KRS: 0000870180

Wybitny. Inteligentny. Niezwykły. Utalentowany. Geniusz. Tak najczęściej przedstawiany jest Michał.

I.

Michał Jakub Łysek Przyszedł na świat 1 marca 1973 roku w Krakowie. Nie miał rodzeństwa. Chociaż Michał na pierwszy rzut oka zdawał się być mało przystępny, zdystansowany, zawsze z poważną miną, jednak w swoim niewielkim gronie bliskich przyjaciół zmieniał się nie do poznania.

Serdeczny, uśmiechnięty, z burzą gęstych długich włosów i ogromnym poczuciem humoru. Wrażliwy, dusza romantyka. Zawsze chętny do pomocy. Miał wiele pasji. Był spragniony świata. Pisał wiersze. Kochał podróżować, uwielbiał muzykę, pochłaniał tony książek. Potrafił przejechać pół Europy na rowerze. Pasjonowała go fotografia. Z każdej wycieczki przywoził mnóstwo zdjęć i ciekawych historii do opowiedzenia, których jego znajomi zawsze chętnie wysłuchiwali.

Podczas jednej z takich zagranicznych rowerowych wycieczek Michał poznał we Francji dziewczynę, młodą studentkę Akademii Sztuk Pięknych. Wielkanoc 1997 roku planowali spędzić razem.

Michał nie opuścił ani jednego koncertu swojego ukochanego, holendersko-angielskiego zespołu rockowego The Legendary Pink Dots – teksty ich piosenek tłumaczył i publikował w Internecie. Nie rozstawał się ze swoją ulubioną książką, którą był „Kubuś Puchatek”. Podziwiał piękno przyrody i zwierząt, a najbardziej kochał delfiny, które uważał za niezwykle inteligentne. Próbował przekonywać swoich znajomych, by nie jedli tuńczyków – podczas połowów tych ryb delfiny umierają w męczarniach, zaplątując się w wielkie sieci.

Michał odnalazł miłość swojego życia jeszcze w dzieciństwie. Była nią matematyka – królowa wszystkich nauk i królowa jego serca. Jego uzdolniony ścisły umysł pozwalał mu na branie udziału w licznych konkursach matematycznych. W 1992 roku Michał wygrał licealne Międzynarodowe Zawody Matematyczne w kategorii klas IV o profilu matematyczno-fizycznym. Takie osiągnięcie umożliwiało wybranie dowolnej uczelni wyższej bez obowiązku zdawania egzaminów wstępnych.

Ale Michał nie należał do osób, które spoczywają na laurach. Zdecydował się na wybór jedynej uczelni, której nie obejmował przywilej otrzymany w konkursie. Niedługo później więc Michał przystąpił do egzaminów wstępnych na kierunek Matematyka na Uniwersytecie Jagiellońskim.

II.

Na studiach szło mu doskonale. Na III roku wybrał sekcję teoretyczną – jedną z najciekawszych, ale i najtrudniejszych na tym kierunku. Interesowały go układy dynamiczne i fizyka matematyczna. Michał został dwukrotnie stypendystą Ministra Edukacji Narodowej, a na V roku udał się na Uniwersytet Oksfordzki dzięki otrzymanemu stypendium Fundacji Stefana Batorego. Pisał pracę magisterską na temat teorii chaosu. Po obronie Michał planował rozpocząć studia doktoranckie oraz prowadzić ćwiczenia z układów dynamicznych.

Zabrakło mu czasu.

III.

14 marca 1997 roku. Michał umówiony był z kolegą. Rozmawiali, słuchając hitów The Legendary Pink Dots, potem wybrali się na spacer, który jednocześnie miał być odprowadzką kolegi. Michał zabrał ze sobą rower – zdecydował, że w drodze powrotnej wsiądzie na niego i tak wróci do domu.

Mniej więcej w tym samym czasie dwoje uczniów krakowskiego technikum zastanawiało się, jak spędzić to piątkowe popołudnie. Zaczynał się weekend, fajnie by było jakoś się rozerwać, jednak ani Pawłowi T., ani Wojciechowi K., żaden kreatywny pomysł nie przychodził do głowy. Uznali, że kilka orzeźwiających piw ich zainspiruje. Inspiracja przyszła – ale nie taka, jakiej można by się spodziewać po nastolatkach.

Nastolatkowie lubią piłkę, lubią czytać komiksy, grać w gry komputerowe, może zrobić zabawnego psikusa sąsiadom. Na pewno nie zabijać. A to właśnie ten pomysł Wojciech i Paweł uznali za doskonały sposób rozrywki. No dobrze, pomysł jest, ale jak go zrealizować? Znajomy ma kij bejsbolowy. Gruby, drewniany, ciężki.  Taki raz dwa może pozbawić życia. Gdzie zapolować? Ulica Do Wilgi jest w sam raz. A kto będzie ofiarą? Zobaczą, kto akurat im się nawinie. Wtedy wybiorą.

Może kobieta? Skręciła za wcześnie.

Mężczyzna? Ale było ich dwóch. Nie daliby im rady, nie są tak silni.

Wtem nadjechał chłopak na rowerze. Niewiele starszy od nich. A co najważniejsze, sam. 

IV.

W momencie, gdy Michał znalazł się na ulicy Do Wilgi, nieoczekiwanie ktoś strącił go z roweru, a on sam otrzymał kilka potężnych ciosów w głowę. Po tym ataku oprawcy zbiegli. Michał, ledwo przytomny, zdołał jeszcze o własnych siłach wrócić do mieszkania przy ul. Brożka. "Tatuś, otwórz, napadli mnie" - te słowa usłyszał ojciec, który otworzył mu drzwi.

Michał zdążył wejść do mieszkania, pójść do łazienki, żeby zmyć krew, a po chwili stracił przytomność.

Państwo Łysek przez 20 minut próbowali dodzwonić się na pogotowie – i bynajmniej nie dlatego, że linia była zajęta. Kiedy już się dodzwonili, dyspozytorka, zamiast wysłać karetkę, zaczęła zadawać mnóstwo zbędnych pytań.

Zanim pogotowie w końcu przyjechało pod wskazany adres, minęła godzina. Michał w końcu został zabrany do szpitala. Wciąż był nieprzytomny. I tej przytomności nie odzyskał już nigdy. Obrażenia były tak rozległe, że zmarł w szpitalu 16 marca 1997 roku.

Pomimo tragedii, rodzice Michała podjęli niezwykle trudną i szlachetną decyzję o oddaniu organów swojego jedynego dziecka do przeszczepu. Wiedzieli, że Michał, który zawsze był gotów do pomocy innym, tego by chciał. Jego twardówki, nerki, serce trafiły do potrzebujących i dały innym życie, które Michałowi zostało w tak okrutny sposób odebrane.

Pogrzeb Michała odbył się 21 marca 1997 roku. Około tysiąc osób żegnało uzdolnionego młodego człowieka. W południe zawyły syreny, wstrzymano ruch uliczny na minutę. Wieczorem mieszkańcy Krakowa symbolicznie zapalili w oknach znicze. Został zorganizowany również Marsz Milczenia przeciwko przemocy, w którym wzięło udział przeszło kilkadziesiąt tysięcy osób.

V.

Szybko wszczęto poszukiwania sprawców napadu. Została wyznaczona nagroda za wskazanie zabójców Michała przez ministra sprawiedliwości. Tymczasem Paweł i Wojciech uznali swój wyczyn za godny uwagi na tyle, by chwalić się wśród swoich kolegów ze szkoły, że „pobili jakiegoś długowłosego”. Nie spodziewali się jednak, że napadnięty przez nich młody człowiek nie przeżył ataku.

Wkrótce chłopcy zostali zatrzymani. Przyznali się do winy, nigdy jednak nie okazali skruchy ani nie przeprosili rodziców Michała. Mimo że popełnili zbrodnię jak dorośli, zostali osądzeni jako nieletni. Zgodnie z wyrokiem Sądu Rodzinnego i dla Nieletnich w Krakowie – Podgórzu, 30 stycznia 1998 roku Wojciech K. i Paweł T. zostali umieszczeni w zakładach poprawczych (Paweł w Barczewie, Wojciech w Pszczynie) do ukończenia 21. roku życia.

