KRS: 0000870180

W tym artykule razem przebrniemy przez niezwykle ciekawy, choć kontrowersyjny temat. Temat, który łączy w sobie nie tylko naukę, jaką jest psychologia i psychiatria, ale również moralność oraz wiarę.

Zadamy sobie dużo pytań, które nie do końca będą miały jednoznaczną odpowiedź. Nie będę tego ukrywać. Mimo wszystko mam nadzieję, że skoro teraz to czytasz, to będę w stanie zaspokoić chociaż część Twojej ciekawości – lub ją bardziej pobudzić.

A może pozostawię Cię z jeszcze większą niepewnością.

Na początek jednak to ja mam do Ciebie pytanie, Czytelniku…

Jakie jest Twoje pierwsze skojarzenie, gdy czytasz słowo psychoza?

Zadałam to samo pytanie osobom wokół mnie. Pojawiały się takie odpowiedzi jak: nieobliczalność, problem, narkotyki, otępienie, szaleństwo. 

A jaka była Twoja odpowiedź? 

Nauka odpowiada swoimi słowami

Według obowiązującego w Polsce ICD-10, czyli Międzynarodowej Statystycznej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych, psychoza w różnych postaciach jest elementem składowym nie tylko dość oczywistej schizofrenii, ale również np. zespołu amnestycznego, zaburzeń nastroju, majaczenia, padaczki, a nawet autyzmu. Może być również efektem ubocznym zażywania substancji psychoaktywnych lub alkoholu. 

Przeskakując do klasyfikacji DSM-5, w której znajdują się zaburzenia natury psychicznej, możemy wyczytać, że niektórym osobom cierpiącym na psychozę może brakować w ogóle świadomości posiadania swojego zaburzenia. Przez to dochodzi do nieprzestrzegania zaleceń terapeutycznych, co z kolei prowadzi do zwiększonego ryzyka nawrotów psychozy, zwiększonej ilości przymusowej terapii, większych trudności w funkcjonowaniu w społeczeństwie, a nawet agresji. 

Wymienione wyżej objawy wpasowują się we wspomnianą wcześniej schizofrenię. Jednak diagnoza schizofrenii jest stawiana tylko wtedy, gdy sam epizod psychotyczny jest uporczywy i nie można go przypisać działaniu aktywnych substancji lub innemu schorzeniu. Co ciekawe, istnieje silny udział genów w określaniu ryzyka rozwinięcia się schizofrenii, chociaż większość osób, u których zdiagnozowano schizofrenię, nie ma rodzinnej historii samej psychozy.

Ale czym w końcu jest psychoza?

Psychoza urojeniowa jest uporczywym, ostrym stanem, w którym osoba nią dotknięta przechodzi przez świat zbudowany na podstawie nierealistycznych, patologicznych i błędnych przekonań. Oprócz tego występują przemijające objawy psychotyczne, do których zaliczyć można halucynacje oraz, jak sama nazwa wskazuje, urojenia.

Halucynacje dotyczą widzenia nieistniejących przedmiotów i doświadczania zdarzeń, które nie mają miejsca w rzeczywistości. Może to być sytuacja w której osoba chora „widzi”, że ktoś ją obserwuje, podczas gdy w jej pobliżu tak naprawdę nie ma nikogo.

Natomiast urojenia dotyczą fałszywych i sprzecznych z logiką sposobów myślenia. Osoba chora nie widzi na własne oczy, ale „czuje” na swoim ciele jakieś obce spojrzenie, przez co czuje się obserwowana. Mówi się też czasami o urojeniach wielkościowych, gdzie osoba uważa, że ma wielką misję do wykonania, zesłaną na przykład przez samego Boga…

Religia też wyraża swoje zdanie

Wiara jest dużą częścią życia niektórych ludzi, a czasem nawet może stać się elementem ich tożsamości. Oddawanie się obrządkom religijnym w ciągu swojego życia ugruntowuje w jednostce przeświadczenie należności do jakiejś społeczności, co autentycznie może pomagać w funkcjonowaniu z innymi. 

