywrócić kontrolę osadzeni zostali potraktowani gaśnicami. Usunięto wszystkie ubrania więźniów, materace i skazali głównych podżegaczy na pobyt w specjalnej jednostce penitencjarnej.

Aby ograniczyć dalsze akty nieposłuszeństwa, strażnicy nagradzali więźniów, którzy nie brali udziału w buncie – nagrodą był czas w „dobrej” celi, gdzie otrzymali ubrania, łóżka i jedzenie. Po około 12 godzinach cała AŻ trójka wróciła do swoich starych cel, w których brakowało łóżek. Wkrótce strażnicy zaczęli ograniczać dostęp do łazienek i zmuszali do załatwiania się w wiadrze w celi. Bardzo szybko doprowadziło to do nieprzyjemnego zapachu, brudnych ubrań, a w połączeniu z brakiem dostępu do odpowiedniej higieny koło dehumanizacji tylko się napędzało.

Niepokojące zdarzenia

Mniej niż 36 godzin po rozpoczęciu eksperymentu, więzień o numerze 8612 zaczął cierpieć na ostre zaburzenia emocjonalne, zdezorganizowane myślenie, niekontrolowany płacz i wściekłość. Po spotkaniu ze strażnikami, którzy powiedzieli mu, że jest słaby, 8612 wrócił do innych więźniów i powiedział: „Nie możesz odejść. Nie możesz przerwać”.

Wkrótce 8612 zaczął zachowywać się nadzwyczajnie. Zaczął krzyczeć, przeklinać, wpadać w szał, który wydawał się wymykać spod kontroli. Dopiero w tym momencie psychologowie zdali sobie sprawę, że muszą go wypuścić.

Kolejny z więźniów, o numerze 819, zaczął płakać w swojej celi. Sprowadzono księdza, aby z nim porozmawiał, ale młody człowiek odmówił rozmowy z nim i zamiast tego poprosił o lekarza. Po wysłuchaniu jego płaczu, Zimbardo starał się mu uświadomić to, że wcale nie jest więźniem – psycholog dosłownie musiał przypomnieć mężczyźnie jego własną tożsamość przez tak duże zatracenie w eksperymencie. Przez dość ciężki stan badanego podjęto decyzję o jego zwolnieniu z udziału w dalszych losach badania. Kiedy 819 wychodził, strażnicy namawiali pozostałych więźniów do głośnego i wielokrotnego wykrzykiwania.

„819 zrobił coś złego! Więzień numer 819 jest złym więźniem! Z powodu tego, co zrobił więzień numer 819, w mojej celi panuje bałagan, panie funkcjonariuszu!”

Jaki inny skutek mogło przynieść oddzielanie “posłusznych” od tych buntujących się?

W takich warunkach faworyzacja nie przynosiła zbyt dużo dobrego. Widząc, że strażnicy dzielą więźniów na podstawie ich dobrego lub buntowniczego zachowania, osadzeni zaczęli się od siebie oddalać. Buntownicy uważali innych więźniów za donosicieli i vice versa. W miarę jak więźniowie stawali się coraz bardziej ulegli, niczym sprzężenie łańcuchowe strażnicy stawali się coraz bardziej agresywni, żądając coraz większego posłuszeństwa. Osadzonym kazano np. czyścić muszle klozetowe gołymi rękoma, nosić torby na głowach, dokonywać masturbacji podczas zgromadzeń, symulować akty homoseksualne.

Słuszna decyzja

Około 5 dnia umożliwiono tradycyjne wizyty dla bliskich osób badanych. Zimbardo i strażnicy zmuszali odwiedzających do długiego oczekiwania na widzenie z ukochaną osobą. Dodatkowo, czas takiej wizyty został ograniczony do 10 minut, a strażnik miał dokładnie się wszystkiemu przyglądać.

Oprócz bliskich na terenie “aresztu” pojawili się psychologowie, między innymi Christina Maslach, która stanowczo potępiła to, co działo się w piwnicy Uniwersytetu Stanforda. Kobieta nawet bezpośrednio w stosunku do Philipa Zimbardo mówiła, że nie poznaje go. Ciekawostka jest taka, że pani Christina w 1972 została żoną pomysłodawcy eksperymentu. Może to właśnie ta wartość emocjonalna była kluczowa w przerwaniu tego idącego w bardzo złą stronę badania. Sam naukowiec później stwierdził, że za bardzo wdał się w rolę kierownika aresztu, zamiast od początku skupiać się na roli badacza.