Poprawczak. Za odebranie życia. Dla rozrywki. Wyrok przyjęto z niedowierzaniem i oburzeniem, zarówno przez społeczeństwo, jak i rodziców Michała. Niestety, wówczas była to najsurowsza kara przewidziana dla nieletnich. Dopiero tragedia Michała przyczyniła się do nowelizacji kodeksu karnego.

VI.

W 2002 roku zabójcy Michała wyszli na wolność po 5 latach odsiedzenia kary. Skończyli 21 lat. Wojciech w maju, Paweł 5 miesięcy później.

W trakcie odbywania wyroku Paweł próbował skrócić okres przebywania w zakładzie poprawczym za wszelką cenę. W 2000 roku nie stawił się w zakładzie po dwutygodniowej przepustce, przyznanej w ramach leczenia ręki. Zamiast tego ciągle dosyłał zwolnienia lekarskie. Sąd jednak nakazał natychmiastowe stawienie się Pawła z powrotem w miejscu odbywania kary.

Później Paweł otrzymał miesięczny urlop, ale i z niego nie miał zamiaru wracać. Wydano za nim wówczas list gończy. Został zatrzymany, ale nie pociągnięto go do odpowiedzialności za samowolne przedłużenie urlopu, nie uznano tego bowiem za przestępstwo.

Rodzice Pawła starali się o wcześniejsze zwolnienie syna, składając wniosek do sądu o jego wcześniejsze zwolnienie. Sąd jednak nie wyraził zgody, uzasadniając swoją decyzję względami społecznymi. Natomiast resocjalizacja Wojciecha przyniosła pozytywne efekty, a wychowawcy przyznali mu bardzo dobrą opinię. Opuścił poprawczak zgodnie z ustalonym przez sąd terminem, chociaż i jemu zdarzyło się nie wrócić z przepustki. Musiał być doprowadzony do zakładu.

VII.

Michał Łysek nie został zapomniany. Uczelnia, na której studiował, postanowiła uhonorować swojego wybitnego studenta w piękny sposób. Uniwersytet Jagielloński corocznie funduje stypendium im. Michała Jakuba Łyska dla najzdolniejszych matematyków, o które mogą się ubiegać studenci, doktoranci oraz pracownicy naukowi Instytutu Matematyki. Stypendium jest przyznawane każdego roku w marcu, w rocznicę śmierci Michała.

Michał żyje, dopóki będzie się o nim mówić. Można poznać go bliżej, słuchając The Legendary Pink Dots, czytając Kubusia Puchatka czy zagłębiając się w teorię chaosu. Można również Michała odwiedzić – jego grób znajduje się na Cmentarzu Batowickim w Krakowie.

Dziś Michał miałby 51 lat. Może założyłby własną rodzinę… Na pewno posiadałby imponujący dorobek naukowy.

Non omnis moriar.

*Cytat w tytule artykułu pochodzi z przetłumaczonego tekstu piosenki Legendary Pink Dots, ulubionego zespołu Michała.

Źródła:

  • https://gazetakrakowska.pl/minelo-15-lat-od-brutalnego-zabojstwa-michala-lyska/ar/531997
  • https://www.se.pl/krakow/wyszli-na-miasto-zapolowac-i-zatlukli-genialnego-studenta-matematyki-w-tym-roku-minelo-25-lat-od-smierci-michala-aa-pqzS-S2UV-i2EE.html
  • https://wiadomosci.onet.pl/krakow/po-smierci-michala-plakal-caly-krakow-zatlukli-go-dla-zabawy-kijem-bejsbolowym/2yzg01p
  • https://wiadomosci.wp.pl/krakow/jeden-z-zabojcow-michala-lyska-odzyskuje-wolnosc-6108991300420737a
  • https://matinf.uj.edu.pl/aktualnosci/-/journal_content/56_INSTANCE_SaA7HRzna0dW/41633/150319273
  • https://im.uj.edu.pl/studia/sin/stypendium-im-michala-jakuba-lyska
  • https://www.uj.edu.pl/wiadomosci/-/journal_content/56_INSTANCE_d82lKZvhit4m/10172/151726855
  • https://wiadomosci.onet.pl/na-tropie/zabili-dla-rozrywki/v7lw2
  • https://dziennikpolski24.pl/zabojca-lyska-na-przepustce/ar/2280640
  • https://krakow.wyborcza.pl/krakow/7,44425,840571.html
  • https://krknews.pl/kartka-z-kalendarza-14-marca-ta-zbrodnia-wstrzasnela-krakowem/

Autorka: Martyna Gregorczuk, wolontariuszka Fundacji Zaginieni

Zdjęcie: Gazeta Krakowska

Czy zaskoczę Cię, jeśli powiem Ci, że w Polsce zabójstwo to nie to samo co morderstwo?
Ale z drugiej strony… czy każde morderstwo jest zabójstwem?

Można powiedzieć, że jest to dość podobna sytuacja do znanej nam wszystkim zasady matematycznej – każdy kwadrat jest prostokątem, ale nie każdy prostokąt jest kwadratem.

Ale zanim jakiekolwiek prawne wyjaśnienia, zacznijmy rozgrzewkę, tak na logikę!

Potoczna definicja

Różnice między zabójstwem a morderstwem są często źródłem nieporozumień, nie tylko w mediach, ale także w potocznym języku. Często te dwa pojęcia są używane ze sobą zamiennie, jako synonimy, co w niektórych przypadkach jest naprawdę ogromnym błędem. Zrozumienie, co odróżnia zabójstwo od morderstwa, jest kluczowe aby odpowiednio określić intencje sprawcy.

W języku potocznym zabójstwo jak i morderstwo najczęściej jest określane jako przestępstwo polegające na umyślnym pozbawieniu człowieka życia, jednak jest to definicja bardzo spłaszczająca.

Wejdźmy troszkę głębiej w ten temat…

Podstawowe wprowadzenie

§ 1. Kto zabija człowieka, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 8, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności.

~ fragment art. 148 polskiego Kodeksu Karnego

Tak właśnie wygląda definicja zabójstwa według polskiego prawa karnego. Czyli na chłopski rozum – odebranie życia drugiemu człowiekowi. Ważne jest to, że musi być ono umyślne aby można było mówić o zabójstwie. Oznacza to, że sprawca zdaje sobie sprawę z tego, że konsekwencją jego czynów będzie zabicie człowieka i do tego właśnie dąży. 

Możesz zauważyć już, że termin jakim jest ‘zabójstwo’ jest dość szeroki. Gdzie w tym wszystkim jest morderstwo, które dotyczy… no właśnie, tego samego? Otóż nie do końca!

Pod szerokim pojęciem jakim jest ‘zabójstwo’ znajduje się bardziej określone, posiadające więcej wytycznych ‘morderstwo’. Bowiem o morderstwie mówimy wtedy, kiedy oprócz tego podstawowego wymogu jakim jest umyślne zabicie drugiego człowieka, u sprawcy pojawia się skrupulatne planowanie, bezduszność w dokonywaniu przestępstwa, szczególne okrucieństwo czy np. motywacja, która wywołuje szczególne potępienie wśród społeczeństwa. Czyn morderstwa wiąże się także z nieco większą przewidywalną karą, a wygląda ona następująco.

§ 2. Kto zabija człowieka:

1. ze szczególnym okrucieństwem,

2. w związku z wzięciem zakładnika, zgwałceniem albo rozbojem,

3. w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie,

4. z użyciem materiałów wybuchowych,

podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 12, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności.

~ fragment art. 148 polskiego Kodeksu Karnego

Zabójstwo i morderstwo podchodzą pod ten sam artykuł, ponieważ oba dotyczą przestępstwa jakim jest zabicie człowieka. W głównej mierze różni je zakres tego, jakie działania wpadają pod ich otoczkę. Dlatego teraz zajmiemy się wyodrębnionymi w polskim prawie karnym rodzajami zabójstw, a potem morderstw.

Rodzaje zabójstw w polskim prawie karnym

W naszym prawie karnym wyróżnia się 3 typy zabójstw. 

Pierwszym typem jest zabójstwo podstawowe.

