KRS: 0000870180

Zaginięcie Darii Młynarczyk

Piła to miasto położone w województwie wielkopolskim. Położone na pograniczu Pojezierza Wałeckiego i Pojezierza Krajeńskiego, nad Gwdą, około 11 km powyżej jej ujścia do Noteci. Obecnie Piłę zamieszkuje około 72 tysiące mieszkańców. Na dzień, o którym tu będzie mowa to było blisko 76 tyś ludzi. Osób, na których to wydarzenie odciśnie mniejsze lub większe piętno.

Daria Młynarczyk

Daria to 14-letnia mieszkanka Piły. Mierzyła około 165 cm wzrostu, oczy miała piwne, pieprzyk na lewym policzku oraz 3 pieprzyki na plecach. Mieszkała przy ul. Poznańskiej wraz z rodzicami i rok starszym bratem – Dawidem. Dziewczyna nie miała zbyt wielu koleżanek, była bardzo spokojna, a od szwendania się po mieście wolała naukę.  Była skryta, raczej typ domownika. Lubiła spędzać czas z rodziną, zarówno w domu jak i na wycieczkach. Lubiła się uczyć, chodziła na lekcje recytatorskie. Bardzo chciała uczyć się języka angielskiego. Jej pierwsze lekcje językowe miały rozpocząć się z początkiem listopada 1995 roku. Była tym mocno podekscytowana. Nie stwarzała problemów wychowawczych, poza tym, że kilka razy wdała się z bratem w potyczki słowne. W szkole utrzymywała bardzo dobre wyniki.

Zaginięcie

Nikt nie był gotowy na to, że 9 listopada 1995 roku życie rodziny Młynarczyk ponownie zostanie zaburzone. Państwo Młynarczyk bowiem w życiu doświadczyli już tragedii jaką jest strata dziecka. Gdy najmłodsze z ich dzieci miało 3 lata, doznało porażenia prądem, które skończyło się tragicznie.

Tego dnia Daria miała udać się do księgarni po podręcznik do języka angielskiego, dzięki któremu w końcu spełniłaby swoje marzenie, jakim było przyswajanie tego języka. W momencie, gdy dziewczyna opuszczała dom, jej rodzice byli w pracy. Dziewczyna dotarła do najbliższego przystanku autobusowego w rejonie ul. Polnej, gdzie zauważyć ją miała sąsiadka. Owy przystanek mieścił się jakieś 20 metrów od jej domu.

Następnie jedne źródła donoszą, że dziewczyna wsiadła do autobusu, pokonała dwa przystanki, które dzieliły ją od Placu Konstytucji 3-go Maja, gdzie znajdowała się księgarnia i znika. W innych tabloidach podają, że niewiadomym jest czy dziewczyna w ogóle weszła do jakiegokolwiek autobusu. Mniej więcej w tym samym czasie, na tym przystanku pojawić się miały trzy autobusy, jeden po drugim, każdy z nich był na tyle pełen ludzi, że nikt nie zwracał zbyt wielkiej uwagi już na wchodzących i wychodzących ludzi. Zatem finalnie nikt nie był w stanie potwierdzić tego, że Daria weszła do autobusu, a tym bardziej wyznaczyć numeru linii.

Daria po dokonaniu zakupu miała udać się na spotkanie z matką, która akurat kończyła pracę. Umówiły się, że wspólnie wrócą autobusem do domu, jednak, gdy nastolatka się nie stawiła w umówionym miejscu, kobieta starała się logicznie wytłumaczyć sobie jej nieobecność tym, że może wróciła wcześniejszym autobusem lub spotkała koleżanki i postanowiła się przejść. Jednak, gdy mama Darii wróciła do domu i jej tam nie zastała, postanowiła wraz z mężem poczekać do czasu przyjazdu ostatniego autobusu, który miał miejsce o 22:30. Dziewczyna jednak do tego czasu się nie pojawiła. Postanowili udać się na policję i złożyli oficjalne zawiadomienie o zaginięciu dziewczyny.

Policja

Wtedy właśnie na Policji mieli usłyszeć, że od zaginięcia nie minęło jeszcze 48h, że to jest ich czas proceduralny. Zasugerowali jednak, że córka Państwa Młynarczyk jest „na gigancie”, co oznacza, że dobrowolnie uciekła z domu. Zdaniem policjanta nastolatka miała sama wrócić. Policjant niechętnie przyjął zgłoszenie.