Ze względu na sprzeciw pani Maslach, obawy rodziców osadzonych i rosnącą brutalność wykazywaną przez strażników w eksperymencie, Zimbardo zakończył badanie w szóstym dniu.

The Lucifer Effect

Po przymusowo, ale jednocześnie słusznie, zakończonym eksperymencie więziennym Philip Zimbardo zebrał wszystkich jego uczestników i zapłacił im za ten sześciodniowy pobyt w jego małym “areszcie”. Indywidualne spotkania z więźniami, strażnikami, a na koniec całą grupą pozwoliły na zebranie wniosków z obserwacji, ale również na wewnętrzny wgląd z różnych perspektyw na to co działo się za stalowymi kratami cel. Spotkania trwały po kilka godzin, a każdy uczestnik dostał do wypełnienia i odesłania indywidualnie kwestionariusz.

Dzięki zdobytym informacjom Zimbardo sformułował Efekt Lucyfera, mówiący o tym jak każdy z nas, niezależnie od osobowości i skłonności, w odpowiednio ukierunkowanym środowisku jest w stanie krzywdzić drugiego człowieka. Sami badani utrzymywali kontakt z Zimbardo i regularnie uczęszczali na terapię, twierdząc, że sam eksperyment mimo swojego nieoczekiwanie brutalnego obrotu nie wpłynął zbyt negatywnie na ich życie – wręcz przeciwnie – zgłaszali, że ich samoświadomość zwiększyła się.

Mimo tego wokół eksperymentu więziennego do dzisiaj krąży wiele kontrowersji, Zimbardo znajdywał nie raz odniesienie wyników i wniosków ze swojego badania do realiów jakie panowały np. na drugim końcu świata.

Abu Ghraib

Abu Ghraib jest autentycznym więzieniem położonym w Iraku, a działało od lat 60-tych do 2014 roku. Charakteryzował je zaostrzony rygor, ale również pozapolityczne egzekucje i brutalne praktyki stosowane wobec osadzonych. Nad obiektem władzę miał rząd Saddama Husajna, irackiego dyktatorskiego prezydenta.

W kwietniu 2004 roku amerykański telewizyjny magazyn informacyjny 60 Minutes opublikował artykuł, w którym opisano tortury i upokarzanie irackich więźniów przez amerykańskich żołnierzy i zakontraktowanych cywilów. Artykuł zawierał zdjęcia przedstawiające znęcanie się nad więźniami. Wydarzenia te wywołały poważny skandal polityczny przede wszystkim w USA, ale jak możesz się domyślać – w innych zakątkach świata też. Dla zainteresowanych zostawiam w źródłach całkiem długi i obszerny wpis z Wikipedii (ostatni link), ale ostrzegam, że zawiera również nieco drastyczne zdjęcia.

Kiedy akty torturowania i znęcania się nad więźniami w więzieniu Abu Ghraib zostały nagłośnione, Zimbardo zaniepokoiło pewne zjawisko. Przedstawiciele wojska przerzucili winę za tortury i nadużycia na tamtejsze powiedzenie „jedno złe jabłko może zepsuć beczkę”. W wolnym tłumaczeniu oznacza to, że jedna niewłaściwa osoba z destrukcyjnym podejściem może siać spustoszenie w grupie i przenosić na innych swoje złe wpływy.

"I argue that we all have the capacity for love and evil—to be Mother Theresa, to be Hitler or Saddam Hussein. It's the situation that brings that out"

~ Philip Zimbardo

Psycholog jednak uważał, że powinno się szczególną uwagę zwrócić na problemy formalnie ustanowionego wojskowego systemu więziennictwa –  w skrócie, środowiska i zasad panujących w areszcie. Postulował także o umożliwienie sięgnięcia po pomoc psychologiczną dla żołnierzy i więźniów, aby zminimalizować ryzyko samobójstw, poczucia winy, podobnych tragedii. Podzielasz jego zdanie?

Teraźniejsze skutki eksperymentu

Nie jestem w stanie stwierdzić, co myślisz w tym momencie o samej postaci Philipa Zimbardo i o jego eksperymencie. Jedno jest pewne – jest on kontrowersyjny, i to do dzisiaj. Nie można jednak powiedzieć, że nie wniósł też do świata psychologii i więziennictwa parę pozytywów.