W tym miejscu powracamy do najprostszej definicji zabójstwa, bo właśnie tym jest zabójstwo podstawowe – umyślne odebranie życia drugiemu człowiekowi. Sprawcą zabójstwa podstawowego może być każda osoba zdolna do ponoszenia odpowiedzialności karnej, czyli osoba, która ma przynajmniej 17 lat. 

Ciekawie sprawa wygląda w przypadku osób niepełnoletnich. Nasz kodeks karny określa, że są przypadki, w których osoby małoletnie mogą odpowiadać za zabójstwo podstawowe ORAZ morderstwo w taki sam sposób jak osoby pełnoletnie. Jednym z takich przypadków jest nieudolność w resocjalizacji nieletniego.

Szczególną uwagę, oprócz umyślnego działania przestępcy, zwraca się na charakter tego działania. Może być on bezpośredni lub ewentualny.

Najprościej mówiąc, zamiar bezpośredni wiąże się z chęcią popełnienia zabójstwa, a zamiar ewentualny z godzeniem się na taką możliwość.

Za zabójstwo podstawowe polski kodeks karny przewiduje karę pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 10 i karę dożywotniego pozbawienia wolności.

Drugim typem jest zabójstwo uprzywilejowane.

Dobrym przykładem jest zabójstwo popełnione w afekcie. Afekt to stan silnego wzburzenia fizjologicznego, który powoduje bardzo dużą nierównowagę psychiczną i emocjonalną, a wywoływany jest przez bardzo silne bodźce np. stresowe. Afekt w większości przypadków wiąże się z nieracjonalnymi działaniami i nietypowymi reakcjami pod wpływem chwili, bez namysłu. 

Aby udowodnić sprawcy zabójstwo w afekcie należy bardzo dokładnie udokumentować i uzasadnić wspomniany afekt. Bowiem za takie zabójstwo, pod wpływem naprawdę silnych emocji, kara jest stosunkowo mniejsza niż za zabójstwo podstawowe i kwalifikowane, do którego przejdziemy za chwilę.

W orzekaniu w sprawach gdzie podejrzane jest zabójstwo w afekcie bardzo ważna jest rola okoliczności w których doszło do zbrodni. Analiza procesu decyzyjnego oskarżonego to podstawowa czynność jaka powinna zostać wykonana, w szczególności gdy omawiane są możliwości popełnienia zabójstwa uprzywilejowanego.

Silne wzburzenie emocjonalne może również się pojawić w stanie nietrzeźwości umysłu pod wpływem alkoholu, narkotyków – ogólnie rzecz biorąc środków odurzających. W takim przypadku, aby kwalifikować się do czynu zabójstwa uprzywilejowanego, należy dokładnie udokumentować, że afekt u sprawcy, który dokonał zabójstwa pod wpływem takich substancji, mógł pojawić się również bez ich udziału.

Za zabójstwo uprzywilejowane polski kodeks karny przewiduje karę pozbawienia wolności od roku do lat 10.

Trzecim typem jest zabójstwo kwalifikowane.

Tutaj już zagłębiamy się w działanie bardziej przemyślane, zaplanowane, okrutne, z konkretną motywacją sprawcy… 

Czy nie przypomina Ci to czegoś? 

Zgadza się! 

Morderstwo jak najbardziej podchodzi pod właśnie zabójstwo kwalifikowane. Ten typ zabójstwa charakteryzuje się bezwzględnością sprawcy, dokładnym planem odebrania życia, często szczególnym okrucieństwem – słowo ‘szczególne’ jest tutaj bardzo ważne, ponieważ to w dużej mierze odróżnia zabójstwo kwalifikowane (morderstwo) od innych typów zabójstw. 

Ale czym jest to ‘szczególne okrucieństwo’? 

Sprawa morderstw ze szczególnym okrucieństwem wygląda nie tak ‘jednoznacznie’ jakby mogło się wydawać, i jak powszechnie sądzi o tym społeczeństwo.

Za zabójstwo kwalifikowane polski kodeks karny przewiduje karę pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 15 albo karze dożywotniego pozbawienia wolności.

Rodzaje morderstw w polskim prawie karnym

Kodeks karny mówi o aż 7 typach zabójstw kwalifikowanych, do których właśnie teraz płynnie przechodzimy. Poniżej wyjaśnimy sobie te mniej oczywiste.

Morderstwo ze szczególnym okrucieństwem.

Główny problem w osądzaniu, czy dane morderstwo było dokonane ze szczególnym okrucieństwem czy nie jest taki, że nie ma jednolitej prawnej definicji ‘szczególnego’ okrucieństwa. Określając jego poziom bazuje się bardziej na szali, wymiarze, gradacji czynów jakim została poddana ofiara przed śmiercią oraz po. Nie ma wyznaczonej granicy, gdzie kończy się ‘zwykłe’ okrucieństwo a zaczyna ‘szczególne’. Definicje jakie podają Sądy Apelacyjne krążą wokół jednego – zadawania ofierze cierpień, które są zupełnie niepotrzebne do osiągnięcia celu, jakim jest pozbawienie życia.

„dodatkowe, dolegliwe cierpienia, ból bądź upokorzenia, które nie były niezbędne dla osiągnięcia śmiertelnego celu, a zmierzały tylko do zaspokojenia określonych podniet sprawcy, niezależnych od zamiaru spowodowania śmierci”

~ Wyrok SA w Krakowie z dnia 20 września 2001 r., sygn. II AKa 195/901, KZS 2001, nr 10, poz. 22; wyrok SA w Katowicach z dnia 19 kwietnia 2001 r., sygn. II AKa 80/01, KZS 2001, nr 7–8.

 „działania, których charakter i intensywność wykracza poza potrzebę realizacji zamierzonego skutku, w szczególności, gdy były one całkiem niepotrzebne do osiągnięcia tego skutku (…), działań, które cechowała wyjątkowo wysoka intensywność przemocy i cierpień wynikająca z dręczenia pokrzywdzonego nie tylko ponad potrzebę osiągnięcia celu, ale i ponad wszelkie dające się zrozumieć odruchy”

~ Wyrok SA w Łodzi z dnia 13 grudnia 2001 r., sygn. II AKa 168/00, Prok. i Pr. 2002, dodatek „Orzecznictwo”, nr 7–8, poz. 24.

Morderstwo w związku z wzięciem zakładnika, zgwałceniem albo rozbojem.

Wiąże się głównie z morderstwami dokonanymi na innych osobach uczestniczących w zdarzeniu, które np. chciały bronić ofiary. Musi jednak wystąpić związek między tą zbrodnią a wymienionymi przestępstwami. Przykładem może być włamanie się do czyjegoś domu, zgwałcenie jednego z członków rodziny i zamordowanie drugiego, albo napad na bank, wzięcie pracownika jako zakładnika i jego zamordowanie, ponieważ nie chciał wyjawić szczegółów dotyczących kodu do sejfu.

Morderstwo w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie.

W tym wypadku szczególne potępienie oznacza, że motywacja z jaką działał sprawca popełniając czyn zabroniony wywołuje w społeczeństwie ogromne i nietuzinkowe, w miarę zgodne oburzenie i poruszenie. Ważnym aspektem jest to, że motywacja jest tutaj rozumiana jako proces psychiczny zachodzący w głowie mordercy, a nie sam sposób popełniania morderstwa. 

„szczególne potępienie motywacji sprawcy zabójstwa odnosi się przede wszystkim do pozaprawnej kategorii reguł i norm moralnych, aprobowanych powszechnie w odczuciu społecznym, uznanych za powszechnie obowiązującą moralność i skonfrontowanych z motywacją sprawcy rażąco jaskrawo nagannie odbiegające od tych form”

~ Wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z 27.06.2002 r. (II AKa 141/02) (w:) R.A. Stefański, Kodeks karny z orzecznictwem i piśmiennictwem (za lata 1998–2003), Toruń 2004, s. 323.

Jednak również w tym wypadku, stworzenie konkretnej definicji “motywacji zasługującej na szczególne potępienie” nie jest tak łatwe. Ogólnie przyjęło się jednak, że taka motywacja może dotyczyć np.:

Morderstwo jednym czynem kilku osób.