Myślę, że możemy się zgodzić w tym, że sam akt wiary polega na patrzeniu na świat w konkretny sposób, na przekonaniu o istnieniu wyższej siły i aktywnym praktykowaniu wyznawania jakichś wartości wobec tej wyższości.

Wiara a urojenia

Starając się spojrzeć na tę kwestię obiektywnie, z boku, można powiedzieć, że urojenia i wiara mają na pewno jeden wspólny komponent -  jest nim właśnie widzenie świata przez takie okulary, które wyostrzają nasze pole widzenia na te wartości, na które „powinniśmy” zwracać uwagę. Wartości te są wyodrębnione w zależności od przeświadczenia, jakie znajduje się w szkłach naszych okularów.

Różnicą główną, wręcz zasadniczą, jest to, że w przypadku psychozy urojeniowej te okulary są przyklejone do nosa danej osoby. Nie można ich tak po prostu zdjąć. Taka osoba żyje w ciągłym przekonaniu, że świat jaki widzi, jest jedynym prawdziwym. Nie ma żadnych wątpliwości co do tego.

W przypadku wiary i religii te okulary są po prostu założone. Czasem spadną, czasem się zsuną z nosa. Osoba wierząca oczywiście oddaje się swoim przekonaniom jako tym prowadzącym ją przez życie, ale ma świadomość, że istnieją osoby wokół niej, które posiadają inne okulary, bądź ich nawet nie noszą. U takiej osoby pojawiają się czasem wątpliwości co do jej okularów, czy są tymi właściwymi, czy może chciałaby spróbować innych szkieł.

Pytania, jakie się nasuwają, są następujące:

Urojenia wielkościowe

Powyżej wspominałam już o urojeniach wielkościowych, ale uważam, że warto zwrócić na nie jeszcze większą uwagę. Ten rodzaj urojeń można zauważyć dość często u osób dotkniętych schizofrenią bądź psychozą, jednak zazwyczaj nie trwają one długo. Wiążą się one z tym, że osoba ich doświadczająca uważa się np. za wybrańca leczącego dotykiem, przewodnika ludzkości do nieba czy zbawiciela świata od grzechu. Czasem może nawet dojść do samej identyfikacji z istotą o nieograniczonej mocy, czyli np. z Bogiem.

Pod powierzchnią tego zjawiska znajduje się ukryte równanie. Urojenie wielkościowe może być takim kompromisem pomiędzy izolacją a byciem z ludźmi. Osoba identyfikująca się z jakąś siłą wyższą w trakcie epizodu psychotycznego dąży do izolacji od ludzi, ale również do kontaktu z nimi. Wiem, brzmi skomplikowanie i pozornie bez sensu, ale już tłumaczę.

Osoba z urojeniami wielkościowymi identyfikuje się na przykład z Mesjaszem. Uważa, że nim autentycznie jest. W związku z tym ma świadomość, że to ona posiada zdolności i informacje, które pozwolą zbawić ludzkość od złego - więc w pewnym sensie jest „ponad” innymi. A skoro jest wyżej w hierarchii, to jest wyjątkowa – z kolei jeśli jest wyjątkowa, to nie może przebywać w otoczeniu zwykłego społeczeństwa = MOCNIEJ SIĘ IZOLUJE.

Z drugiej strony izolując się coraz bardziej, osadza się jeszcze mocniej w przekonaniu, że autentycznie jest Mesjaszem. Zwiększa swoją własną wartość, ma przez to poczucie, że jeszcze większe jest jej znaczenie pośród ludzi jako bóstwo. Przecież taki wódz ma o wiele więcej do zaoferowania, a wejście w normalne relacje międzyludzkie zawsze wiąże się z pewnym spadkiem poczucia wielkości. W takim równaniu osoba z urojeniami wielkościowymi utrzymuje się w swojej „bezpiecznej” i „cudownej” bańce tożsamości zbudowanej w izolacji, ale jako zbawiciel ma „kontakt” z otoczeniem przez swoje niezwykłe zdolności i wiedzę = MOCNIEJ WIERZY W SWOJĄ MISJĘ.

