KRS: 0000870180

Mary Shelley w jednej ze swoich książek napisała, że „nikt nie wybiera zła: jest ono mylone ze szczęściem i dobrem, którego każdy poszukuje”. I faktycznie, gdy przyjrzeć się nawet złym i okrutnym zachowaniom ludzi, mało które z nich jest przez kogoś podejmowane dlatego, że po prostu jest „złe”. Należy bowiem zauważyć, ze każde działanie ma jakiś cel i sens: celem kradzieży jest zdobycie danego przedmiotu lub dóbr materialnych, na które dany przedmiot można wymienić; celem porwania drugiego człowieka może być zdobycie pieniędzy z okupu, bądź nielegalnej sprzedaży, czy zasianie strachu w społeczeństwie. A więc jeśli jakieś działanie uznane jest przez nas za bezsensowne, oznacza to mniej więcej tyle, że my tego sensu (jeszcze) nie widzimy.

Jakie więc ludzkie cele, poza korzyściami finansowymi, mogą popychać ludzi do czynów uznawanych ogólnie za złe czy okrutne?

Po pierwsze, wyobraźmy sobie, że zostaliśmy wychowani w środowisku, które zamiast cenić postępowanie zgodnie z prawem, daje nam komunikaty, że musimy je łamać, aby przetrwać. I mowa tutaj nie tylko o środowiskach, w których bieda i niski status społeczny zmuszają ludzi do postępowania wbrew prawu, ale i o zorganizowanych grupach przestępczych, czy środowiskach, w których status wywalcza się sobie przemocą i okrucieństwem. Osoba przebywająca długo w takiej grupie przejmuje jej normy – zasady, którymi należy się kierować, aby pozostać członkiem grupy i być jako taki członek akceptowany.

W pewnych momentach, do głosu dochodzi również konformizm, czyli taka jednostka zaczyna zmieniać swoje zachowania i opinie, aby dostosować się do większości. Jeśli więc grupa mówi, że należy być okrutnym, jest duża szansa że jednostka się do tych wymagań dostosuje. Jaki ma w tym cel? Nie zostać wyśmianym oraz wykluczonym. Takie zjawisko jak się okazało zachodzi nie tylko u dorosłych, ale i u dzieci i młodzieży.

A można się z nim spotkać choćby w… szkołach.

Znęcanie się, rozumiane jako długotrwałe stosowanie agresji fizycznej i/lub psychicznej przez jednostkę bądź grupę w stosunku do innej jednostki, również można nazwać aktem okrucieństwa.[1] Oczywiście podejmowane przez dzieci będzie się opierało na działaniach, na które są one w stanie się zdobyć. A więc rzadziej będzie to poważne pobicie, częściej raczej przepychanki, wyśmiewanie, pomijanie czy zabieranie przedmiotów. Znęcanie opiera się na tym, że ofiara zazwyczaj niczym nie zawiniła swojemu oprawcy. Po co więc oprawca to robi? Aby zdobyć bądź zaznaczyć swoją pozycję w grupie rówieśniczej. Osobom zaś biernie przyglądającym się aktom agresji, przyświecać może cel, o którym była mowa w powyższym akapicie – nie chcą one zostać wyrzucone z grupy, aby nie podzielić losu ofiary. Warto tutaj zaznaczyć, że dla dzieci i młodzieży pozycja w grupie rówieśniczej jest niezwykle istotna, stąd nawet dobrze wychowane dzieci, które dobrze wiedzą, że mogą zostać ukarane za takie zachowanie, mogą je podejmować.

A co z autorytetami?

Nauczycielami i rodzicami, którzy mogliby zatrzymać nieodpowiednie zachowania? Owszem, rola autorytetów jest tutaj nieoceniona. Niemniej, zostawiając na chwilę podwórko szkolne, warto zauważyć, że wpływ autorytetów nie ogranicza się tylko do wpływu na dzieci i młodzież, ale również na dorosłych. Pod ich naciskiem ludzie myślący, można by pomyśleć, w pełni krytycznie, potrafią robić złe i okrutne rzeczy.

Przykładem tego, może być eksperyment Stanleya Milgrama. Zapraszał on ludzi do specjalnie przygotowanego pokoju, w którym mieli się oni wcielić w rolę „nauczycieli” i uczyć innego uczestnika (w rzeczywistości pozoranta) par słów. Jeśli ich „uczeń” udzielał złej odpowiedzi na pytanie, mieli oni wymierzać mu wstrząsy elektryczne o coraz to większym natężeniu. Wszystkiemu przyglądał się rzekomy eksperymentator, czyli w rzeczywistości niezbyt doświadczona osoba w białym kilcie, która gdy tylko „nauczyciel” się zawahał, zachęcała go do kontynuowania badania. Jak się okazało, pomimo próśb i krzyków „ucznia” aby w pewnym momencie przerwać badanie, „nauczyciele” nadal wymierzali mu coraz to większe wstrząsy elektryczne. Nawet, gdy pod koniec badania „uczeń” przestawał się w ogóle odzywać, co oznaczałoby, że zemdlał lub nawet nie żyje, duża część badanych nadal decydowała się wymierzać mu wstrząsy, choć na zdrowy rozsadek, nie dało się już takiego człowieka niczego nauczyć.

Skąd więc w ludziach taka postawa i brak krytycyzmu?