Sprawca działa z zamiarem spowodowania dwóch lub więcej skutków śmiertelnych. Podejmuje czynność zmierzającą do realizacji tej chęci. Co ciekawe, do tego rodzaju morderstwa nie podlega zamordowanie ciężarnej kobiety. Przykładem tutaj jednak może być podpalenie jakiegoś domu rodzinnego, centrum handlowego, kina, restauracji. Takie morderstwo przeważnie występuje z zamiarem bezpośrednim, ponieważ sprawca ma określony cel i dąży do niego po najmniejszej linii oporu. 

A jak ta sprawa wygląda w innych zakątkach świata?

Zabójstwo i morderstwo w niemieckim prawie karnym

Niemiecki kodeks karny, Strafgesetzbuch, wyróżnia 4 typy zabójstwa, w zależności od społecznej szkodliwości i wymiaru kary.



Zabójstwo na żądanie oznacza odebranie życia osobie, która wręcz o to prosi. Nosi również nazwę ‘zabójstwo eutanatyczne’ i grozi za nie kara pozbawienia wolności na okres od sześciu miesięcy do pięciu lat. Natomiast zabójstwo uprzywilejowane ma taki sam wymiar kary jak w polskim prawie karnym i również jest definiowane jako odebranie życia drugiej osobie pod wpływem nagłego przypływu niekontrolowanych emocji.

Również tak samo jak w polskim kodeksie karnym, w Niemczech morderstwo jest ‘ciężkim zabójstwem’ oraz wpada prawnie pod zabójstwo kwalifikowane. Poniższe artykuły są zaczerpnięte z oficjalnej strony niemieckiego ministerstwa sprawiedliwości. Artykuł 211 mówi właśnie o zabójstwie kwalifikowanym – morderstwie, a artykuł 212 mówi o zabójstwie w typie podstawowym.

Section 211

Murder under specific aggravating circumstances (Mord)

(1) Whoever commits murder under the conditions of this provision incurs a penalty of imprisonment for life.

(2) A murderer under this provision is someone who kills a person

out of a lust to kill, to obtain sexual gratification, out of greed or otherwise base motives,

perfidiously or cruelly or by means constituting a public danger or

to facilitate or cover up another offence.

Section 212

Murder (Totschlag)

(1) Whoever kills a person without being a murderer under the conditions of section 211 incurs a penalty of imprisonment for a term of at least five years.

(2) In especially serious cases, the penalty is imprisonment for life.

Główne pytanie, które budziło kontrowersje wśród niemieckich prawników brzmiało: czy §211 nie jest tylko bardziej surową wersją przestępstwa zabójstwa opisaną w §212?

Patrząc na polskie prawo karne, odpowiedź jest dość jasna. Nasz artykuł 148 §1 Kodeksu karnego definiuje jak już mówiliśmy podstawowy typ zabójstwa, a artykuł 148 §2 określa jego kwalifikowaną, czyli bardziej surową, wyrachowaną wersję. 

Jednak w niemieckim prawie sytuacja jest bardziej skomplikowana. Niemieckie sądy często traktowały §211 jako odrębne przestępstwo w przeciwieństwie do prawników. Ta różnica w podejściu miała praktyczne konsekwencje. 

Wyobraź sobie sytuację, w której trzy osoby planują przestępstwo: główny sprawca, jego pomocnik i podżegacz. Główny sprawca decyduje się zabić kogoś, pomocnik dostarcza mu broń, natomiast podżegacz namawia go do popełnienia tego czynu.

Dlatego rozstrzygnięcie, czy §211 jest odrębnym przestępstwem, czy tylko kwalifikowaną wersją zabójstwa, ma naprawdę duże znaczenie dla niemieckiego prawa karnego.

Zabójstwo i morderstwo w brytyjskim prawie karnym

Anglia i Walia nie posiadają kodeksu karnego. Zamiast tego używają różnych ustaw uchwalonych pod konkretnymi gałęziami prawa. Na ich terytorium sprawa podziału przestępstwa jakim jest odebranie życia drugiemu człowiekowi wygląda mniej więcej następująco.

Wygląda dość skomplikowanie, ale już spieszę z wyjaśnieniami!

W Wielkiej Brytanii przestępstwo morderstwa jest definiowane jako bezprawne odebranie życia drugiemu człowiekowi przez osobę poczytalną oraz posiadającą odpowiedzialność karną, którą osoba osiąga w wieku zaledwie 10 lat. Grozi za nie bezwzględne dożywocie. Zawsze jest ono umyślne i z zamiarem bezpośrednim – przestępca chce zabić. Zatem ‘zabójstwo’ z naszego artykułu 148 §1 dokonane z zamiarem bezpośrednim odpowiada brytyjskiej definicji ‘morderstwa’.

Jeśli chodzi o przestępstwo zabójstwa w Wielkiej Brytanii, to tutaj mamy wiele różnic w porównaniu do Polski. Jeśli chodzi o wymiar kary jest on elastyczny, zależy od okoliczności i typu zabójstwa. W Anglii i Walii zabójstwo może być zarówno umyślne, jak i nieumyślne. Mają pod sobą specjalne okoliczności, które definiują zakres czynów jakie wpadają pod dany typ.

Przy zabójstwie umyślnym te specjalne okoliczności służą głównie temu, aby odróżnić je od morderstwa, zmniejszając winę sprawcy. Są nimi:

W przypadku zabójstwa nieumyślnego występują okoliczności jak:

Zabójstwo i morderstwo w amerykańskim prawie karnym 

Za Oceanem Atlantyckim sprawa jest jeszcze bardziej skomplikowana. Stany Zjednoczone są państwem federalnym – oznacza to, że każdy ze stanów (a jest ich 50) ma swoje własne kodeksy karne oraz sądy najwyższe. 

Z pomocą przyszedł jednak American Law Institute, który przygotował modelowy kodeks karny (ang. Model Penal Code – m.p.c.) aby ujednolicić, a przynajmniej nieco usprawnić funkcjonowanie prawa w USA. W rzeczywistości większość stanów wprowadziły do siebie tylko poszczególne postanowienia z większymi bądź mniejszymi zmianami, a tylko nieliczne przyjęły w całości zasady dyktowane przez modelowy kodeks karny.

Zgodnie z artykułem 210.1 (2) m.p.c zabójstwo stanowi podkategorię w stosunku do ogólnej czynności jaką jest pozbawienie życia drugiego człowieka. Oprócz tej podkategorii występują osobno morderstwo oraz nieumyślne pozbawienie życia.

Powyżej przedstawione podkategorie odpowiadają dodatkowo stopniom zbrodni jakie funkcjonują w Ameryce Północnej, bo mamy ich właśnie 3.

Przez rozlegle rozbudowany amerykański system prawny ciężko jest przedstawić wymiary kar dla wymienionych wyżej podkategorii, aby wpleść się uniwersalnie w całe Stany Zjednoczone. Trzeba by było poznać kodeks karny każdego z poszczególnych regionów osobno, a prawda jest taka, że nawet definicje i samo rozumienie zabójstwa i morderstwa może się różnić między sąsiadującymi ze sobą stanami.

Kluczowe wnioski

Każda sytuacja, w której dochodzi do odebrania życia, jest tragedią, jednak sposób, w jaki prawo definiuje i osądza te zdarzenia, ma głęboki wpływ na wymiar sprawiedliwości a także na całe nasze społeczeństwo. Zrozumienie różnic między zabójstwem a morderstwem to nie tylko kwestia znajomości przepisów, ale także pojęcie tego jak ocenia się tak drastyczne czyny.

Wiedza o tym, co naprawdę kryje się za tymi terminami, w połączeniu z wiedzą psychologiczną i behawioralną pozwala nam lepiej zrozumieć złożoność ludzkich działań i intencji, a także daje nam narzędzia, by w codziennym życiu oceniać sytuacje z większą świadomością i indywidualnością.

Bibliografia:

Autorka: Julia Skrzypiec, wolontariuszka Fundacji Zaginieni

Zdjęcie: unsplash.com

20 sierpnia 1989 roku w jednej z luksusowych rezydencji w Beverly Hills doszło do brutalnego zastrzelenia pewnego małżeństwa. Oba ciała zostały znalezione jeszcze tego samego dnia w jednym z pokoi willi. W tle ciągle grał telewizor, który para oglądała przed swoją śmiercią.