Człowiek to istota społeczna. Nie umiemy nie żyć w społeczeństwie. Zatem u pacjentów ze schizofrenią czy psychozą o charakterze urojeń wielkościowych taka identyfikacja z postacią zbawiciela jest próbą rekompensaty chęci dążenia do izolacji. 

Perspektywa psychoanalityczna

Psycholog Javier Saavedra mówi o tym, że przypadki psychozy na tle religijnym należy przede wszystkim rozpatrywać na polu doświadczeń życiowych pacjentów z takim problemem. Udokumentowane przypadki oraz zapiski z sesji terapeutycznych najczęściej obejmują nurt psychoanalityczny. 

Nurt psychoanalityczny polega na szukaniu u pacjentów źródła problemu ukrytego w ich nieświadomości. Nieświadomość rozumie się tutaj jako część ludzkiej psychiki, do której wypierane są konfliktowe i zagrażające nam myśli. Często nie umiemy odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego pewne treści wywołują u nas konkretne reakcje, lub nie jesteśmy wcale zdolni do zauważenia niepożądanych reakcji. Psychoterapia w tym nurcie opiera się zatem głównie na pracy nad ukrywanymi fantazjami (również seksualnymi) i pragnieniami.

Jeśli chodzi o problem psychozy i urojeń w kontekście tego nurtu, psychoanalitycy mówią o tym, że przedmiot pragnień lub obaw pacjenta staje się w trakcie epizodu psychotycznego podmiotem jego wiary i treścią odczuwanych urojeń. Obszerniej opowiem Ci o tym w następnej sekcji.

Dodatkowo w kontekście schizofrenii często patrzy się na rysunki oraz wypowiedzi osób zmagających się z tym zaburzeniem. Według psychoanalityków przy braku bodźców zewnętrznych takie wytwory pacjentów mogą stanowić ekspresję naładowanych emocjonalnie i seksualnie kompleksów.

Identyfikacja z Jezusem Chrystusem

Psycholodzy pracujący w nurcie psychoanalitycznym zgromadzili na przestrzeni wielu lat kilka przypadków identyfikacji z postacią Jezusa Chrystusa. Przeanalizujmy sobie pewne z nich razem.

57-letni sprzedawca w trakcie epizodu psychotycznego był przekonany co do swojej wyjątkowości. Oprócz doświadczanej gonitwy myśli, wypowiadał się w sposób chaotyczny, nie ukrywając dosłownie niczego. Podczas standardowych pytań mógł przejść od neutralnych odpowiedzi do mówienia o rzeczach ogromnie nacechowanych seksualnie. Na pytanie o swoją własną matkę mężczyzna odpowiadał:

“Na imię jej Maria, Maria Dziewica - począłem się z Dziewicy Maryi - jej mąż to Józef, ale on nie jest moim ojcem.” 

Następnie przenosił się do opowieści o seksie oralnym, który rzekomo odbył z własną matką, używając parafrazy z Pisma Świętego.

„Pierwsi będą ostatnimi: pierwsza była Edith M., ostatni był w Bath Beach.”

Edith M. to matka mężczyzny, a Bath Beach to miejsce, w którym mieszkał ze swoją żoną. Inne niepokojące cytaty wskazujące na identyfikację z Jezusem Chrystusem wyglądały następująco:

“Jam jest Jezus Chrystus, teraz wiszę na krzyżu, jestem przybity do krzyża.”

“Nikt poza mną, którym stworzył słońce, księżyc i gwiazdy, nie może patrzeć rozjarzonemu słońcu w twarz.”