Rodzice Darii jednak nie zamierzali po prostu czekać, niezwłocznie sprawdzili wszystkie szpitale w okolicy. Rozważali co mogło się wydarzyć, że Daria nie wróciła. Wypadek? Napaść? Jednak w żadnym ze szpitali jej nie znaleźli. Kolejnego dnia policja podjęła działania na szeroką skalę, które miały na celu odnalezienie Darii, jednak nie znaleziono zupełnie nic, żadnych tropów, śladów czy świadków. Obrali jednak dwa kierunki działań, pierwszy z nich sugerował porwanie Darii za granicę do Hamburga, drugi natomiast prowadził do granicy Niemiec i Austrii, gdzie Daria miała znaleźć się w wyniku utraty pamięci. Śledztwo przybrało wtedy skalę międzynarodową. Również wtedy nie znaleziono nic, co potwierdziłoby którąś z tych tez.

Śledczy mieli również rozważać to czy Daria przed zaginięciem nie wpadła w złe towarzystwo lub czy nie zaprzyjaźniła się z kimś kto w takowym przebywał. Także i w tym przypadku nic nie znaleźli, nie było ani potwierdzenia, ani wykluczenia. W toku sprawy przesłuchano setki osób, sprawdzono także teren przystanku z pomocą psów tropiących.

Jasnowidz

Niedługo później do sprawy włączył się znany jasnowidz – Krzysztof Jackowski.

Wizja jasnowidza ukazała mu dziewczynę na rowerze, był pewien, że to obraz z przeszłości. Na początku tej wizji obrazy były bardzo niespójne, niewyraźne. Widział Darię, która szła, nie był pewien czy posiadała ona rower. Dziewczyna w jego wizji wracała do domu jednorodzinnego, jednak jasnowidz nie potrafił doprecyzować, czy to jej dom. Zdawało mu się, że była to końcówka tygodnia.

Jackowski wspomniał o tym, że dziewczyna nie żyje. Jego dalsza wizja dotycząca nastolatki mówiła o tym, że ta miała wsiąść do czerwonego busa, który był oklejony napisami, prawdopodobnie reklamowymi. W środku pojazdu miał znajdować się mężczyzna, którego Daria bardzo dobrze znała. Zwracać się miała do niego „wujku” lub traktować go jak wujka. Z rysopisu Jackowskiego wynikało, że mężczyzna miał mieć około 40 lat, nosić wąsa. Jasnowidz osobiście określał, że ta osoba mogła być bliskim znajomym rodziny, czy też sąsiadem. „Wujek” miał pracować na budowie, gdzie miał zabrać dziewczynę. Po drodze mieli pokonać wzniesienie typu wiadukt lub mostek. Na miejscu zgodnie z wizją jasnowidza, nikogo nie było, co sugerowałoby także, że w samochodzie nie przebywał nikt poza wspomnianą dwójką. Mężczyzna miał wyrządzić tam krzywdę Darii, ostatecznie miała ponieść śmierć, a jej ciało zostać gdzieś na tej budowie. Najprawdopodobniej w fundamentach budynku.

Jackowski wskazał także niszczejący budynek, który miał znajdować się w lesie lub miejscu zalesionym w kształcie trójkąta, niedaleko tego miejsca miało mieć miejsce składowanie śmieci, lecz w ilości niewielkiej. Jackowski twierdził, że zwłoki dziewczyny mogły się znajdować w torbie turystycznej. Policja jednak nie zdołała powiązać tych opisów z miejscem rzeczywistym.

Dalsze śledztwo

Policja w Pile postanowiła mimo wszystko zbadać ten trop, jednak jego wyniki nie są znane, gdyż nie zostały podane do wiadomości publicznej. W czasie trwania śledztwa dot., Darii Młynarczyk Policja z Piły zaopatrzyła się w nowoczesne, jak na te czasy sprzęty poszukiwawcze np. georadary. Udało im się je wypożyczyć od innej jednostki policji, jednak mimo zaangażowania funkcjonariuszy oraz użycia nowoczesnych technologii sprawa nie została zakończona.

Z nieoficjalnych źródeł wynika, że wizja Pana Krzysztofa jest w dużej mierze trafna. Jeden z sąsiadów Darii miał posiadać samochód odpowiadający rysopisowi. Mężczyzna oczywiście w toku postępowania był przesłuchany przez policję, jednak na badanie wariografem już zgody nie wyraził.

Rodzice Darii także sprawdzali okolice wskazywane przez jasnowidza na własną rękę. Między innymi podjęli się przeszukania okolic Śmiłowa pod Piłą. Przeczesali las, wynik jednak był ciągle taki sam. Brak najmniejszych dowodów, tropów czy też wskazówek.