Na policję zadzwonił starszy z synów pary, a funkcjonariusze po przyjechaniu na miejsce zbrodni spotkali drugiego z braci, panicznie płaczącego na trawniku przed domem. W tamtym momencie pierwsze podejrzenia co do motywu zbrodni padły na porachunki mafijne, zemstę, bądź kradzież majątku znanej i szanowanej rodziny Menendez. 

Wątpliwości służb co do tych wniosków zaczęły się pojawiać w momencie, w którym obaj bracia, zamiast przeżywać żałobę, upajali się w fortunie brutalnie zamordowanych rodziców, wydając ogromne sumy pieniędzy na… praktycznie wszystko.

Droga do bogactwa

José Enrique Menendez urodził się 6 maja 1944 roku. Wychowywał się w uroczej Hawanie, stolicy Kuby, lecz w wieku 16 lat przeprowadził się do Stanów Zjednoczonych. Na Uniwersytecie Południowego Illinois w Carbondale otrzymał stypendium pływackie, a dodatkowo poznał tam swoją przyszłą żonę, starszą o 3 lata Mary Louise Andersen. Kobieta posługiwała się wśród znajomych i rodziny ksywką ‘Kitty’.

W 1963 roku młodzi pobrali się, w konsekwencji przeprowadzając się razem na wschód Stanów. Tam José kontynuował naukę, będąc znany ze swoich wysokich ambicji i chęci do bycia jak najlepszym. Dzięki takim charakterystykom szybko zdobywał zaufanie pracodawców oraz zapewniał sobie posady na wysokich stanowiskach w prestiżowych firmach. W pewnym etapie swojej dynamicznej kariery zawodowej Menendez, pracując w wytwórni płytowej, kończył zarabiał aż 500 000 dolarów rocznie.

Po podjęciu decyzji o zmianie pracy Menendez szybko został zatrudniony przez Carolco Pictures, która zyskała znaczącą reputację dzięki filmom Sylvestra Stallone'a - serii „Rambo”. W 1986 roku Menendez zabrał ze sobą swoją rodzinę do Kalifornii, gdzie jego misją było ożywienie upadającej spółki zależnej, International Video Entertainment. Oczywiście, udało mu się to, a przeprowadzka przyniosła nowy poziom dochodów – wynosiły one 1 milion dolarów rocznie. Z pewnego powodu, o którym dowiesz się niedługo, w październiku 1988 roku José zdecydował się jednak opuścić tę okolicę. Kupił dla swojej rodziny dom o powierzchni prawie 840 metrów kwadratowych w Beverly Hills, który posiadał basen i kort tenisowy. Nikt nie spodziewał się, że w posiadłości rodziny Menendez, w której przed kupnem przebywali od czasu do czasu sami Michael Jackson i Elton John, dojdzie do tak krwawego morderstwa.

Rygorystyczne dzieciństwo

W międzyczasie, podczas tej całej drogi, na świat przyszli w odstępie dwóch lat od siebie Lyle i Erik Menendez. Pierwszy, Lyle, urodził się 10 stycznia 1968 roku w Nowym Jorku, natomiast Erik 27 listopada 1970 roku w New Jersey. Gdy chłopcy byli dziećmi, ich rodzice żyli na poziomie amerykańskiej klasy średniej. Bliscy i tak zeznawali, że „bracia nigdy nie dowiedzieli się czym jest bieda”.

Erik, José i Lyle Menendez

Kiedy chłopcy byli młodzi, sport był nieodłącznym elementem ich życia. Mimo to niektórzy postronni obserwatorzy pamiętają, że bracia nie wydawali się dobrze przy nim bawić. Według byłego trenera pływania, Lyle i Erik pośród grupy rówieśników wyróżniali się niechęcią i spędzali większość czasu sami ze sobą. Lyle był psotny i często wdawał się w drobne sprzeczki, a Erik wydawał się do bólu nieśmiały.

Kiedy José zdecydował, że jego młodzi synowie powinni się doskonalić, dał im wybór między piłką nożną a tenisem. Chłopcy wybrali tenis, a José wniósł swoją ogromną determinację na twardy kort. Godzina po godzinie sąsiedzi z New Jersey słyszeli dźwięki piłek tenisowych uderzanych tam i z powrotem. Podobno już o 6:30 rano Erik i Lyle wychodzili na chłodne powietrze, żeby po chwili posłusznie wykonywać wykrzykiwane przez ojca instrukcje.

Erik z kolei był dobrym pływakiem w klubowej drużynie pływackiej. Natomiast po jednym z wyścigów, podczas gdy inni rodzice chwalili dzieci, które ukończyły tor daleko za Erikiem, José wyciągnął syna z wody i ubrał, upokarzając go przed rówieśnikami. Podczas gdy to się działo, Kitty zwyczajnie stała w pobliżu.

Zainteresowanie José doskonałością Lyle'a też wykraczało poza „normalne”. Według większości zeznań José chciał, aby Lyle był najlepszy w historii we wszystkim. Z czasem temperament Lyle'a dawał o sobie znać i wybuchał podczas gry na korcie. Zamiast słuchać i pracować nad potknięciami z trenerem, uderzał w piłki kilka razy z rzędu tak mocno jak tylko mógł, a jego gra z przeciwnikami stawała się coraz bardziej agresywna. Codzienne życie już od najmłodszych lat pod presją bycia idealnym pozostawiało coraz większe, może umyślnie niezauważane, rany na psychice Lyle’a i Erika. Piętno „porażek”, jak to ojciec chłopców postrzegał ich odbiegające od perfekcji wyniki na różnych płaszczyznach, stawało się niemal nie do zniesienia dla obu braci. 

Pod przykrywką perfekcyjności

Prawdziwym powodem przeprowadzki z Kalifornii do Beverly Hills wcale nie była prestiżowa okolica, a załamująca się reputacja rodziny po pewnym incydencie.

Calabasas w stanie Kalifornia do dzisiaj uchodzi za jedno z najbogatszych miast w Stanach Zjednoczonych. Mieszkając tam, Lyle i Erik wpadli w towarzystwo błyskotliwych i przystojnych młodych mężczyzn. W takim otoczeniu łatwo było ugiąć się, aby jak najlepiej dopasować swój styl bycia i być w końcu akceptowanym. Przykładem tego okazał się Erik, stając się coraz bardziej pewny siebie i zbuntowany.

Latem 1988 roku na terenie Calabasas dochodziło do włamań. Celem były pieniądze, biżuteria, nawet sejfy. Śledztwo doprowadziło właśnie do grupy, do której należeli bracia, a konkretniej – do samego Erika. Abstrakcją było to, że żaden z członków tejże grupy nie potrzebował pieniędzy. Kierowała nimi chęć poczucia adrenaliny. W czasie, gdy sprawa włamań została rozwiązana, José był wściekły, natomiast, co ciekawe, nie obwiniał za to, co się stało, młodszego syna, a jego kolegów. Tę część swojej rodzinnej historii José i Kitty chcieli zachować wyłącznie dla siebie. Właśnie dlatego przeprowadzili się do Beverly Hills: aby napisać kolejny, a zarazem – czego nie mogli jeszcze wówczas wiedzieć – ostatni rozdział ich historii.

Przyjaciele

Jeszcze w Calabasas Erik poznał niejakiego Craiga. Razem, jako bliscy znajomi, napisali niepokojący scenariusz zatytułowany „Przyjaciele”. 62 strony tekstu opowiadały historię egocentrycznego syna bogatej pary, Hamiltona, który znajduje testament rodzinny i odkrywa, że ma odziedziczyć 157 milionów dolarów. Popełnia pięć morderstw, zaczynając od własnych rodziców…

A gloved hand is seen gripping the doorknob and turning it gently. The door opens, exposing the luxurious suite of Mr. and Mrs. Cromwell lying in bed. Their faces are of questioning horror as Hamilton closes the door behind gently, saying . . .
 
“Good evening, mother. Good evening, father . “ (His voice is of attempted compassion but the hatred completely overwhelms it). All light is extinguished, and the camera slides down the stairs as screams are heard behind.

fragment scenariusza

Scenariusz mógłby nie stanowić żadnego dowodu, gdyby nie to, co wydarzyło się w sierpniu 1989 roku. Jednak do szczegółów przejdziemy niedługo, obiecuję. 