Przed epizodem psychozy pacjent mówił o problemach ze wzwodem. Mężczyzna wyznawał również, że jest w stanie wyleczyć milion ludzi w zaledwie minutę, używając własnego moczu lub moczu swojej matki. Prócz tego jego matka miała mieć zdolność zmieniania płci i koloru skóry. 

„Bóg dał mi nakaz oczyszczenia świata […]. Pojawiłem się na świecie po raz drugi, ażeby żyć wiecznie z moim ludem i uczynić go ponownie młodym.”

Innym razem mężczyzna mówił o tym, że jego własna żona tak naprawdę jest żoną jego ojca, a on sam jest mężem swojej matki. Psychoanaliza doszukuje się tutaj tzw. kompleksu Edypa - dziecko odczuwa pragnienie seksualne wobec rodzica płci przeciwnej, jednocześnie odczuwając wrogość do drugiego, uważając go za rywala. Omawiany przez nas pacjent swoimi stwierdzeniami „eliminuje” dwóch rywali - swoją żonę oraz ojca, Johna.

“Stary John nie żyje. Doszło do eliminacji”

“- Diabeł mnie odmienił.

- Kim jest diabeł?

- Rooseveltem; strzeliłem do Roosevelta.

- Czyli kogo?

- Mojego Boga, męża, ojca, męża córki [...] O Boże, mój Boże, zabiłem mojego ojca?”.

Psychoanalityk zajmujący się tym mężczyzną mówi o tym, że granica między fantazją a rzeczywistością praktycznie nie istnieje. Pragnienia dziecka są realizowane niemal od razu, przez co mają swoją prawdziwość w umyśle takiego malucha. Tak samo jest w przypadku pacjenta w trakcie stanu psychozy. W momencie zderzenia dorosłego człowieka z rzeczywistością - z tym, że jego pragnienia nie są już realizowane ot tak - okazać się może ona zbyt trudna. 

U takiego człowieka następuje w związku z tym regresja, czyli jeden z mechanizmów obronnych, o których mowa w psychoanalizie. Polega ona na cofaniu się do poprzednich etapów rozwojowych, a przejawia się to głównie w zachowaniu. Według tego nurtu to właśnie regresja może być przyczyną psychozy.

Jak to jest być Jezusem?

Psychoterapeuta Alan Gettis twierdzi, że w każdym szpitalu psychiatrycznym można znaleźć przynajmniej kilku Jezusów Chrystusów. Samo urojenie widzi on w charakterze oczywiście wielkościowym, ale również prześladowczym. Urojenie prześladowcze polega na tym, że osoba go doświadczająca jest przekonana o tym, że osoby wokół niej chcą jej wyrządzić krzywdę lub „wejść” do jej myśli. 

Gettis uważa, że wielkościowe urojenie w postaci identyfikacji z Chrystusem powstaje na bazie prześladowczych myśli o podejrzanym zainteresowaniu otoczenia wobec osoby chorej. Dodatkowo uważanie się za postać tak „idealną” rekompensuje niskie poczucie własnej wartości. Wszystko zaczyna się od projekcji. Jest to inny psychoanalityczny mechanizm obronny, polegający na przypisywaniu bliskim własnych niechcianych emocji i odczuć. 

Zatem w procesie „stawania się” Jezusem według Alana pierwszym krokiem jest odseparowanie we własnym ego tego, co jest słabe i niepożyteczne. Następnie przerzuca się to na osoby w najbliższym otoczeniu, pozostawiając swoją własną osobę w narcystycznym kole wspomnianej wyżej regresji. Kiedy już odda społeczeństwu te niechciane cechy, pacjent doświadczający urojeń zaczyna uważać się za uwielbionego i wszechmogącego. A kto jest uwielbiany, czczony w kościołach i wszechmogący w większej części naszego społeczeństwa (bo przez aż 31%)? No właśnie. 