Szkodliwe traktowanie uczestników doprowadziło do formalnego uznania wytycznych dotyczących etyki prowadzenia badań przez Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne. Badania muszą obecnie zostać poddane szczegółowemu przeglądowi przez instytucjonalną komisję rewizyjną lub etyczną, zanim zostaną wdrożone. Większość instytucji, takich jak uniwersytety, szpitale i agencje rządowe, wymaga przeglądu planów badawczych. Sprawdzane jest dokładnie, czy potencjalne korzyści z badań są uzasadnione w świetle możliwego ryzyka szkód fizycznych lub psychicznych.

Przede wszystkim badanie zagłębiło się w interakcjonistyczną relację osoba-sytuacja. W końcu w uniwersyteckim areszcie osadzeni byli zdrowi psychicznie, zatem można pokusić się o stwierdzenie, że specyficzne warunki mogą wyjaśniać niektóre mechanizmy prowadzące do agresji. Również można uznać, że odgrywane przez nas role społeczne są w stanie ukształtować naszą osobowość – szczególnie w sytuacji, gdzie jesteśmy zamknięci w konkretnej przestrzeni bez możliwości odegrania innego schematu, innej roli.

Teraz masz już całkiem spory wgląd do tego jakże ciekawego i dość kontrowersyjnego etycznie badania. Z tą wiedzą, ponowię pytanie zadane przeze mnie na początku…

Dalej skusiłbyś się na udział, Czytelniku?

Bibliografia:

Autorka: Julia Skrzypiec, wolontariuszka Fundacji Zaginieni

Zdjęcie: https://en.wikipedia.org/wiki/Stanford_prison_experiment

Zaburzenie osobowości jest trwałym wzorcem zachowań, sposobu postrzegania świata oraz kategoryzowania wspomnień i doświadczeń. W niektórych przypadkach jest źródłem cierpienia osoby nim dotkniętej, a jednocześnie człowiek z takim zaburzeniem może uważać, że jego myśli i działania są normalne i naturalne.

Czym właściwie jest ASPD?

W grono zaburzeń osobowości wpisuje się omawiane w tym artykule antyspołeczne zaburzenie osobowości (ang. antisocial personality disorder - ASPD). 

Najpopularniejszą, dość dokładną, zweryfikowaną naukowo definicję tego zaburzenia przedstawia nam Diagnostyczny i Statystyczny Podręcznik Zaburzeń Psychicznych, jakim jest w skrócie DSM-5. W podręczniku tym możemy wyczytać, że ASPD należy do wiązki B zaburzeń osobowości. Ale co to oznacza?

Wiązkę B charakteryzują zachowania odznaczające się wśród innych swoją dramatycznością, emocjonalnością i lekceważeniem konsekwencji, a zasadniczą cechą antyspołecznego zaburzenia osobowości jest właśnie wszechobecny wzorzec naruszania praw innych oraz brak poszanowania zasad etycznych. Taki schemat może zacząć się kształtować już w dzieciństwie, i jest kontynuowany w wieku dorosłym, a sam wzorzec można określać m.in. jako psychopatia bądź socjopatia, w zależności od określonych cech jednostki.

Charakterystyka osób z ASPD

Osoby z antyspołecznym zaburzeniem osobowości nie przestrzegają norm zachowań zgodnych z prawem. Wielokrotnie mogą dokonywać czynów, które stanowią podstawę do aresztowania Przez wzgląd na tendencję do okazywania agresji, wykazują również lekkomyślne, nieodpowiedzialne podejście do bezpieczeństwa własnego lub innych. Mogą wielokrotnie wdawać się w fizyczne bójki lub dopuszczać się aktów napaści.

W celu uzyskania osobistych korzyści lub przyjemności potrafią zgrabnie manipulować, okłamywać i oszukiwać. 

Osoby dotknięte ASPD zazwyczaj nie okazują skruchy związanej z konsekwencjami swoich czynów (jedynie sporadycznie oraz w niewielkim stopniu), “minimalizując” szkody, jakie wyrządziły ich działania. Z reguły jednak nie rekompensują ani nie naprawiają swojego zachowania. Mogą być obojętne lub powierzchownie usprawiedliwiać wyrządzenie komuś krzywdy, a nawet obwiniać ofiary za to, że np. są głupie, bezradne lub zasługują na swój los.

Psychopatia vs. socjopatia

Omówmy sobie krótko dwa wzorce ASPD o których była mowa wyżej. Będzie nam to potrzebne przy zrozumieniu dalszej części artykułu. Bo o jakich zjawiskach tak naprawdę mówimy, gdy posługujemy się terminami psychopatia lub socjopatia?