W tym samym czasie Lyle był na pierwszym roku studiów w Princeton. Po jednym semestrze, jesienią 1987 roku, został oskarżony o plagiat pracy na zajęcia z psychologii. Chłopaka zawieszono na rok. Na początku 1989 roku Lyle wznowił studia, a jego narzeczona również osiedliła się w Princeton, pracując jako kelnerka. Tam poznała innego kelnera, Donovana Jay Goodreau, którego zapoznała ze starszym z braci.

Goodreau stał się najlepszym przyjacielem Lyle’a. Kilka tygodni po tym, jak się poznali, Lyle zabrał Donovana na grób ojca José w północnym New Jersey. Przez trzy godziny, w zimnie, obaj stali na cmentarzu, podczas gdy Lyle zwierzał się z ciężaru naśladowania jego ojca. 

W kwietniu Lyle przedstawił Donovana swoim bliskim krewnym, nawet przywiózł go do domu w Beverly Hills. Goodreau mówił, że było to wyjątkowe doświadczenie. Kolacja była jak sesja podsumowująca. Lyle wiedział, że José będzie go wypytywał o wszystko.

Wiosna 1989 roku przyniosła kolejne problemy, głównie z zachowaniem Lyle'a. Jednego dnia zabrał on Goodreau na przejażdżkę zmotoryzowanym wózkiem golfowym po pofałdowanych i zadbanych wzgórzach pola. José, łagodnie rzecz ujmując, nie był zbytnio zadowolony. Dlaczego? Ponieważ przez ten wybryk przywileje golfowe rodziny Menendez zostały zawieszone na rok. Pomimo ciągłych kłopotów, rodzina pozostała zżyta. Erik zaczął rywalizować w serii turniejów tenisowych w całym kraju. Jeden z nich odbywał się w uciążliwym upale pod koniec lipca. Mimo tego José trenował z synem od rana. Gdy wymęczony Erik wlókł się z powrotem do swojego pokoju hotelowego po dniu intensywnej rywalizacji, ojciec towarzyszył mu, aby dać swojemu synowi masaż i w ten sposób pomóc mu się zrelaksować.

Wielki dzień i jego skutki

20 sierpnia 1989 roku, pod wieczór, na terenie posiadłości rodziny Menendez rozległy się odgłosy strzałów. José został postrzelony ze skutkiem śmiertelnym – sześć razy w tył głowy. W kierunku Kitty zostało oddanych łącznie aż dziesięć strzałów. Starała się uciec, czołgając się po podłodze, jednak w jej przypadku śmiertelny okazał się strzał w policzek. Ostatnim, co zobaczyli przed śmiercią, był widok ich własnych dzieci z dwiema strzelbami wycelowanymi prosto w nich.

Rezydencja w Beverly Hills
José i Kitty Menendez
Zdjęcie z miejsca zbrodni

Obaj bracia przez jakiś czas pozostali w domu, myśląc, że któryś z sąsiadów, słysząc strzały, zadzwoni na policję. Gdy tak się nie stało, pozbyli się swoich ubrań, które były poplamione krwią, a następnie zakopali strzelby gdzieś wzdłuż ulicy Mulholland Drive. Musieli jednak zapewnić sobie jakieś alibi, i w tym celu udali się do kina. Wszystko poszłoby zgodnie z planem, gdyby nie to, że na bilecie była widoczna godzina seansu. Porzucając swój pierwotny plan pojechali w zamian na festiwal „Taste of L.A.” w Santa Monica.

Po powrocie do domu, na miejscu dalej nie było policji. Trzeba było podjąć kolejny krok. Właśnie wtedy Lyle zadzwonił pod numer 911, aby zgłosić, że jego rodzice zostali zabici przez nieznanych sprawców. Policji zeznali, że wyszli tego wieczoru obejrzeć film, ale musieli się wrócić po dowód osobisty Erika. To właśnie wtedy mieli odkryć zmasakrowane ciała swoich rodziców. Ze względu na brutalność, jaką zastały służby na miejscu zbrodni, zaczęto od razu wypuszczać hipotezy o prawdopodobnym udziale mafii. Samych braci nawet nie poproszono o testy na pozostałości prochu po wystrzale, a te pomogłyby ustalić, czy niedawno strzelali z broni palnej…

W następnych miesiącach żaden z braci Menendez nie zachowywał się jak syn, który niedawno znalazł oboje swoich rodziców martwych w brutalnej, krwawej scenie morderstwa. 

Lyle kupił Rolexa, Porsche, mnóstwo ubrań i restaurację w Princeton. Erik zafundował sobie Jeepa Wranglera i osobistego trenera tenisa, dzięki któremu mógł dalej grać na korcie w meczach na skalę światową. Bracia opuścili też rezydencję w Beverly Hills, przeprowadzając się do równie drogiej Marina del Rey. Wyjeżdżali na Karaiby i do Londynu, jednak inni członkowie rodziny nie uważali tego szału zakupów za coś dziwnego. W ciągu sześciu miesięcy bracia wydali około 700 000 dolarów z fortuny własnego ojca, którego wartość w chwili śmierci szacowano na około 14 milionów dolarów. Podejrzane?

W trakcie śledztwa zaczęto w końcu podejrzewać, że bracia byli najbardziej prawdopodobnymi sprawcami - zauważono oczywisty motyw finansowy i ich wygórowane wydatki po zabójstwach. Poniekąd sprawę ułatwił im Erik, ponieważ przyznał się do morderstw swojemu psychologowi, Jerome'owi Ozielowi, łamiąc tym samym braterski pakt milczenia. Z kolei Oziel wyjawił tą wiadomość swojej kochance. Gdy z nią zerwał, ta w przypływie wściekłości powiedziała policji o zaangażowaniu braci w morderstwo, puszczając skradzione taśmy ze spotkań z psychologiem.

Na tej podstawie Lyle został aresztowany 8 marca 1990 roku, a Erik zgłosił się sam trzy dni później po powrocie do Los Angeles. Zostali osadzeni osobno.

Proces sądowy i wyrok

Po aresztowaniu braci, w latach 1991-1992 debatowano na temat tego, czy nagrania wykonane przez Oziela mogą zostać wykorzystane w sądzie. Sąd Apelacyjny w Kalifornii orzekł, że nagrania nie były chronione. Stwierdził, że dyskusje między psychologiem a braćmi odbywały się podczas sesji, które nie miały na celu terapii. Dodatkowo podawano argument uznania braci za „niebezpiecznych pacjentów”, co dawało możliwość legalnego dopuszczenia taśm jako materiałów dowodowych w procesie sądowym. Jednak, co ciekawe, nagranie w którym Erik przyznaje się do morderstw zostało uznane za uprzywilejowaną komunikację, w związku z tym nie stanowiło dowodu w procesie.

Procesy rozpoczęły się w 1993 roku, z osobnymi ławami przysięgłych dla każdego z braci. Transmitowane było dosłownie wszystko, od samych procesów po relacje zdawane przez prawników i adwokatów bezpośrednio przed i po wizycie w sądzie. Wzmagało to narodową obsesję na punkcie sprawy, która wyglądała jak rodem z jakiegoś serialu - dwaj przystojni bracia, morderstwo, tajemnice bogatej rodziny.

Lyle i Erik w sądzie, 13 marca 1990 roku

Pewnie na tym etapie czytania zadajesz sobie jedno pytanie.

Ale dlaczego bracia zastrzelili swoich rodziców? 

Pozwól, że Ci odpowiem… Chociaż w sumie nie ja, a sami bracia i ich kontrowersyjne zeznania.  

Pod opieką swoich obrończyń, Leslie Abramson i Pam Bozanich, bracia zeznali, że zabili swoich rodziców ze strachu o swoje życie. Ich matka została opisana jako samolubna, niestabilna psychicznie alkoholiczka i narkomanka, która stosowała przemoc wobec braci. Natomiast ojciec dopuszczał się na nich molestowania seksualnego. Pamiętasz fragment, w którym napisałam o ojcowskim masażu po jednym z meczy tenisa Erik’a? José, jak twierdzili chłopcy, molestował ich przez lata - Lyle'a w wieku od 6 do 8 lat, a Erika od 6 do 18 lat - a masaże polegały na przestymulowaniu genitaliów synów. Oprócz tego pojawiały się wzmianki o brutalnych gwałtach, zmuszaniu do seksu oralnego, używaniu narzędzi takich jak szczoteczka do zębów do penetracji. Bracia nawet zeznawali, że stosowali cynamon oraz cytrynę w daniach ojca aby móc zmienić smak jego spermy.