Pewien pacjent przez dwa lata utożsamiał się z Jezusem, ponieważ m.in. posiadał podobną brodę. Na pierwszy rzut oka możesz pomyśleć: przecież to jest nielogiczne. No i masz rację. Pacjent w trakcie epizodu psychozy, nie dość, że jest nielogiczny, to swoje własne operacje umysłowe dokonuje w obrębie zupełnie innej logiki. Pamiętasz co mówiliśmy o regresji?

Gdy miałeś od około 1 roku do 3 lat pojawiały się u ciebie pierwsze operacje myślowe. Myliłeś podobne z identycznym. Gdy byłeś dzieckiem przez jakiś czas każda kobieta była dla ciebie „mamusią”, prawda? W psychozie również tak jest, i prowadzić to może do „orgii identyfikacji”. Jeśli osoba doświadczająca urojeń odkryje, że ma jakąś cechę, którą posiada również inny bohater czy święty, może zacząć utożsamiać się z tą postacią. 

Oczywiście, wbrew pozorom, takie utożsamianie się ma także swoje plusy – dostarcza czasem odpowiedzi na nurtujące problemy egzystencjalne. Ale tutaj te plusy się kończą.

Odpowiedzi

W świecie psychologii i psychiatrii nie mamy niestety rozróżnienia na psychozę na tle religijnym. W związku z tym również pytania, które zadaliśmy sobie w trakcie tego artykułu, pozostają bez gruntownej i jednoznacznej odpowiedzi. Wielu badaczy uważa, że jest to obszar bardzo wybrakowany w badaniach empirycznych, choć przypadki tego zaburzenia psychotycznego nie są aż tak rzadkie, jak mogłoby się wydawać. 

Statystyki występowania, które przytoczę poniżej, pochodzące z czwartego punktu w źródłach na dole artykułu, prawdopodobnie pochodzą z okolic 2018 roku. Starałam się znaleźć nowsze, niestety nie udało mi się to. 

Według źródeł niemieckojęzycznych przed i w trakcie I i II wojny światowej aż 45% osób z psychozą doświadczyło urojeń o treści religijnej. W niedawnych latach procent pacjentów doświadczających urojeń na tle religijnym może rozkładać się mniej więcej następująco:

Mimo rozpatrywania poszczególnych kwestii na gruncie wielu nauk – nie tylko tych o ludzkim umyśle i zachowaniu, ale także kulturoznawstwa, teologii i filozofii – to, co otrzymujemy, wciąż nie daje satysfakcjonujących wniosków.

Zakończę ten artykuł kolejnym pytaniem do Ciebie, Czytelniku. Zdecyduj, jakie szkła teraz wybierzesz do swoich okularów.

Gdzie tak naprawdę kończy się granica przekonania, a zaczyna początek obłędu?

Źródła:

  • American Psychiatric Association. (2013). Diagnostic and statistical manual of mental disorders (5th ed.).
  • Cierpiałkowska, L., Sęk, H. (2016) Psychologia kliniczna.
  • Dyga, K., Stupak, R. (2018) Sposoby rozumienia urojeń religijnych związanych ze zmianą tożsamości na przykładzie identyfikacji z Jezusem Chrystusem. Psychiatr. Pol. 2018; 52(1): 69–80. ), https://doi.org/10.12740/PP/64378
  • World Health Organization. (2009). International statistical classification of diseases and related health problems (10th rev.)
  • https://www.psycholog-krakow.net.pl/psychopatologia-a-religia.html
  • https://www.ipri.pl/duchowosc/zaburzenia/
  • https://www.psychoterapia.org/terapia-psychoanalityczna
  • https://populationeducation.org/world-population-by-religion-a-global-tapestry-of-faith/

Autorka: Julia Skrzypiec, wolontariuszka Fundacji Zaginieni

Zdjęcie: www.freeimages.com

Fundacja ZAGINIENI
chevron-down