Brat

Dawid – brat Darii, w wyniku wydarzeń związanych z zaginięciem siostry, coraz częściej zostawał pod opieką babci, dlatego że jego rodzice starali się sprawdzać każdy jeden wątek związany z ich córką. Każda jedna teza czy poszlaka musiała zostać przez nich sprawdzona. Objeżdżali całą Polskę w poszukiwaniu córki, jednak ich podejście do syna również zostało odmienione, stali się bardzo opiekuńczy, wręcz zanadto. Dzwonili do niego notorycznie z zapytaniem czy dotarł w dane miejsce, czy wszystko jest w porządku, co robi, co ma w planach itp.

W nastoletnim życiu, wśród rówieśników nie pozostało to niezauważone. Dawid starał się być wobec tego wyrozumiały, jednak jego znajomym to zaczęło przeszkadzać, do tego stopnia, że się od niego odsunęli. Na Dawidzie także w dużym stopniu odbiła się samotność, dotychczas mimo wszystko sporo czasu spędzał z siostrą. Zdarzały im się drobne sprzeczki, ale z reguły żyli w zgodzie. Z upływem czasu chłopak skończył szkołę gastronomiczną, Poznał dziewczynę. Bardzo żałował, że nie ma możliwości podzielenia się sukcesami z siostrą.

Owe wydarzenia odbiły się nie tylko na Dawidzie, ale także na sąsiadach, bliskich i znajomych rodziny Młynarczyk. Rodzice zaczęli w większej mierze kontrolować swoje dzieci, pojawił się społeczny lęk przed nieznanym. Bowiem do dziś nie wiadomo co stało się z 14-latką.

Nowe poszlaki

W czasie prowadzonego śledztwa pojawiły się informacje, że Daria była widziana, a nawet zaczepiona przez osobę, która wiedziała o jej zaginięciu. Osoba ta, która pozostaje anonimowa dla nas, miała wtedy zapytać Darii, dlaczego nie kontaktuje się z rodziną, na co nastolatka miała odpowiedzieć z oburzeniem, że nie chce takich kontaktów i żeby ją zostawili w spokoju. Jednakże państwo Młynarczyk, mimo że Daria była małomówna i nie zwierzała się nikomu z własnych problemów i odczuć, od razu odrzucili w poszukiwaniach córki motyw ucieczki, ponieważ była dzieckiem bardzo rodzinnym, wręcz ciężko było ją namówić na to by wyszła gdzieś z koleżankami. Najzwyczajniej w świecie lubiła spędzać czas w domu, wśród bliskich. Nigdzie sama nie wyjeżdżała.

Maria Włodarczyk – matka Darii, w jednym z wywiadów wspomniała, że około dwa tygodnie przed zaginięciem córki, oglądały wspólnie telewizję. W programie podano komunikat o zaginięciu jakiejś dziewczyny. Pani Maria miała wtedy uprzedzać córkę odnośnie do kontaktów z obcymi, wsiadaniu do nieznanych jej pojazdów itp. Kobieta wspomniała również o swoim nietypowym śnie. Ukazać miał się jej wtedy dziadek Darii, a jej ojciec, który powiedział „moja wnuczka żyje”. W momencie, gdy zapytała „gdzie jest?”, sceneria snu zmieniła się w nadmorski poranek. Sen ten zaszczepił w kobiecie iskrę nadziei. Zdaniem pani Marii „ranne sny się sprawdzają”.

Archiwum X

Sprawą zaginięcia Darii Młynarczyk po latach ponownie zajęło się Poznańskie Archiwum X. Akta zostaną szczegółowo przeanalizowane raz jeszcze, a ślady sprawdzone używając nowoczesnych sprzętów i technik, które nie były dostępne na dzień zaginięcia dziewczyny. Młodszy Aspirant Andrzej Borowiak z KWP w Poznaniu w czasie wywiadu oznajmuje, że policjanci zakładają, że 14-latka została zamordowana, a jej ciało ukryte. Komendant Wojewódzki Policji w Poznaniu wyznaczył nagrodę 10 tysięcy złotych dla osoby, która pomoże rozwikłać zagadkę tego zaginięcia.

Bibliografia:

Autorka: Angelika Więcław, wolontariuszka Fundacji Zaginieni

Zdjęcie: https://tvn24.pl/poznan/pila-daria-mlynarczyk-zaginela-w-1995-roku-sprawa-zajmuja-sie-policjanci-z-archiwum-x-st5190840

Fundacja ZAGINIENI
chevron-down