Ze względu na dość drażliwy temat, dla zainteresowanych dalszymi szczegółami zamieściłam w źródłach linki do materiałów na Youtube przedstawiających dokładne zeznania braci dotyczące molestowania.

Erik zeznał, że kilka tygodni przed 20 sierpnia powiedział starszemu bratu o molestowaniu seksualnym, którego doświadczał ze strony ojca. Od tamtej pory doszło do paru kłótni, w których José miał grozić dzieciom śmiercią, jeśli nie utrzymają molestowania w tajemnicy. Ostatnia konfrontacja miała miejsce 20 sierpnia 1989 roku. Bracia stwierdzili, że ojciec zamknął się w jednym z pokoi z Kitty, a nigdy do tej pory tak się nie działo. Paranoicznie bojąc się, że zaraz zostaną zabici przez własnych rodziców, Lyle i Erik wyszli na zewnątrz, aby załadować zakupione i przygotowane już wcześniej strzelby.

Pierwszy proces sądowy trwał sześć miesięcy. Zakończył się zawieszeniem przysięgłych, którzy nie byli w stanie uzgodnić, czy Lyle i Erik byli winni morderstwa, czy też działali w samoobronie. Natychmiast ogłoszono, że będą oni ponownie sądzeni razem. Drugi proces odbył się w 1995 roku i był znacznie mniej medialny, bowiem zakazano wnoszenia kamer do sądu. Sędzia orzekł, że nie ma wystarczających dowodów na to, że José znęcał się nad swoimi synami, co było kluczowe dla stwierdzenia samoobrony braci. 

2 lipca 1996 r. bracia zostali ostatecznie skazani za dwa morderstwa pierwszego stopnia i spisek w celu zabójstwa. Karą było dożywocie bez możliwości zwolnienia warunkowego – ze względu na brak wcześniejszej karalności Lyle i Erik uniknęli kary śmierci. Obaj po dziś dzień odbywają wyrok w Richard J. Donovan Correctional Facility w San Diego w stanie Kalifornia.

Krótka recenzja netflixowej ekranizacji

W tym roku na platformie Netflix pojawiło się 9 odcinków opowiadających historię braci Menendez - Monsters: The Lyle and Erik Menendez Story. Jest to drugi sezon serii „Monster” produkcji Ryana Murphy’ego. Pierwszy sezon ukazał się w 2022 roku i opowiadał historię seryjnego mordercy Jeffrey’a Dahmera, który dopuścił się 17 morderstw na innych mężczyznach w latach 1978-1991. 

Miałam przyjemność obejrzeć zarówno pierwszy, jak i drugi sezon tej serii. Piszę „przyjemność”, ponieważ obie produkcje były zrealizowane na naprawdę wysokim poziomie. Uważam, że odcinki były nakręcone w dynamiczny i naprawdę wciągający sposób. Pamiętam, że w przypadku historii Dahmer’a nie miałam praktycznie zastrzeżeń - Evan Peters w roli głównej spisał się znakomicie, odwzorowanie mieszkania mordercy było łudząco podobne, dobór i gra aktorska pozostałych bohaterów także były na bardzo wysokim poziomie. 

Podobnie mogę się wypowiedzieć na temat ekranizacji historii braci Menendez - aktorzy, gra aktorska, odwzorowanie miejsc - wszystko się zgadzało. Jednak tutaj poczułam w paru momentach, że producenci podkręcali poszczególne fragmenty aby zdobyć większą oglądalność lub wzbudzić nieco kontrowersji. Mam tutaj na myśli serialowy wątek z rzekomą relacją romantyczną między braćmi, a nawet poczucie seksualizacji głównych bohaterów w poszczególnych scenach, bądź dodawanie lub przekręcanie niektórych faktów. Muszę przyznać, że czułam się w związku z tym chwilami nieswojo i niezręcznie. Starałam się równolegle pisać artykuł oraz oglądać serial, by mieć większy ogląd. 

Do tego właśnie sprowadza się główna kwestia kontrowersyjna takich adaptacji - czy etycznym jest tworzenie serialowych ekranizacji tak brutalnych historii? Zawsze należy pamiętać oglądając takie produkcje, że opowiadana historia miała miejsce w rzeczywistości. Sądzę, że należy znać autentyczne fakty o danej sprawie zanim obejrzy się taki serial. W przypadku 1 sezonu, rodziny ofiar Dahmera głośno wyrażały swoje niezadowolenie z tego, że jego historia w ogóle została przedstawiona w formacie serialowym. Taka sytuacja również miała miejsce w wypadku sezonu 2, tym razem ze strony samego Erika.

Wypowiedź Erika o serialu, udostępniona przez jego żonę

W sprawie braci Menendez istnieją dwa obozy. Jeden uznaje braci za ofiary systemu, drugi za bezwzględnych, żądnych pieniędzy morderców. Wątpliwości oraz pytań jest wiele. 

Prawdę co do tej sprawy znają tylko 4 osoby - dwie z nich nie żyją, dwie z nich trzymają się swojej wersji po dziś dzień.

W którym obozie jesteś Ty, drogi czytelniku?

Źródła:

Autorka: Julia Skrzypiec, wolontariuszka Fundacji Zaginieni

Zdjęcie: abcnews.go.com

“Po 11 latach ciszy chcę, aby Polska zawrzała od tej sprawy. Mój ukochany wujek, brat mojej mamy, KRZYSZTOF POLKO, został zamordowany” - to fragment posta opublikowanego 5 stycznia ubiegłego roku przez panią Alicję. Kontaktuję się z autorką wpisu, chcę poznać historię Krzysztofa, dowiedzieć się, kim był. Pani Alicja nie ma nic przeciwko publikacjom na temat sprawy Krzysztofa, ale grzecznie i stanowczo odmawia rozmowy o wujku. Swoje stanowisko uzasadnia przykrymi doświadczeniami z dziennikarzami - ale nie tylko to jest powodem. Rozmowy na ten temat i konieczność wracania wspomnieniami do tamtych wydarzeń są dla rodziny jak posypywanie solą rany, która tak naprawdę nigdy do końca się nie zagoiła. Szanuję jej decyzję, nie naciskam...

Historią, którą dziś chcę opowiedzieć, przez chwilę żyła stolica - bo to właśnie w Warszawie życie stracił Krzysztof Polko.

Kim był Krzysztof?

Krzysiek urodził się 12 stycznia 1988 roku w Białej Podlaskiej. Był spokojnym, ułożonym chłopakiem, można nawet rzec: typem introwertyka. Jak wspominają bliscy, kiedy dostał swój pierwszy komputer, urządzenie pochłonęło go bez reszty. Jak to młody człowiek, spędzał sporo czasu na grach - lubił zwłaszcza te typu RPG. Brał udział w zlotach, organizował eventy związane z tym tematem. Był również członkiem lokalnego klubu o nazwie “Biały Kruk”, która zrzesza miłośników fantastyki.

Nie skupiał się jednak tylko na rozrywce - próbował również swoich sił w szeroko pojętej informatyce. W sieci robił różne rzeczy, niejednokrotnie udało mu się np. uzyskać dostęp do cudzych kont. Zdaje się jednak, iż te działania nie miały być złośliwe, chłopak raczej sprawdzał w ten sposób swoje możliwości i wiedzę. Krzysiu na tyle dobrze radził sobie z komputerami, że po ukończeniu liceum w rodzinnym mieście, postanowił wyjechać na studia do Warszawy.

Życie jako student

Był to rok 2007. Młody mężczyzna wybrał Wydział Mechatroniki na Politechnice Warszawskiej. Interesował się informatyką, robotyką, fantastyką i kulturą japońską. Jego życie opierało się zatem w dużej mierze na łączeniu pasji i zainteresowań ze studiami i przyszłością.

Po rozpoczęciu nauki na uczelni Krzysiek zamieszkał w akademiku Żaczek na warszawskim Mokotowie.