Powiązania z łamaniem prawa

Stéphane A De Brito i Sheilagh Hodgins z King’s College w Londynie w publikacji Personality, Personality Disorder and Violence: An Evidence Based Approach zajmują się analizą badań dotyczących ASPD pod kątem jego związku z przestępczością i przemocą. Przytoczę 3 z nich, które najbardziej zwróciły moją uwagę.

Przegląd 62 badań przeprowadzonych na przestrzeni kilku dekad w 12 krajach pozwolił ocenić częstość występowania zaburzeń psychicznych wśród reprezentatywnych prób skazanych przestępców. Spośród 13844 więźniów aż u 47% mężczyzn i 21% kobiet zdiagnozowano ASPD.

W innym badaniu obserwowano dużą grupę osób narodowości duńskiej składającej się z ponad 300 000 osób do 43 roku życia. Rejestry karne osób z ASPD, które zostały przyjęte na oddział psychiatryczny, porównano z członkami grupy, którzy nie byli hospitalizowani. 

Należy jednak wspomnieć, że autorzy rozdziału sugerują, iż wyniki te mogą być nie do końca dobrze sformułowane i różnić się od realiów. Uważają, że osoby z ASPD, które zostały przyjęte do szpitala psychiatrycznego na hospitalizację, różnią się od zdecydowanej większości osób z tym zaburzeniem.

Podobne badanie przeprowadziło jednak Liverpool Violence Assessment. Porównano 61 brytyjskich więźniów, gdzie część posiadała diagnozę ASPD, a część nie. Porównania dotyczyły ogólnego występowania wzorców przemocy - więźniowie z ASPD uzyskali znacznie wyższe wyniki w zakresie przemocy niż ci bez ASPD.

Istniała jednak znaczna zmienność w poziomach przemocy w grupie osadzonych z ASPD. Jedna trzecia prezentowała tylko sporadyczne incydenty niskiego poziomu przemocy, a kolejna jedna trzecia prezentowała powtarzające się akty przemocy. A jak to wygląda jeśli chodzi o agresję?

Skłonność do agresji

W zakładzie karnym na północy Portugalii przeprowadzono badanie, w którym udział wzięło 134 mężczyzn. Większość z więźniów zostało skazanych za przestępstwa z użyciem przemocy (napaść fizyczna, morderstwo lub usiłowanie morderstwa), a do samego badania dobrowolnie włączono tych, którzy dokonali aktów agresji fizycznej wobec innych więźniów.

96 z badanych mężczyzn miało już wcześniej postawioną diagnozę ASPD, a 38 wykazywało psychopatię. Skupiono się na analizie impulsywności oraz agresji z premedytacją u badanych sprawców, starając się odkryć, jak te cechy wpływają na ich przestępcze zachowania.

W oddziale klinicznym zakładu karnego uczestnicy zostali przesłuchani i poddani ocenie za pomocą testów psychologicznych mierzących m.in. poziom cech psychopatycznych oraz skalę impulsywności. 

Zaobserwowano następujące zależności:

Badacze dodatkowo doszli do wniosku, że cechy takie jak powierzchowny urok, patologiczne kłamstwa, oszustwa i zachowania manipulacyjne (niewrażliwość emocjonalna) pojawiły się jako predyktory agresji z premedytacją. Zwracają przy tym uwagę na szczególne znaczenie niewrażliwości emocjonalnej podczas uczenia się o tym, jak agresywne zachowanie jest wykorzystywane do uzyskiwania osobistych korzyści bez skrupułów. A, jak wiemy, jest to jedna z głównych charakterystyk osób z antyspołecznym zaburzeniem osobowości.

Recydywa

Recydywa to, najprościej mówiąc, popełnienie przestępstwa po raz kolejny, mimo wcześniejszego konfliktu z prawem oraz odbycia kary. Badacze z Uniwersytetu Barcelońskiego piszą, że ryzyko recydywy może wzrosnąć nawet czterokrotnie w przypadku obecności ASPD. Zostało to potwierdzone przez innych badaczy, którzy poprzez analizę ponad 200 badań doszli do wniosku, że właśnie to zaburzenie osobowości jest jednym z najsilniejszych predyktorów ponownego łamania prawa z użyciem przemocy. 

Specjaliści z Kolumbii, zaniepokojeni brakiem odpowiednich badań określających związek między cechami zachęcającymi do popełniania przestępstw a ASPD, postanowili zbadać ten obszar. Sprawdzali, czy istnieją różnice w grupach przestępców skazanych po raz pierwszy w jednym z kolumbijskich więzieni, grupując ich na podstawie posiadania diagnozy antyspołecznego zaburzenia osobowości (47 więźniów) bądź jej braku (23 więźniów).