Okazuje się, że za wszystkim stoi owy człowiek w białym kilcie, który zachęca do kontynuowania eksperymentu. Niejako ściąga w ten sposób z osoby wymierzającej karę część odpowiedzialności, co ułatwia wytłumaczenie sobie, że nie robi się nic złego, a jedynie wykonuje polecenia. Ale skoro, jak już było wspomniane, nie ma działań bezcelowych, to jaki jest cel bezkrytycznego słuchania drugiego człowieka? Otóż owo zjawisko działa wtedy, gdy drugi człowiek postrzegany jest jako autorytet, a więc ktoś cieszący się uznaniem. Do głosu dochodzi wtedy strach przed popełnieniem błędu w obliczu tak znaczącej jednostki, a także strach przed sprzeciwieniem się jej. Być może w niektórych przypadkach również chęć zaimponowania. Badanie pokazało, że nieistotne są tu cechy osobowości badanego, ani nawet jego płeć, a to właśnie obecność autorytetu odgrywała tu najistotniejszą rolę.

A co w przypadku, kiedy wcale nie stoi nad nami autorytet?

Kiedy nie zależy nam aż tak na zdobyciu pozycji w grupie, a nasze normy mówią, aby postępować zgodnie z prawem? Czy wtedy jesteśmy skazani na dobre postępowanie? Okazuje się, że nie jest to takie proste. Dochodzi tutaj jeszcze istotna rola systemu, w którym działamy.

Aby zilustrować wpływ systemu na jednostkę Philip Zimbardo przeprowadził „stanfordzki eksperyment więzienny”. Podzielił on losowo swoich studentów na dwie grupy – więźniów i strażników, a następnie zamknął ich w specjalnie przygotowanych pomieszczeniach imitujących więzienie. Studenci będący strażnikami mieli w tym stworzonym systemie władzę, podkreślaną choćby przez mundury wojskowe, czy noszone przy pasie pałki policyjne i kajdanki. „Więźniowie” zaś, mieli być im posłuszni. Jak się okazało, z dnia na dzień podczas trwania eksperymentu, „strażnicy” stawali się coraz bardziej wrodzy i dopuszczali się coraz okrutniejszych aktów wobec „więźniów”, ci drudzy zaś, stawali się coraz bardziej posłuszni. Mimo, że początkowo wszyscy byli zwykłymi studentami o niewyróżniającym się rysie osobowościowym, w zależności od roli jaką dostali w systemie potrafili stać się bardzo agresywni lub bierni i wycofani. Eksperyment, mimo że zaplanowany był na 2 tygodnie, zakończono po 6 dniach ze względu na poniżanie i akty sadyzmu, które były podejmowane wobec części badanych.

Co więc zmusiło tych młodych ludzi do takiego traktowania swoich rówieśników? Przecież mieli już pozycję w grupie, której nie mogli utracić, a nie stał nad nimi żaden autorytet. Okazuje się, że zadziałał zgubny wpływ systemu. Posiadając w nim określoną rolę, wypełniali ją, działając zgodnie z systemem. Aż w końcu się w danej roli zatracali, widząc że działania przynosiły zamierzony skutek - wzmacniali je.

Powstaje więc pytanie, czy skoro tak łatwo jest poddać się złu, każdy będzie źle postępował?

Jak pokazuje życie, istnieją na tym świecie bohaterowie, którzy potrafią postawić odpowiednie postępowanie ponad wpływem grupy, systemu czy autorytetu. Czytając to, większość osób ma nadzieję, że oni byliby właśnie takimi wyjątkowymi jednostkami, jednak psychologia pokazuje, że taka postawa jest niezwykle trudna. Często wiąże się z byciem niezrozumianym, wykluczonym i działaniem samotnie przeciw całemu systemowi. W ekstremalnych przypadkach może wiązać się z zagrożeniem życia zarówno jednostki, jak i jej bliskich. Niemniej, popkultura daje nam obraz bohaterów jako uwielbianych przez tłum, wdzięczny za ich dokonania. I choć jest wielu, których właściwe czyny nie wychodzą na światło dzienne, odpowiednie postępowanie ostatecznie bywa zazwyczaj chwalone i nagradzane. Stąd mimo trudności, które stawia przed nami nasza psychika oraz środowisko, warto choć próbować odróżniać dobro od zła i nie pozostawać biernym.


[1] Według PWN „okrucieństwo” to „skłonność do znęcania się”.

Bibliografia:

  • Asch, S. E. (1956). Studies of independence and conformity: I. A minority of one against a unanimous majority. Psychological monographs: General and applied70(9), 1.
  • Bocchiaro, P., & Zimbardo, P. G. (2010). Defying unjust authority: An exploratory study. Current Psychology29, 155-170.
  • Milgram, S. (1965). Some conditions of obedience and disobedience to authority. Human relations18(1), 57-76.
  • Milgram, S. (2008). Posłuszeństwo wobec autorytetu. Kraków: Wydawnictwo WAM.
  • Zimbardo, P. G., Johnson, R. L., McCann, V., Materska, M., Radzicki, J.(2017). Psychologia: kluczowe koncepcje. Człowiek i jego środowisko. Wydawnictwo Naukowe PWN.

Autorka: Klaudia Sak, wolontariuszka Fundacji Zaginieni

Zdjęcie: https://tygodnikits.pl/

Fundacja ZAGINIENI
chevron-down