Sytuacja materialna Krzysztofa nie była najlepsza. Oczywiście rodzice pomagali mu w miarę możliwości, ale nie opłacali wszystkich wydatków syna. Mógł z ich strony liczyć na zapłatę za akademik i torbę pełną smakołyków przyrządzonych przez mamę. Zatem, aby polepszyć swoją sytuację, chłopak pisał kolegom ze studiów prace zaliczeniowe.

Krzyś nie był duszą towarzystwa. Odwiedzali go czasem koledzy z liceum, sporadycznie wychodził gdzieś ze współlokatorem. Od czasu do czasu uczestniczył też w posiadówkach w większym gronie znajomych. Jego krąg bliskich przyjaciół był wąski. Tylko nieliczne osoby mogły powiedzieć o nim coś więcej poza tym, że był miły i wesoły.

Krzysiek jawi się raczej jako osoba w znacznej mierze pochłonięta swoimi zainteresowaniami, skupiona na swoich pasjach... A wśród tych, na główny plan wysuwała się chęć dogłębnego poznania Japonii - dlatego też młody mężczyzna uczył się samodzielnie języka japońskiego. Nie sposób jednak nie zauważyć, że stoi to w pewnej opozycji względem ostatnich wydarzeń z jego życia - można by wywnioskować, że skoro bez niczyjej pomocy uczył się “jednego z trudniejszych” języków, a do tego pomagał kolegom ze studiów podczas zaliczeń, to musiał posiadać niemałą wiedzę... Dlaczego zatem nie udało mu się obronić tytułu inżyniera?

Jesienią 2012 roku, wówczas 24-letni, Krzysztof musiał zwolnić pokój w akademiku. Został skreślony z listy studentów.

Młody mężczyzna niespecjalnie często jeździł do Białej Podlaskiej, z bliskimi kontaktował się raczej telefonicznie, czy pisał maile. Dzień, w którym zamierzał opuścić akademik, był jednocześnie tym, w którym, zgodnie z obietnicą złożoną rodzicom, miał zjawić się w rodzinnym domu. Może miał zamiar powiedzieć wówczas rodzicom, że nie udało mu się obronić na studiach...

Jeden dzień, który wszystko zmienił

1 października z całą pewnością nie przebiegał tak, jak normalny dzień z życia Krzyśka. Trzeba było się pożegnać i opuścić miejsce, które przez ostatnie kilka lat zdążyło niejako stać się dla tego młodego człowieka domem.

Krzysztof spakował więc swoje rzeczy do torby i poprosił współlokatora o możliwość zostawienia ich w pokoju na około tydzień. Zapytał również, czy po powrocie do Warszawy będzie mógł zatrzymać się tam, jeśli nic innego sobie nie znajdzie. Kolega się zgodził.

Nie jest jasne, co planował Krzyś. Wiadomo, że opuścił akademik o 14:14, co zarejestrował monitoring budynku. Kolejne nagranie przedstawiające studenta pochodzi z autobusu linii 164 o godzinie 14:40. Podróż chłopaka kończy się na przystanku Bartyki o 15:20. Przez kolejne 3 dni nikt nie ma kontaktu z Krzysztofem.

4 października, przed godziną 17:00, nad Wisłą zostają znalezione zwłoki młodego człowieka.

Mężczyzna leżał na plecach, a na jego piersi widniała tylko jedna rana kłuta. Denat nie miał przy sobie dokumentów ani nic innego, co pozwalałoby poznać jego tożsamość. Funkcjonariusze mają więc problem z ustaleniem jego tożsamości. W mediach pojawia się wizerunek młodego mężczyzny. To właśnie tak bliscy dowiadują się o śmierci Krzysztofa.

Miejsce ujawnienia zwłok jest oddalone od przystanku o około 500 metrów, zaś od lewego brzegu Wisły o około 10 metrów. Mężczyzna nie posiadał przy sobie portfela ani swoich dwóch telefonów. Przy ciele znaleziono tylko pewną karteczkę - znajdowała się na niej informacja, jak dostać się na Wał Zawadowski. Co ciekawe, obecnie wiadomo, że z całą pewnością nie napisał jej Krzysztof. Sprawdzono również pismo jego bliskich oraz znajomych, oni jednak także nie byli autorami notatki.

Mimo przeprowadzenia sekcji zwłok nie udało się ustalić dokładnej godziny, o której nastąpił zgon. Ramy czasowe są dość szerokie - patolożka oszacowała bowiem, iż do śmierci studenta mogło dojść między poniedziałkiem a czwartkiem.

Rana na piersi była tylko jedna. Jej głębokość wynosiła 1,5 cm. Zdaniem lekarzy Krzysztof zmarł z powodu krwotoku, a od momentu zadania rany aż do zgonu mężczyzny mogło upłynąć od kilkunastu do kilkudziesięciu minut. Mimo odniesionej rany Krzysiek najprawdopodobniej był przytomny jeszcze przez jakiś czas; uważa się nawet, że mógł się przemieszczać.

Pojawiły się także informacje o otarciach na nadgarstkach, które mogłyby sugerować ciągnięcie denata za ręce, czy też ich związanie. Nie znaleziono jednak żadnych innych śladów mogących wskazywać na tego typu napaść. Brak jest jakichkolwiek obrażeń świadczących o samoobronie. Nie jest również jasne, czy te ślady na nadgarstkach w ogóle miały związek z ostatnimi godzinami życia Krzysztofa.

Co interesujące, na miejscu zdarzenia nie znaleziono narzędzia zbrodni. W okolicy ujawnienia ciała nie było śladów krwi bądź odcisków obuwia, które wskazywałyby na przemieszczanie się ofiary czy napastnika. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że pogoda 1., jak i 3 października była deszczowa, co mogło spowodować zatarcie tych śladów.

Czy ktoś zamordował Krzysztofa?

Policja ujawniła ujęcia z kamer komunikacji miejskiej. Śledczych zainteresował mężczyzna widoczny całkiem dobrze na nagraniach z pewnego autobusu. Ów człowiek ubrany był w ciemną kurtkę i najprawdopodobniej dżinsy w kolorze niebieskim. Miał krótkie, ciemne włosy. Opuścił autobus na tym samym przystanku i o podobnej godzinie, co Krzyś. Co ciekawe, po opuszczeniu pojazdu mężczyzna zerkał na jakąś kartkę...

Źródło

Narzędzie zbrodni nie zostało nigdy znalezione, stwierdzono za to brak oznak samoobrony na ciele zmarłego. Śladów osób trzecich na miejscu ujawnienia zwłok także nie było.

Mimo sprawdzenia komputera Krzysztofa przez specjalistów z USA oraz przesłuchania rodziny i znajomych, nie udało się nic ustalić.

Nie jest jasne, w jakim celu młody mężczyzna udał się w okolice Wisły.

Była dziewczyna 24-latka podejrzewa, że mógł umówić się z kimś, żeby odebrać zakup dokonany przez Allegro, ale nie zostało to w żaden sposób potwierdzone. Bliscy Krzysztofa mają pewność co do tego, że chłopak nie popełnił samobójstwa.

Początkowo sądzono, że zaginął zarówno portfel, jak i dwa telefony należące do mężczyzny, jednak ostatecznie rodzice znaleźli aparaty telefoniczne w jego rzeczach. Zatem jedyną rzeczą Krzyśka, która po dziś dzień nie została odnaleziona, jest jego portfel.

Sprawa została umorzona. Decyzja ta zapadła między innymi ze względu na brak narzędzia zbrodni bądź jakichkolwiek śladów na miejscu zdarzenia czy na ciele denata. Po dziś dzień nie udało się także ustalić tożsamości tajemniczego mężczyzny z autobusu ani do kogo należała karteczka znaleziona przy zwłokach. 

Nie da się ukryć, że wersja o samobójstwie jest wygodna... ale czy prawdziwa?

JEŚLI JESTEŚ W POSIADANIU INFORMACJI NA TEMAT ZDARZENIA Z DNIA 1 PAŹDZIERNIKA 2012 ROKU, SKONTAKTUJ SIĘ Z POLICJĄ!

Autorka: Marcelina Biała, wolontariuszka Fundacji Zaginieni

Zdjęcie: Facebook

Fundacja ZAGINIENI
chevron-down