Więźniów badano na różnych wymiarach ich życia: w kontekście indywidualnym, społecznym, edukacyjnym, rodzinnym, zawodowym, karnym i penitencjarnym. W chwili badania wszystkich wybranych więźniów:

Wyniki otrzymane przez specjalistów jednoznacznie pokazywały, że osoby z ASPD częściej prezentują zachowania bądź cechy, które pociągają za sobą gorsze rokowania co do ponownego popełnienia przestępstwa. Do takich rokowań zaliczają się m.in. używanie substancji psychoaktywnych, łamanie prawa pod wpływem środków odurzających, znajomości związane z przestępczością oraz ogólna niezdolność do wyjścia z więzi przestępczych.

Oprócz tego badacze sprawdzili siłę związku między antyspołecznym zaburzeniem osobowości a zmiennymi społeczno-przestępczymi. Istotny okazał się związek między ASPD a popełnieniem przestępstwa pod wpływem substancji psychoaktywnych. Badacze uważają, że cecha ta jest typowa dla więźniów z antyspołecznym zaburzeniem osobowości.    Wspomnieni wyżej A De Brito i Hodgins również piszą o tym, że nadużywanie substancji psychoaktywnych jest najczęściej współwystępującym problemem u osób z ASPD.

Obecność lub brak antyspołecznego zaburzenia osobowości współwystępuje z szeregiem zmiennych, które mogą prowadzić do popełnienia przestępstwa i recydywy. Można jednak stwierdzić, że samo zaburzenie antyspołecznej osobowości zwiększa jednak to ryzyko, niezależnie od występowania dodatkowych czynników.

Podsumowanie

Pamiętajmy, że dyskusja na temat zaburzeń psychicznych, w tym antyspołecznego zaburzenia osobowości, powinna być prowadzona z wyczuciem i zrozumieniem. Zamiast demonizować, warto podejść do tych tematów z otwartością na złożoność ludzkiego umysłu. Edukacja i rozmowa oparta na wiedzy mogą pomóc w przełamywaniu stereotypów i budowaniu rzetelnego spojrzenia na osoby dotknięte tymi zaburzeniami, kładąc równocześnie nacisk na potrzebę właściwego wsparcia i leczenia.

Źródła:

  1. American Psychiatric Association. (2013). Diagnostic and statistical manual of mental disorders (5th ed.).
  2. Azevedo, J., Vieira-Coelho M., Castelo-Branco M., Coelho R., Figueiredo-BragaI M. (2020) Impulsive and premeditated aggression in male offenders with antisocial personality disorder.
  3. Bonta, J., Blais, J., & Wilson, H. A. (2014). A theoretically informed meta-analysis of the risk for general and violent recidivism for mentally disordered offenders. Aggression and violent behavior, 19(3), 278-287.
  4. Cierpiałkowska, L., Sęk, H. (2016) Psychologia kliniczna.
  5. Hanson, R. K., & Morton-Bourgon, K. E. (2019). The characteristics of persistent sexual offenders: A meta-analysis of recidivism studies. In Clinical forensic psychology and law (pp. 67-76). Routledge.
  6. Larrotta-Castillo R, Garivia AM, Mora-Jaimes C, Gómez-Abril DA. Criminal characteristics of a group of primary criminals diagnosed with aspd: approach to criminal recidivism. Rev Esp Sanid Penit. 2017 Dec;19(3):74-78. doi: 10.4321/S1575-06202017000300002. PMID: 29364332; PMCID: PMC6241926.
  7. Nguyen, T., Arbach-Lucioni, K., & Andrés Pueyo, A. (2011). Factores de riesgo de la reincidencia violenta en población penitenciaria. Revista de Derecho Penal y Criminología, 2011, num. 6, p. 273-294.
  8. MacKenzie, P. M. (2014) Psychopathy, Antisocial Personality, & Sociopathy: The Basics. A History Review.
  9. McMurran, M., & Howard, R. (Eds.). (2009). Personality, personality disorder and violence: An evidence based approach. - Chapter 7. Antisocial Personality Disorder by A De Brito S., Hodgins, S.
  10. https://somentiq.pl/blog/zaburzenia/psychopata-czy-socjopata/#h-osobowosc-dyssocjalna-podstawa-socjopatii-i-psychopatii

Autorka: Julia Skrzypiec, wolontariuszka Fundacji Zaginieni

Zdjęcie: shutterstock.com

Fundacja ZAGINIENI
chevron-down